W poniedziałek rozpoczęła się 111. edycja wielkoszlemowego Australian Open. Pierwszego dnia rywalizacji na kortach w Melbourne swój udział w turnieju zainaugurowała dwójka reprezentantów Polski – Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz. To właśnie te mecze najbardziej interesowały publiczność znad Wisły.
Zdecydowanie większym wyrzeczeniem dla sympatyków tenisa było zmobilizowanie się do obejrzenia starcia Wrocławianina z Pedro Martinezem, który rozpoczął się około 2:30 w nocy czasu polskiego. Obawy co do występu Huberta, które mogły przychodzić na myśl mając na uwadze jego dotychczasową historię w turniejach wielkoszlemowych, na szczęście tym razem okazały się niepotrzebne. Tylko pierwszy z trzech rozegranych setów był wyrównany i zakończył się wygraną Hurkacza w tie-breaku – pozostałe dwie partie przebiegły na warunkach reprezentanta Polski, który pewnie pokonał tenisistę zajmującego 60. miejsce w rankingu ATP 7:6(1),6:2,6:2 w niecałe dwie godziny.
Dłużej trwał mecz Igi Świątek z Julie Niemeier, który otworzył sesję wieczorną na Rod Laver Arena. Pierwszy set był niezwykle wyrównany i zakończył się przełamaniem na korzyść Polki w jednym z ostatnich momentów, na 6:4. Drugą część spotkania zdecydowanie lepiej rozpoczęła reprezentantka Niemiec, która doskonale znana jest Idze i jej kibicom (to z Niemeier Iga stoczyła zacięty mecz, który mógł się zakończyć odpadnięciem Świątek z US Open 2022). Tenisistka zza Odry przełamała Raszyniankę już na początku partii, po czym długo nie oddawała swojej przewagi. Gdy większości oglądających wydawało się, że konfrontacja nieuchronnie zmierza w kierunku decydującego seta, Świątek zdołała przełamać powrotnie na 5:5. Podłamana takim obrotem spraw Niemka ponownie straciła swój serwis i mecz zakończył się zwycięstwem Igi 6:4,7:5. Był to trudny sprawdzian już na początku przygody naszej rodaczki z Australijskim turniejem. Niezwykle cieszy fakt, że Świątek potrafiła zachować zimną krew i odwrócić losy meczu, w którym nie wszystko układało się po jej myśli.
Tego dnia udział w Australian Open 2023 rozpoczął również min. obrońca tytułu sprzed roku, czyli Rafael Nadal. Hiszpan rozstawiony z „jedynką”, który nie błyszczał formą w będącym dla niego sprawdzianem United Cup, nie bez problemów pokonał Jacka Draprea. Brytyjczyk uległ 22-krotnemu mistrzowi turniejów wielkoszlemowych w czterech setach. Od zwycięstw imprezę na Antypodach rozpoczęli również inni faworyci do końcowego triumfu – Daniił Miedwiediew oraz Stefanos Tsitsipas. Z dobrej strony pokazali się przedstawiciele młodego pokolenia, które puka do bram wielkiego tenisa. W drugiej rundzie znaleźli się min. Jannik Sinner, Sebastian Korda, czy Frances Tiafoe. Poniedziałek był szczęśliwym dniem dla najlepszych kanadyjskich singlistów – swoje mecze wygrali Denis Shapovalov i Felix Auger-Aliassime. W poniedziałek nie zabrakło również tego, za co najbardziej kochamy imprezy wielkoszlemowe, czyli spotkań rozgrywanych na dystansie pięciu setów. Obejrzeliśmy osiem pięciosetówek, po których z turniejem pożegnali się tacy zawodnicy jak Stan Wawrinka, Brandon Nakashima, czy Soonwoo Kwon. Awans do kolejnej rundy wywalczyli za to Alex Molcan, Mackenzie McDonald oraz Christopher Eubanks.
Emocji nie brakowało również w zmaganiach pań. Oprócz Igi Świątek od zwycięstwa swój udział w turnieju rozpoczęły również inne faworytki do końcowego triumfu – Jessica Pegula, Coco Gauff, Danielle Collins, czy Maria Sakkari. Kolejną rundę rozgrywek zapewniły sobie również min. Bianca Andreescu, Emma Raducanu, Petra Kvitova, Jelena Ostapenko, Victoria Azarenka, Barbora Krejcikova, czy Madison Keys.
We wtorek do gry przystąpi druga część turniejowych drabinek. Oczy całego tenisowego świata skupione będą przede wszystkim na Novaku Djokoviciu i tym, jak Serb rozpocznie swój powrót na Australian Open po słynnej aferze sprzed roku. Polacy będą natomiast trzymać kciuki z Magdę Linette, która około 5:00 naszego czasu zmierzy się z Egipcjanką Mayar Sherif.