Alpine kończy okres premier!

Minęło 17 dni od czasu, kiedy jako pierwszy swoje malowanie odsłonił Haas. Te grubo ponad dwa tygodnie pełne nowości zamknęło dziś Alpine, pokazując swoje odświeżone kolory i kształty w stylu podobnym do prezentacji, którą w Nowym Jorku zorganizował Red Bull.

Sama premiera kazała na siebie poczekać ładną chwilę, ale nic straconego… przynajmniej znalazł się czas na kilka spotów reklamowych z kolekcji samochodów drogowych marki. Całość w głównej mierze złożyła się z rozmów, tych mniej i bardziej potrzebnych przeciętnemu fanowi F1. Malowanie pokazano wbrew pozorom dość szybko, bo mniej więcej 10 minut po rozpoczęciu samego wydarzenia. Powinniśmy jednak zaznaczyć, że za osłoną kryły się nie jeden, a dwa bolidy. Tak samo, jak w minionym sezonie, w 2023 roku Alpine trzy pierwsze rundy przejedzie w pełnym różowym malowaniu BWT — sponsora tytularnego ekipy. Resztę pokona już w barwach z dominującym niebieskim kolorem charakterystycznym dla marki.

Przy bolidach spędziliśmy dłuższą chwilę z Mattem Harmonem – obecnym dyrektorem technicznym zespołu, który wskazał, że ekipa przez zimę pracowała między innymi nad przednim i tylnym zawieszeniem, kształtem nosa przedniego skrzydła, pakietem aerodynamicznym i kształtami auta oraz oczywiście nad jednostką napędową, której niezawodność pozostawiała w zeszłym sezonie wiele do życzenia. Co do wyglądu, najprawdopodobniej nie jest to wersja, którą zobaczymy na testach w Bahrajnie. Po pierwsze, by nie zdradzać zbyt wiele konkurencji, a po drugie, ponieważ Alpine jeszcze 3 dni przed oficjalną premierą zdążyło przetestować swój nowy bolid na torze. Wielu zauważa też różnice pomiędzy konstrukcją pokazanego bolidu a tą, która w poniedziałek ruszyła do akcji.

Zespół z Enstone wpisał się również w tegoroczny trend ograniczania masy bolidu poprzez korzystanie z gołego włókna węglowego w malowaniu auta. Najlepszym tego przykładem jest Mercedes, który poszedł w stronę całościowego „karbonowego” wyglądu z neonowymi akcentami. Alpine zachowuje to, co znamy z zeszłego sezonu, ale skrzętnie wplata też pasy czarnej przestrzeni, chociażby u dołu pokrywy silnika.

Najbardziej ekscytuje jednak zmiana duetu kierowców. Po odejściu Fernando Alonso i wywołaniu ogromnej transferowej burzy, na drugim fotelu francuskiej ekipy pojawi się nie kto inny jak Pierre Gasly. Kto prześledził historie tych panów sprzed wejścia na wyżyny sportów motorowych, ten wie, że łączy ich dość długa wspólna nić. Pochodząc z tego samego kraju, regularnie mieli okazję stawać koło w koło już od najmłodszych lat. Teraz spotykają się w jednej ekipie, a patrząc tylko na liczby, zapowiada się na niezwykle wyrównaną walkę kierowców wymienianych w gronie największych prospektów ostatnich lat. Na siłę marketingową tej dwójki sam zespół nie ma co narzekać, bo co lepszego mogło trafić się francuskiemu teamowi niż duet francuskich kierowców?

Takim sposobem zamykamy okres prezentacji i zbliżamy się wielkimi krokami do testów przedsezonowych, które czekają nas w Bahrajnie już za 6 dni. Dalej pozostanie już tylko start sezonu również na torze Sakhir w weekend od 3 do 5 marca.