Naprawdę wiele działo się w pierwszym dniu amerykańskiego US Open, zarówno w przypadku męskich, jak i kobiecych rozgrywek. Zachęcam do przeczytania podsumowania poniedziałkowych wydarzeń z udziałem pań.
Hity nie zawiodły. Podziwialiśmy tenis na wysokim poziomie!
Zacznijmy od opisu spotkań, które najbardziej elektryzowały fanów tenisa przed poniedziałkową inauguracją turnieju w Nowym Jorku. W przypadku pań, wśród międzynarodowych fanów, i nie mówię tutaj o polskich kibicach, którzy najbardziej interesowali się meczami z udziałem naszych trzech reprezentantek, zainteresowanie wzbudzały przede wszystkim starcia pomiędzy Eleną Rybakiną a Martą Kostyuk oraz Sloane Stephens a Beatriz Haddad Maią. I o ile to pierwsze spotkanie nie spełniło stawianych przed nim oczekiwań (Rybakina pewnie rozprawiła się z Ukrainką, pokonując ją po prawie półtoragodzinnym pojedynku, wynikiem 6:2, 6:1), to mecz Amerykanki z Brazylijką przyniósł nam wiele emocji i zmian stanu meczu.
Po tym jak Haddad Maia pewnie rozprawiła się ze Stephens w pierwszym secie (6:2 na korzyść urodzonej Sao Paulo tenisistki), zmotywowana Sloane wyrównała wynik pojedynku, wygrywając 7:5 w drugiej partii. Decydujący, trzeci set był niemniej emocjonujący, a fani do ostatniej chwili nie wiedzieli, kto zdoła awansować do drugiej rundy turnieju, aż do momentu, w którym Stephens została przełamana po raz trzeci. Wydaje się, że to właśnie wywalczenie breaka przez Haddad Maię na 4:3, a późniejsze jego podtrzymanie zadecydowało o tym, że to ona mogła cieszyć się z awansu do drugiej rundy, po trwającej prawie trzy godziny batalii. Jest mi bardzo przykro, że Sloane Stephens odpadła z nowojorskiej rywalizacji na tak wczesnym etapie, ponieważ nie ukrywam, że bardzo jej kibicuję. Niemniej wielkie gratulacje należą się Beatriz Haddad Mai, która po wyczerpującym drugim secie zdołała przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Nieoczekiwany mecz dnia. Coco Gauff z problemami awansowała do drugiej rundy.
Sporo, niestety również tych mniej pozytywnych emocji, przyniosło starcie z udziałem szóstej rakiety świata – Cori Gauff oraz sklasyfikowanej na 108 miejscu w rankingu WTA, Niemki Laury Siegemund. Przed rozpoczęciem tego meczu mało kto spodziewał się, że wspierana głośnym dopingiem 22 tysięcy kibiców, ,,Coco’’ będzie miała problemy z awansem do kolejnej rundy US Open. Za korzystnym rezultatem dla Siegmund przemawiały jedynie jej bardzo solidne występy w kwalifikacjach do głównej fazy nowojorskiego turnieju. Niemka w drodze po poniedziałkowy występ na ,,Artur Ashe Stadium’’ pokonała odpowiednio Włoszkę Nurię Brancaccio (WTA.204), Szwajcarkę Simonę Waltert (WTA.147) oraz Francuzkę Océanę Dodin.
W starciu z Gauff urodzona w Stuttgarcie tenisistka miała być jednak jedynie tłem dla będącej w świetnej formie Amerykanki. Tymczasem, ku zaskoczeniu wszystkich, Siegmund pewnie wygrała pierwszego seta 6:3. Sytuacja ta spotkała się z szybką i stanowczą reakcją ze strony ,,Coco”, która w drugiej partii zwyciężyła 6:2, nie dając Laurze dużego pola do popisu. W trzecim secie Gauff podtrzymywała swoją świetną passę prowadząc już 3:0, po wywalczeniu dwóch break-pointów, lecz w czwartym gemie do głosu doszły negatywne emocje…
Stan 3:4, 40:40. Coco Gauff silnie serwuje ze strefy forehandowej, na stronę przeciwniczki, która kompletnie nie jest przygotowana do odbioru piłki. Chwilę później 20-latka udaje się do stołka pani sędziny, aby przedstawić swoje zirytowanie zachowaniem Niemki, która jej zdaniem znacząco przeciąga swoje przygotowanie do odbioru serwisu. Podkreśla, że taka sytuacja miała miejsce znacznie częściej. Ciężko się z tymi słowami nie zgodzić. Chwilę później, Gauff, zamiast podwyższyć wynik na 4:0, traci serwis, choć później sama przełamuje Siegmund, w dodatku utrzymując własne podanie. Wydawało się, że po wywalczeniu 4-gemowej przewagi i prowadzeniu 5:1, ,,Coco’’ bez większych problemów zakończy długi poniedziałkowy pojedynek, lecz tak się nie stało. Laura wygrała trzy gemy z rzędu i była już tylko o kilka punktów od dogonienia Amerykanki w rywalizacji. W kluczowym gemie Cori wykazała się jednak olbrzymią dojrzałością i po 2 godzinach i 51 minutach wykorzystała piłkę meczową, dającą jej awans do drugiej rundy.
W kolejnej rundzie ,,Coco’’ zmierzy się z rewelacją tego sezonu, 16-letnią Mirrą Andreevą. Nastoletnia tenisistka w nocy, z poniedziałku na wtorek, pokonała kwalifikantkę Olivię Gadecki. Mecz z udziałem obu zawodniczek, który rozpocznie się jutro o godzinie 17:00, zapowiada się pasjonująco. Czuję, że Andreeva może postawić Gauff naprawdę wysoką poprzeczkę, choć rzecz jasna zdecydowaną faworytką do zwycięstwa będzie Amerykanka.
Na pozostałych kortach także było ciekawie.
Wczoraj na nowojorskich kortach odbyły się aż 32 spotkania z udziałem pań. W jednym, krótkim artykule ciężko jest opisać, a nawet wspomnieć o każdym z nich. Warto jednak odnotować kilka kluczowych faktów. Przede wszystkim z turniejem pożegnała się 8 rakieta świata – Maria Sakkari. Greczynka niespodziewanie uległa Hiszpance Rebece Masarovej, 6:4, 6:4. Na pomeczowej konferencji prasowej 28-latka była załamana. Niestety aktualny sezon nie mieni się dla niej w kolorowych barwach. Bardzo mi przykro z tego powodu, ponieważ naprawdę ją lubię oraz widzę ile emocji wkłada w swoją pracę.
Cieszy natomiast zwycięstwo Caroline Wozniacki nad kwalifikantką Tatianą Barkovą. Jak na razie Dunka zalicza niezwykle udany powrót po 3 letniej przerwie, wywołanej chęcią założenia rodziny. Teraz Wozniacki, wspierana dopingiem jej córki Olivii oraz syna Jamesa, powalczy o awans do trzeciej rundy z Petrą Kvitova i nie jest w tym starciu bez szans.
Warto poinformować również o wygranej Jeleny Ostapenko, możliwej rywalki Igi Świątek w 4 rundzie, nad Włoszką o polskich korzeniach – Jasmine Paolini. To, że Łotyszka wyjdzie z tego starcia zwycięsko nie było przed rozpoczęciem meczu takie pewne, bowiem Paolini rozgrywa bardzo dobry sezon. Niemniej, Ostapenko pokonała Włoszkę po trwającym prawie 2 godziny pojedynku, wynikiem 6:2, 4:6, 6:1. Obu paniom należą się gratulacje za równą walkę.
Powinienem również wypełnić narodowe obowiązki i poinformować, że poniedziałek był niezwykle udany dla polskich tenisistek. Nasze reprezentantki w pełnym składzie awansowały do drugiej rundy turnieju w Nowym Jorku! Iga Świątek w piorunujące 58 minut pokonała Szwedkę Rebeccę Peterson, Magda Linette triumfowała nad Aliaksandrią Sasnovich, zaś największą niespodziankę z naszych tenisistek sprawiła Magdalena Fręch, która wygrała z 22-letnią Emmą Navarro. Możemy być naprawdę dumni z naszych dziewczyn.
Czas na kolejne emocjonujące starcia.
Wtorek, w kontekście ciekawych spotkań nie zamierza być gorszy od poniedziałku. Już od godziny 17:00 serwuje nam szalenie interesujące starcie między Ekateriną Alexandrovą a Leylah Fernandez. Później może być tylko lepiej: Parks z Kasatkiną, Giorgi konta Pegula, Venus Williams przeciwko Greet Minnen a na deser, zarazem bardzo niezdrowy, bo spożywany o późnej porze… Aryna Sabalenka w starciu z Maryną Zanevską.
To co, parzymy kawkę, a nawet dwie i oglądamy? Oczywiście, że tak! Rozpoczynamy drugi dzień nowojorskiego US Open!
Fot. Jimmie48 / WTA & Carine06 fromUK
Nikodem Nokiel