Andy Carroll przyznaje, że w 2011 roku nie chciał przechodzić do Liverpoolu. Jego transfer z Newcastle był wtedy rekordem na Wyspach Brytyjskich. Mimo to, Anglik w rozmowie z Daily Mail wspomina, że modlił się o oblanie testów medycznych.
Carroll powiedział, że jego marzeniem było zostać na St. James Park:
„Wiecie co? Cały czas byłem kontuzjowany i pomyślałem sobie wtedy <<Proszę, po prostu nie zalicz testów medycznych!>> Gdy tylko wsiadłem do helikoptera lecącego do Liverpoolu, chciałem z niego wysiąść.”
Transfer napastnika był w tym czasie rekordowy w Premier League. Kwota transakcji wyniosła 35 milionów funtów, jednak pieniądze te nie zwróciły się The Reds. Po dwóch bardzo słabych sezonach na Anfield, Carroll przeniósł się do West Hamu, a tego lata wrócił do domu – podpisał sześcioletni kontrakt z Newcastle. Historia zatoczyła koło, ale 30-latek zaznacza, że przeprowadzka do Liverpoolu wyszła mu na dobre:
„Wtedy zastanawiałem się, co ja robię? Jednak patrząc z perspektywy czasu na to, jak wyjazd ukształtował mnie jako piłkarza i jako człowieka, zrobiłbym to jeszcze raz. Chyba potrzebowałem zmienić otoczenie, dzięki temu dorosłem.”
Newcastle w tym sezonie spisuje się nieźle. Po siedemnastu kolejkach, zespół ze wschodniego Londynu z dorobkiem 22 punktów zajmuje 11. miejsce w tabeli Premier League, za to Andy Carroll nie może na razie uważać obecnej kampanii za udaną. W dziesięciu spotkaniach, w których wystąpił, nie zdołał wpisać się na listę strzelców.
Źródło: Daily Mail
Darek Piechota