Na czwartek, 8 września zaplanowano dwa spotkania ćwierćfinałowe. W pierwszym meczu drużyna Brazylii podejmowała reprezentację Argentyny. Natomiast w drugim pojedynku czekało nas hitowe starcie Polski z Stanami Zjednoczonymi. Jesteście ciekawi jak poszło biało-czerwonym ? Jeśli tak to zapraszamy na lekturkę!
Już pierwszy mecz ćwierćfinałowy porwał publiczność zgromadzoną w gliwickiej hali. Faworytami w starciu Brazylii z Argentyną, była ekipa Renana Dal Zotto. Do podstawowej szóstki wrócił Ricardo Lucarelli, który uporał się już z kontuzją i pokazał się z dobrej strony. W 1 secie Brazylijczycy dominowali i już w pierwszej akcji efektownego gwoździa wbił Lucas Saatkamp. Chwilę później doskonale odpowiedział Ezequiel Palacios. Kolejne akcje należały do „Canarinhos”, którzy w pewnym momencie prowadzili 5:1. Jednak podopieczni Marcelo Mendeza szybko zdołali wyrównać wynik i z 5:1 zrobiło się 8:8. Im dalej w set, tym Brazylia była w większym „gazie”. Siatkarze Mendeza nie potrafili zatrzymać Joandryego Leala, który robił co chciał. Świetna postawa Brazylijczków była widoczna w wyniku, 25:16. Pierwszego seta zakończył 35 letni Wallace mocnym zbiciem.
W drugiej partii, podobnie jak w pierwszej szalał Leal. Jednak reprezentacja Argentyny wcale gorsza nie była, a nawet po udanym ataku Martina Ramosa odnieśli zwycięstwo w tej partii. W kolejnej odsłonie meczu nadal koncert rozgrywał Leal, próbował mu dorównać Lima. Świetną obroną przy stanie 10:8 popisał się libero „Canarinhos” Thales. W pewnym momencie fatalnym uderzeniem popisał się Lima, który sprawdził czujność kibiców zgromadzonych na hali. Gdy wydawało się, że drużyna Dal Zotto pewnie wygra 3 partię (20:14), na boisku pojawił się Pablo Koukartsev. Dobra postawa Pablo na nic się zdała, ponieważ znów błysnął niezawodny w tym spotkaniu Leal i wynik trzeciego seta wyglądał następująco 25:22 dla Brazylii. W 4 części spotkania „Albicelestes” wiedzieli, że muszą się wspiąć na wyższy level i w pewnym momencie prowadzili już 15:12. Podopieczni Mendeza jednak nie potrafili utrzymać dobrej dyspozycji i przegrali ostatniego seta 25:21
Argentyna – Brazylia 1-3 (16-25, 25-23, 22-25, 21-25)
Argentyna: Conte, Loser, Lima, Palacios, De Cecco, Ramos, Danani (l) oraz Sanchez, Koukartsev, Vicentin
Brazylia: Leal, Wallace, Lucas, Flavio, Fernando, Lucarelli, Thales (l) oraz Bruno, Roque, Adriano
W drugim spotkaniu Polska zmierzyła się z reprezentacją USA. W 1 secie kapitalnie spisywali się nasi zawodnicy w ataku, w obronie, na zagrywce szalał Jakub Kochanowski, świetnie grał Aleksander Śliwka, wspaniale w bloku, jak i w ataku grał Mateusz Bieniek. Stany Zjednoczone w pierwszym secie byli po prostu bezradni i przegrali tę partię 25:20. W drugiej partii Amerykanie chcieli się zrewanżować i zaczęli świetnie grać, Polacy nadal utrzymywali kapitalną dyspozycję. Niestety przestała funkcjonować zagrywka Kuby Kochanowskiego, a Bartek nie mógł się wstrzelić na serwisie. W tym secie były kapitalne emocję, kibice zgromadzeni w Gliwicach mogli się czuć, jakby to był finał mistrzostw świata. U „Kochana” nie funkcjonował serwis, ale atak jak najbardziej, co ciekawe przez 3 sety Kuba utrzymywał 100 procent skuteczności w ataku. Na pochwałę zasługuje również Paweł Zatorski, który bardzo dobrze przyjmował i pomógł kilka razy biało-czerwonym w obronie. Przy stanie 21:22 dla podopiecznych Johna Sperawa na boisku pojawił się Kyle Russell, który świetnie zaserwował, a po tej zagrywce udaną akcją popisał się Muagututia. Po tym punkcie o przerwę poprosił selekcjoner reprezentacji Polski Nicola Grbić.
Po przerwie na boisku za Semeniuka pojawił się Tomasz Fornal, chwilę później błąd popełnił Russell, zagrywając w aut. W kolejnej akcji Amerykanie nie potrafili skończyć dwóch ataków, a za trzecim Muagututia trafił w antenkę i na tablicy widniał wynik 23:23. Polska po szalonej akcji, po dobrym serwisie Śliwki, atak z środka skończył niezawodny Kochanowski. W następnej akcji świetnie zaatakował Matthew Anderson, na co szybko odpowiedział ponownie Kuba Kochanowski! Polacy mieli piłkę setową, nie wykorzystaliśmy przechodzącej piłki, ani kontry, ale na szczęście mieliśmy Mateusza Bieńka, który zablokował Jendryka i Polska wygrała 2 partię 27:25. Trzecia odsłona meczu to kontynuacja świetnej gry Amerykanów, Polacy już nie grali dobrze blokiem, przestała funkcjonować zagrywka, a Amerykanie podkręcili „śrubkę” na serwisie i mimo świetnej gry w ataku Kochanowskiego zawodnicy Grbicia przegrali 21:25.
Na początku 4 partii „Orły” popełnili błąd w ustawieni i Amerykanie prowadzili 4:2. Polacy się z tym nie zgadzali, Nicola kłócił się z 2 sędziom tego spotkania, za co otrzymał żółtą kartkę. Polacy błyskawicznie odrobili straty i po asie Janusza wyszli na dwupunktowe prowadzenie 8:6. Jak się okazało były to dobre, złego początki w tej partii. Dobrze spisywał się Fornal, Kochanowski, niestety siadła gra Kurkowi i Śliwce. Wykorzystali to zawodnicy z USA i zdobyli 4 punkty z rzędu. Potem była gra punkt za punkt, aż do fatalnego błędu w ataku Fornala i Stany Zjednoczone wyszły na dwupunktowe prowadzenie 17:19. W następnej akcji Polacy popełnili błąd i stało się jasne, że raczej dojdzie do tie breaka. 4 seta zakończył Bartosz autowym atakiem. Amerykanie wygrali 22:25.
W tie breaku ponownie na boisku pojawił się Kamil Semeniuk, jak się później okazało była to świetna decyzja naszego selekcjonera, ale po kolei. Świetnym blokiem popisał się Aaron Russell. Następnego seta dobrze zaczął Bartosz Kurek, który nie istniał praktycznie w 4 odsłonie meczu. Dzięki jego wygranej na siatce biało-czerwoni prowadzili 2:1. Przy najbliższej okazji Bartek popisał się dobrym atakiem w siódmy metr, a po zablokowaniu Russella „Orły” prowadzili już 4:2. Kilka chwil później swoją obecność na boisku podkreślił Kamil Semeniuk, który zaserwował asa. Asa również zagrał Mateusz Bieniek i Polacy mogli się cieszyć z 3 punktów przewagi (8:5). Przy stanie 11:9 dla Polski za linią 9 metra pojawił się Averill, wtedy Grbić poprosił o czas i jak się okazało była to słuszna decyzja, ponieważ po przerwie, zepsuł swój serwis. Niestety chwile później zrobiło się nerwowo ponieważ Polacy stracili 2 punkty z rzędu, a na dodatek popracowali blokiem. Na szczęście po challenge’u okazało się, że była dotknięta siatka po stronie Amerykanów. Kamil Semeniuk przy stanie 13:11 posłał kolejnego asa i biało-czerwoni mieli piłkę meczową. Amerykanie jeszcze zdobyli punkt. Mecz zakończył Śliwka, który najpierw przyjął, a potem skończył swój atak i wtedy na pewno kibicom na hali, jak i przed telewizorami kamień spadł z serca.
Polacy w półfinale zmierzą się z Brazylią, która pokonała 3:1 reprezentację Argentyny i z całą pewnością zapowiada się kolejny bardzo emocjonujący spektakl. Mecz odbędzie się 10 września!
Polska – USA 3:2 (25:20, 27:25, 21:25, 22:25, 15:12)
Skład biało-czerwonych:
Rozgrywający: Grzegorz Łomacz i Marcin Janusz
Atakujący: Łukasz Kaczmarek i Bartosz Kurek
Przyjmujący: Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Bartosz Kwolek i Tomasz Fornal
Środkowi: Karol Kłos, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek i Mateusz Poręba
Libero: Jakub Popiwczak i Paweł Zatorski
Dawid Włusiaczyk