Mieszane uczucia targały kibicami Formuły 1 w poniedziałkowy poranek. Władze „królowej motorsportu” najpierw podały informację o odwołaniu planowanego na koniec czerwca Grand Prix Francji, by kilkanaście minut później przedstawić światu projekt nowego kalendarza na sezon 2020.
W oświadczeniu wydanym przez dyrektora generalnego serii Chase’a Careya pojawiła się informacja, że pierwszym weekendem walki o mistrzostwo świata będzie Grand Prix Austrii na torze Red Bull Ring w Spielbergu, które odbędzie się w dniach 3-5 lipca.
Do poczatku września kolorowe bolidy ścigać się będą w Europie, następnie przeniosą się do Azji, by na przełomie października i listopada zakotwiczyć w obu Amerykach. Koniec jazd ma nastąpić w grudniu, wtedy to odbędą się dwa ostanie Grand Prix – najpierw w Bahrajnie, a potem już tradycyjnie w Abu Zabi.
W sumie w terminarzu na ten rok ma się znaleźć między 15 a 18 wyścigów. Nie jest wykluczony scenariusz, w którym poszczególne kraje będą organizować podwójne weekendy wyścigowe. Na razie władze F1 nie przewidują możliwości wpuszczania na trybuny kibiców, choć Carey podkreślił, że chciałby, aby było to możliwe jeszcze w tym roku.
Irlandczyk stwierdził też, że wszyscy zdają sobie sprawę, w jakim miejscu znalazł się obecnie świat i zaprezentowane dziś rozwiązania będą mogły być wprowadzone dopiero w momencie, gdy będzie pewność tego, że zawodnikom i członkom ekip nic nie grozi. Niemniej jednak jest to spory krok w kierunku rozpoczęcia sezonu świętującej 70-lecie Formuły 1.