Życie napastnika jest pełne wzlotów i upadków jak w brazylijskiej telenoweli: raz cię kochają, innym razem nienawidzą. Sezon ledwo się zaczął, a już cały misterny plan Milanu w piz… Przyszła krytyka, bo Kiler Krzysztof Piątek schował swoje pistolety głęboko do kabury, a kibice zapomnieli już jak wyglądała jego słynna cieszynka. Ekipa ze Stadio Giuseppe Meazza nie ma mocy z przodu, ale nie jest to też wyłączna wina Polaka.
Miało nie być męczenia buły…
Licząc mecz z Udinese – mamy sześć spotkań, w których Rossoneri strzelają tylko cztery gole, z czego dwa w sparingu z drużyną z Kosowa i dwa w towarzyskim meczu z Manchesterem United (tu też pomogli rywale, bo jedno z trafień było samobójcze). Dorobek strzelecki nie powala na kolana. Po ciągłych mękach w ofensywie i orce na ugorze za trenera Gennaro Gattuso od Marco Giampaoliego oczekiwano, że drużyna zacznie grać nie dość, że skutecznie, to i ładnie dla oka. Na starcie rozgrywek i tego, i tego brakuje.
Bez celnego strzału
W konfrontacji w Udine, bramkarz gospodarzy Juan Musso mógł sobie spokojnie rozłożyć krzesełko turystyczne, usiąść i poczytać gazetę albo obejrzeć odcinek serialu na Netflixie. Przez 90 minut żadna piłka nie leciała w stronę jego bramki. Na grę Milanu znów patrzyło się ciężko i nic nie zmienia fakt niepodyktowania karnego dla gości w końcówce meczu. Przyjezdni w tym spotkaniu po prostu nie zasłużyli nawet na punkt, a remis mógłby tylko zafałszować obraz rywalizacji. A tak jest porażka, jest krytyka i jest mocny kop dla trenera i drużyny, że trzeba brać się do roboty.
Wirus Milanu
Do tej pory było tak, że kiedy Milan grał słabo – a umówmy się, zdarzało się to dość często – to zawsze był jeszcze Piątek, który w wielu meczach ciągnął zespół za uszy i strzelał gole z niczego. Po zimowym transferze Krzyśka sądzono, że były zawodnik Genoi podniesie poziom drużyny. Okazuje się teraz, że stało się odwrotnie: zamiast zarazić kolegów skutecznością, Il Pistolero złapał od nich wirusa przeciętniactwa. Trzy zblokowane strzały i jeden bardzo niecelny – to wszystko, co widzieliśmy w wykonaniu Piątka w niedzielny wieczór. Od jednego z największych odkryć poprzedniego sezonu w Europie oczekujemy zdecydowanie więcej.
ZOBACZ TAKŻE: Ambitne plany dyrektora TVP Sport. “Dajcie mi trzy lata i wprowadzę polski klub do Ligi Mistrzów”
Wierzył chłop w gusła…
Włoscy kibice powodu nagłej niemocy swojej gwiazdy upatrują w klątwie numeru „9”. Od czasu Filippo Inzaghiego żadnemu zawodnikowi nie udało się strzelić więcej niż osiem bramek, grając właśnie w tej koszulce. Piątek na początku swojej przygody z Milanem otrzymał trykot z numerem „19”, dopiero od tego sezonu nosi na plecach „przeklętą„ cyfrę. Sam Krzysiek mówił, że nie wierzy w zabobony i udowodni na boisku, że nie ma mowy o żadnym złym uroku. No i cóż… Od tego czasu minął ponad miesiąc, na koncie naszego snajpera – jak to mawia Krzysztof Cugowski – zero, czyli nic.
Nie klątwa, a taktyka
Ale mamy XXI wiek, nie wierzymy w klątwy, wierzymy w fakty! A fakty są takie, że cała ekipa Rossonerich gra dramatycznie. Ale przecież „przeklętą 9” nosi tylko Piątek! Problem leży gdzie indziej. Milan za trenera Giampaoliego uczy się gry w ustawieniu 1-4-3-1-2, tym samym, które przynosiło klubowi wielkie sukcesy dekadę temu. Wprowadzenie tej taktyki w życie wymaga wyrobienia pewnych zachowań u piłkarzy, które na ten moment są dla nich czymś nowym. Potrzeba czasu, żeby gra zaczynała się zazębiać.
Także od Il Pistolero włoski szkoleniowiec oczekuje więcej. Chce, aby ten pracował też w odbiorze, pokazywał się do gry na skrzydłach, wychodził z pola karnego do partnerów, w czym Polak czuje się jak ryba wyjęta z akwarium. Naturalnym środowiskiem Piątka jest obręb szesnastki i tam czuje się najlepiej. Efekt innowacji trenera jest taki, że w ostatnich meczach Krzysiek jest odcięty od podań i osamotniony w grze do przodu, pomimo tego, że ma obok siebie drugiego napastnika.
Piątek jak Tom Hanks
Przeczytałem po meczu z Udinese, że Piątek był jak Tom Hanks w filmie „Cast Away: Poza światem”. Zgadzam się. Pójdę nawet o krok dalej i powiem, że był jeszcze bardziej odcięty od świata niż bohater na bezludnej wyspie, bo ten chociaż miał za towarzysza piłkę – pana Wilsona, a Polak był pozbawiony nawet tego.
Sytuacja z niedzielnego meczu mogła komuś przypominać grę naszej reprezentacji parę dobrych lat temu: obrona, linia pomocy – długo, długo nic – i gdzieś tam z przodu Robert Lewandowski, który dwa, trzy razy w ciągu meczu powąchał piłkę. Wtedy też odpowiedzialność za słabe wyniki spadała na ówczesną gwiazdę Borussi Dortmund, ale wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że sam napastnik nic nie zdziała. Piątek również nie jest typem piłkarza, który przedrybluje pół boiska, a na koniec przelobuje bramkarza – potrzebuje dostać w ciągu meczu te kilka podań, żeby móc zrobić z nich użytek w postaci goli. I tego właśnie głównie tego brakuje w Milanie.
Kiler znów uderzy
W poniedziałkowej La Gazzecie dello Sport możemy przeczytać, że Marco Giampaolo szuka nowych rozwiązań i myśli o korekcie ustawienia na 1-4-3-3. Miałaby ona dać Piątkowi wsparcie w ataku, którego tak potrzebuje. Czy przyniesie to efekty w kolejnych kolejkach? Też chciałbym to wiedzieć, Stefan 😛 . Gorzej niż z Udinese to już chyba zagrać się nie da, choć jak wiemy – piłka uczy pokory. Najbardziej w tej sytuacji zadowolona jest Brescia, która już w sobotę przyjedzie na Stadio Giuseppe Meazza. Beniaminek Serie A wygrał swój pierwszy mecz z Cagliari (1:0) i na pewno nie będzie w starciu z mediolańczykami chłopcem do bicia. Ale Milan, choć podrażniony, to wciąż Milan! A Kiler to zawodowiec, zna się na swoim fachu i gdy tylko wyczuje okazję odda strzał. POM POM POM POM!
Darek Piechota