Trwa ostatni wielki sprawdzian przed rozpoczynającym się za niecałe dwa tygodnie turniejem Roland Garros. Mimo doborowej stawki głównym uczestnikiem zmagań jest deszcz, który daje się mocno we znaki.
W zimnym i mokrym anturażu poniedziałkowych meczów byliśmy świadkami prawdziwej sensacji. Za co kochamy tenis? Za to, że nikt nie może liczyć na taryfę ulgową. Walki Dawidów z Goliatami tego sportu czasami przybierają kompletnie nieoczekiwany przebieg, którego efektem są przedwczesne odpadnięcia gwiazd. Taki Los spotkał Carlosa Alcaraza. Konia z rzędem temu, kto przewidział, że pogromcą rewelacyjnego Hiszpana zostanie Fabian Marozsan. Młody Węgier to 135. tenisista rankingu ATP. W poniedziałek atakując z pozycji kompletnego underdoga wygrał z Alcarazem w dwóch setach. Dla Carlosa była to dopiero druga porażka na mączce w tym roku. To był jeden z najlepszych dni Marozsana w życiu, dzięki któremu wszedł do głowy każdego fana tenisa.
Poniedziałek z pewnością możemy nazwać dniem pogromu zawodników z Półwyspu Iberyjskiego. Tego dnia na kortach w Rzymie zobaczyliśmy aż czterech Hiszpanów, którzy w komplecie pożegnali się z rozgrywkami. Oprócz wspomnianego Alcaraza mecze przegrali również Barnabe Zapata Miralles (z Daniiłem Miedwiediewem), Alejandro Davodovich Fokina (z Andriejem Rublowem) oraz Roberto Carballes Baena (z Borną Coriciem).
Niestety najciekawiej zapowiadającą się część dnia storpedowały opady. Późnym popołudniem miały zostać rozegrane dwa niezwykle interesujące starcia z udziałem reprezentantów gospodarzy – Lorenzo Sonego ze Stefanosem Tsitsipasem oraz Lorenzo Musettiego z Francesem Tiafoe. Panowie wyszli na areny w strugach deszczu. Mimo nieba płaczącego nad Wiecznym Miastem korty były na tyle w dobrym stanie, aby móc kontynuować na nich grę. Jednakże opady tylko się nasilały, co nieuchronnie zbliżało nas do przerwania gier. Sędzia prowadzący włosko-grecką konfrontację ową decyzję podjął po zakończeniu pierwszego seta, który padł łupem Stefanosa. Dłużej pograli panowie na grandstandzie, co rozwścieczyło Amerykanina.
Musetti i Tiafoe rozpoczęli pojedynek wcześniej. Podczas gdy publika rozkładała parasole i ubierała płaszcze przeciwdeszczowe, Lorenzo wygrał drugiego seta i doprowadził do decydującej partii. W momencie gdy Tsitsipas i Sonego ubrali dresy w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń, sędzia prowadzący drugie spotkanie nakazywał tenisistom grać dalej. To rozwścieczyło Tiafoe. Frances rozproszenie spowodowane swoimi rozmowami z sędziom i supervisorem przepłacił słabszą dyspozycją we wciąż trwającym spotkaniu. Arbiter ostatecznie zaprosił tenisistów do szatni przy stanie 2:1 dla Sonego.
Kolejne dwie godziny upłynęły pod znakiem zaklinania rzeczywistości, wpatrywania się w niebo oraz odświeżania niekorzystnych prognoz w nadziei na cud i nagłą poprawę warunków. Te nieuległy jednak zmianie. Około godziny 22:00 organizatorzy turnieju zdecydowali o zakończeniu gier i przeniesieniu spotkań na wtorek.