Za nami wielkie środowe emocje związane z ligą mistrzów, Chelsea uległo BVB, a Benfica pokonała Club Brugge 0-2 i jest na dobrej drodze, żeby awansować dalej.
Borussia Dortmund – Chelsea Londyn
Mecz tych dwóch drużyn budził dzisiaj największe zainteresowanie wśród kibiców, nie tylko tych z Anglii i Niemiec. Mecz od początku przebiegał pod dyktando drużyny Chelsea, mimo że posiadanie piłki było w miarę równe,to o wiele więcej strzałów oddała drużyna z Londynu. 8 strzałów na bramkę nie dało jednej bramki, gdzie tylko dwa strzały BVB dało bramkę, Karima Adeyemiego. Młody Niemiec udowodnił swoją nieziemską prędkość, po tym, jak na oślep piłkę wybił Raphael Guerreiro, piłkę wyłuskał Adeyemi i po 64-metrowym sprincie pokonał Kepe Arrizabalage. Bez dwóch zdań Dortmund miał dzisiaj kilku bohaterów, jednym z nich był Emre Can, wiele razy blokował strzały i odbierał piłkę, a raz udało mu się wybić piłkę z linii bramkowej Gregora Kobela. Warto powiedzieć także kilka słów o golkiperze BVB, został on słusznie wybrany zawodnikiem tego meczu, zaliczył kilka fantastycznych parad i interwencji, kibicom na pewno w pamięci zapadła jego obrona z ostatniej minucie po strzale Enzo Fernandeza, który też zaliczył niezły występ. Sprawa awansu do kolejnej rundy dalej otwarta i wszystko może się wydarzyć.
Club Brugge – Benfica Lizbona
Ten mecz aż tak nie rozpalał emocji kibiców, jak mecz BVB i Chelsea, nie zmienia to faktu, że było ciekawie. Był to dosyć jednostronny mecz, Benfica oddała 14 strzałów, gdzie klub z Belgii tylko 4. Co prawda to Club Brugge pierwszy strzelił, jednak 34-letni defensywny pomocnik Denis Odoi był na spalonym i jego bramka nie została uznana. Po pierwszej połowie na dobre do głosu doszła Benfica. W 51. minucie na listę strzelców z rzutu karnego wpisał się Joao Mario, a pod koniec meczu drugą bramkę dla Benficii strzelił zmiennik, David Neres. Był to jednostronny mecz, ale w rewanżu Belgowie zrobią wszystko, żeby sprawić niespodziankę.
Karol Budzik
