Do ostatniej kropli krwi [Zapowiedź meczu Everton – Tottenham]

Po emocjach w środku tygodnia w ramach Ligi Mistrzów i Ligi Europy, czas wrócić do ligowej rzeczywistości. W piątkowy wieczór, na początek 32 serii gier w Premier League, będziemy światkami hitu, w którym naprzeciw siebie staną zespoły Tottenhamu oraz Evertonu. Zapraszamy na zapowiedź meczu o być, albo nie być dla obu ekip, w którym zwycięzca mocno przybliży się do strefy europejskich pucharów. Ancelotti czy Mourinho, który z wielkich trenerów będzie górą po ostatnim gwizdku sędziego?

Przełamać fatalną passę

Everton boryka się w ostatnich tygodniach z kryzysem, którego efektem jest brak zwycięstwa w 5 poprzedzających starcie z Tottenhamem spotkaniach. O ile porażki z Manchesterem City czy rozpędzoną Chelsea można łatwo wytłumaczyć, tak straty punktów z Brighton, Burnley i Crystal Palace należy rozpatrywać w kategoriach blamażu. Mimo to, w niebieskiej części Liverpoolu nikt nie zaprząta sobie głowy dywagacjami o zmianie szkoleniowca, a długofalowy projekt wciąż jest w fazie budowy. Carlo Ancelotti nadał zepołowi tożsamość i przywrócił na Goodison Park wiarę we własne umiejętności, co szczególnie zaprocentowało w rundzie jesiennej, kiedy to Everton mógł nawet snuć myśli o grze w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. Rzeczywistość nieco zweryfikowała mocarstwowe plany Włocha, lecz nad rzeką Mersey wciąż tli się nadzieja i głód gry w Europie w kampanii 21/22.

Wielką bolączką „The Toffees” przed spotkaniem z Tottenhamem jest absencja najlepszego strzelca zespołu, Dominica Calverta-Lewina. Napastnik boryka się z kontuzją mięśniową i na pewno nie wyjdzie na boisko w piątkowym starciu w Liverpoolu. Poza składem są także Delph, Doucoure, Gbamin czy Mina, a do tego wciąż ważą się losy Brazylijczyka Bernarda. Ancelotti będzie musiał oprzeć swój skład na dwójce latynosów, Jamesie Rodriguezie i Richarlisonie. Kolumbijczyk zdaje się wracać do dobrej dyspozycji, co potwierdził strzelając bramkę w meczu z Crystal Palace, jednak aby drużyna osiągała lepsze rezultaty musi dawać jeszcze lepsze liczby w ofensywie.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie GettyImages-1276804983.jpg

Mecz o posadę trenera?

Postawa Tottenhamu w ostatnich spotkaniach również nie napawa optymizmem. Spektakularna porażka w rewanżu 1/8 Ligi Europy z Dinamem Zagrzeb przelała czarę goryczy i wydaje się, że sezon w biało-granatowej części Londynu jest już nie do uratowania. Posada Jose Mourinho na Tottenham Hotspur Stadium wisi na włosku i zasadnym jest pytanie ile pokładów cierpliwości posiada jeszcze prezes Daniel Levy. 7. lokata w tabeli przed sezonem uznana byłaby za porażkę, a przecież wciąż istnieje niebezpieczeństwo, że Spurs spadną jeszcze niżej. Przy świetnej formie West Hamu, Leicester czy Chelsea kibice Tottenhamu muszą raczej ze zdenerwowaniem spoglądać w dół tabeli, niż w górę. Europejskie puchary to absolutne minimum postawione przed portugalskim trenerem, a żeby przybliżyć się do strefy premiowanej awansem do Ligi Europy zwycięstwo z Evertonem jest koniecznością.

Ekipa ze stolicy w piątkowy wieczór wyjdzie na boisko bez większych osłabień. Kontuzje leczą co prawda dwaj boczni obrońcy, Matt Doherty i Ben Davies, lecz w kadrze jest wielu graczy, którzy mogą zabezpieczyć właśnie te pozycje. W meczu z Newcastle do składu wrócił Heung Min Son, który w kolejnym spotkaniu z Manchesterem United zagrał pełne 90 minut i zdobył, jak się później okazało, jedynie honorową bramkę dla Spurs. W świetnej dyspozycji pozostaje za to czołowy snajper i asystent ligi, Harry Kane. Kapitan reprezentacji Anglii jest w życiowej formie i być może już wkrótce zamieni Londyn na Manchester, aby mieć szansę na zdobywanie trofeów, o które w Tottenhamie tak ciężko. Przed ekipą Mourinho jeszcze co prawda finał Pucharu Ligi, ale przeszkoda w postaci Manchesteru City może okazać się nie do przejścia. 

Na Rum… Mourinho do Europy?

Parafrazując ponadczasowe słowa kibiców Lecha na temat Mariusza Rumaka, sympatykom Tottenhamu nie pozostało nic innego, jak tylko trzymać kciuki za swój zespół w piątkowym starciu na Goodison Park. Spurs muszą, Everton tylko może. Faworytem bukmacherów pozostają goście z Londynu, dla których ewentualny brak gry w europejskich pucharach w kolejnym sezonie byłby kompletnym rozczarowaniem.

Finalista Ligi Mistrzów sprzed 2 lat postara się o przełamanie impasu, czy też „Carlo Magnifico”, jak hucznie śpiewają kibice Evertonu, wyjdzie zwycięsko ze starcia na własnym stadionie? Warto wspomnieć, że w 8 ostatnich spotkaniach u siebie Everton ani razu nie potrafił sprostać rywalom ze stolicy i zdobyć 3 punktów w bezpośrednim starciu. „The Toffees” ostatni raz zeszli z boiska „z tarczą” w 2012 roku, kiedy to po bramkach Pienaara i Jelavica w końcówce odwrócili losy spotkania, wygrywając 2:1. Czy historia zatoczy koło? 

Bądźcie z nami już od 21:00 na Kanale 2 Radia GOL! Mecz skomentuje dla Państwa duet Maciej Piotrowski i Mateusz Stóf.

Autor: Robert Saganowski