F1 powraca z wakacji. [ZAPOWIEDŹ GP BELGII]

Królowa sportów motorowych wraca po miesięczne przerwie wakacyjnej do rywalizacji. Tradycyjnie po przerwie wyścig odbędzie się na legendarnym torze Spa-Francorchamps w Belgii. Przed weekendem pozostaje dużo niewiadomych.

Obiekt położony w Ardenach jest najdłuższym torem w tegorocznym kalendarzu. Jedno okrążenie toru to jest 7,004 km a w trakcie wyścigu kierowcy pokonują nitkę 44 razy. Tor ciągnie się przez parę wsi przez co w różnych miejscach mogą panować różne warunki pogodowe. Wyścig na tej pętli towarzyszy F1 już od jej początków w 1950 roku i przez te wszystkie lata przewinęli się tu najlepsi kierowcy w dziejach. Najwięcej wyścigów w historii na tym torze wygrali Michael Schumacher i Ayrton Senna, co pokazuje status jaki ten tor posiada. Mimo tego GP Belgii może zabraknąć w przyszłym roku w kalendarzu z powodów finansowych i może zostać ono zastąpione przez kolejny egzotyczny tor uliczny. W zeszłym roku wyścig się nie odbył przez złe warunki atmosferyczne, lecz wyniki zostały zaliczone z trzech okrążeń przejechanych za samochodem bezpieczeństwa. Oprócz blamażu organizacyjnego zeszłoroczne zmagania na Spa-Francorchamps należy zapamiętać z rewelacyjnej dyspozycji George Russella, który w słabym Williamsie zdołał w warunkach deszczowych zakwalifikować się na drugim miejscu przed Lewisem Hamiltonem.

W związku z niebezpiecznymi zdarzeniami, które wydarzyły się w ostatnich latach na torze Spa-Francorchamps w W Series i śmiertelnym w skutkach wypadku Antoine’a Huberta w trakcie wyścigu F2 trzy lata temu, został przebudowany słynny zakręt Eau Rogue. Wejście w zakręt oraz miejsce na poboczu zostało poszerzone w celu poprawienia widoczności i uniknięcia wyplucia przez bandy bolidu z powrotem na nitkę wyścigową. Ponadto przy zakręcie numer 1 została dodana pułapka żwirowa uniemożliwiająca kierowcom szeroki wyjazd.

Tegoroczne Grand Prix Belgii również może stać pod znakiem zmiennych warunków pogodowych. Choć aktualne prognozy zapowiadają deszcz tylko w czasie piątkowych treningów to przez swoje położenie w górach, wszystko się może zmienić. Większość ekip przywiozło na tor ulepszone części, a dla części z nich mogą być to już ostatnie modyfikacje. Liderzy obu klasyfikacji – Red Bull przywiózł odchudzony monokok, gdy np. Ferrari ostatnie ulepszenia silnika przed ich zamrożeniem na następne lata. Mercedes, który w dalszym ciągu próbuje dogonić dwie liderujące ekipy również przywiózł poprawki bolidu i zapowiada walkę z Red Bullem i Ferrari. Ważnym tematem w ten weekend będą również kary, które zamierzają przyjąć czołowe zespoły. Ferrari wraz z nowym pakietem poprawek silnika planuje wymienić w bolidzie Charlesa Leclerca MGU-K, silnik spalinowy oraz baterię. Nad podobnymi zmianami rozważają ekipy Red Bulla w przypadku Maxa Verstappena oraz Mercedesa w obu autach.

Niewątpliwym faworytem będzie Red Bull, który lideruje obu klasyfikacjom generalnym mając komfortową przewagę nad drugim Ferrari. W ostatnich wyścigach Max Verstappen nie musiał się starać ponieważ jego przeciwnicy z Włoch popełniali błędy strategiczne na Węgrzech lub we Francji, gdzie Charles Leclerc popełnił błąd i wjechał w bariery. Ferrari żeby zachować realne szanse na walkę z Bykami musi widocznie poprawić swoją dyspozycję i wygrywać kolejne wyścigi. Stajnia z Maranello powinna być szczególnie mocna w krętym drugim sektorze gdyż ich bolid posiada bardzo dobry docisk. Jednakże obie ekipy muszą coraz bardziej zważać na Mercedesa. który w ten weekend obchodzi 55-lecie firmy i na pewno planuje pokrzyżować szyki rywalom, co zrobili już przed przerwą wakacyjną zdobywając podwójne podium we Francji i na Węgrzech. Smaczku rywalizacji nadaje też nowa dyrektywa techniczna, która ma zapobiec zjawisku porpoisingu, zmniejszenie prześwitu między deską pod podłogą a nawierzchnią. Zespół Mercedesa wcześniej oskarżał o wykorzystanie szarej strefy przez zespoły Red Bulla oraz Ferrari, które przez to miały zyskiwać przewagę nad resztą stawki. Pytaniem nurtującym wielu kibiców jest to czy ta dyrektywa zmieni znacznie układ stawki na czele i zamiesza jeszcze w tym sezonie.

W środku stawki najbardziej interesująco zapowiada się walka o 4 miejsce w klasyfikacji konstruktorów między Mclarenem a Alpine. Oprócz rywalizacji na torze interesujący wydaję się spór o Oscara Piastriego, który mimo umowy z Alpine będzie prawdopodobnie w przyszłym roku jeździł w stajni z Woking. Jeśli chodzi o inne transfery to w środę Mclaren ogłosił rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron z Danielem Ricciardo, który będzie musiał szukać sobie miejsca w innym zespole F1. Nieciekawa sytuacja wewnątrz zespołowa jest również w Alpine, z którego odchodzi 2-krotny mistrz świata Fernando Alonso do Astona Martina. Według wypowiedzi szefa zespołu Otmana Szafnauera jak i samego Hiszpana dowiadujemy się, że część zespołu do końca nie miała pojęcia o przenosinach Alonso do ekipy Lawrenca Strolla. W obu ekipach rywalizujących o 4 miejsce sytuacja może obrać różny kierunek co jeszcze bardziej dodaje emocji do starcia.

Reszta ekip nie przywozi za dużych poprawek i dalej będzie musiała liczyć na bardzo dobre występy by móc urwać punkty. Na pewno bardzo starał się będzie Mick Schumacher, którego miejsce w Haasie jest zagrożone przez wielu kierowców w związku z jego domniemanym odejściem z Akademii Kierowców Ferrari. Coś do udowodnienia będzie mieć z pewnością Pierre Gasly, który po nie najlepszej pierwszej części sezonu celuje w powiększenie swojego dorobku. Na dobrą ścieżkę z pewnością będzie chciał powrócić zespół Alfa Romeo na czele z Valtterim Bottasem.

W FP1, które startuje już dzisiaj o 14 dojdzie do zmiany w obsadzie. Za Pierre Gasly’ego pojedzie junior Red Bulla, Liam Lawson. Kwalifikacje odbędą się o godzinie 16 w sobotę, a wyścig zacznie się o godzinie 15 w niedzielę.

 

Paweł Joachimczak