Gerwyn Price ZDEKLASOWAŁ Gary’ego Andersona w finale MŚ w darcie! Walijczyk nowym mistrzem świata!

Kapitalny mecz, świetne emocje! Taki był finał Mistrzostw Świata w darcie. Po raz pierwszy w historii najlepszym darterem świata został Walijczyk. Gerwyn Price pokonał w finale Gary’ego Andersona 7-3, który mistrzem świata zostawał wcześniej dwukrotnie, w 2015 i 2016 roku.

Pierwszy, otwierający nam to spotkanie set dobrze rozpoczął Anderson. Szkot prowadził 2-0, ale okazało się, że były to tylko miłe złego początki. Do głosu zaczął dochodzić Gerwyn Price, który odwrócił wynik tego seta i ostatecznie wygrał go 3-2.

Na odpowiedź jego rywala nie musieliśmy długo czekać. Price, będąc na lekkim prowadzeniu, już w drugim secie poczuł się bardzo pewnie i zaczął nawet lekko nonszalancko grać. Za swoje zachowanie został ukarany, bowiem set padł łupem Andersona. 1-1.

Jednak słabszy poprzedni set nie sprawił, że The Iceman zboczył z kursu. Wręcz przeciwnie. Można powiedzieć, że właśnie podczas trzeciej odsłony meczu rozpoczął się prawdziwy koncert Walijczyka, w którym przewodziły podwójne dwudziestki, którymi do znudzenia wygrywał legi.

Czwarty set to tak naprawdę kontynuacja poprzedniego. Znowu kluczową rolę odgrywały D20. Price zdołał wypracować nieprawdopodobną skuteczność trafiania podwójnych wartości. 73% w finale, przy takiej presji, to wynik wręcz kosmiczny. Walijczyk zgarnął kolejny set, a sytuacja The Flying Scotsmana zrobiła się bardzo nieciekawa.

W piątym secie stała się rzecz szalenie rzadko spotykana w tym meczu – Price podwójnie pomylił się na double’ach. I w sumie to by było na tyle z jego dramatów. Ponownie odnosi pewne zwycięstwo.

Idealnym podsumowaniem dotychczasowej gry obu panów był set szósty, który łatwo, gładko, przyjemnie i bardzo spektakularnie zgarnął Gerwyn Price. Wygrana 3-0 oraz średnia rzutów na poziomie 136. Chapeau bas! Był on nawet blisko zdobycia jednego lega w legendarnych dziewięciu rzutach. Wszystko szło idealnie, ale pomyłka nastąpiła na kluczowej podwójnej dwunastce.

Siódmy set zaczął się tak jak prawie wszystkie w tym meczu – od prowadzenia The Icemana. Później, dość zaskakująco, Walijczyk zaczął się mylić w swoich rzutach, co skrzętnie wykorzystał Anderson. Wygrał on set 3-2, ale do triumfu w nim nie przyczyniła się jego dobra gra, a raczej niemoc Price’a.

W ósmej partii Price ponownie nie zdołał wejść na kosmiczny poziom z początku meczu. Zdecydowanie zaczął na niego działać stres związany z poczuciem, że od tytułu mistrzowskiego dzieli go już naprawdę niewiele. Mylił się często, ale jego błędów nie wykorzystywał Anderson. Pomimo ogromnych kłopotów, urodzony w Cardiff zawodnik, wygrał set. Od zwycięstwa w całym turnieju dzieliły go już zatem ledwie 1503 punkty.

Dziewiąty set to tak naprawdę festiwal nieskuteczności Price’a. Wprawdzie na początku objął prowadzenie 2-0, ale potem ogromna presja przełożyła się na ogromne pomyłki. Gerwyn miał bardzo dużo sytuacji, by skończyć mecz, ale cały czas brakowało do tego kilku milimetrów. Anderson wygrał ostatecznie 3-2.

Niespotykana wcześniej nieskuteczność Price’a w dziewiątym secie mocno wpłynęła na jego psychikę. Przez początkową część dziesiątego seta był niczym kłębek nerwów. Potem, na jego szczęście, udało mu się opanować emocje. Ze stanu 0-2 w legach doprowadził do remisu. Co się działo potem? Tu nie ma co pisać. To trzeba zobaczyć!

Triumf Price’a w Mistrzostwach Świata to jego największy dotychczasowy sukces. Oprócz ogromnego pucharu, The Iceman zainkasował również 500 tysięcy funtów.

Autor: Patryk Stysiński

ZOBACZ TAKŻE: „Sportowo Polsko, usłysz o darcie!”

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze