Iran kontra Stany Zjednoczone. Mundial. Zwycięzca bierze wszystko. Trzeba coś dodawać?
Dostrzegajmy wyjątkowe
Na przestrzeni całej historii futbolu oglądaliśmy wiele wielkich spotkań. Mundialowe stadiony niejedno widziały. Giganci piłki nożnej, piękne akcje, błyskawiczne ataki, spektakularne bramki, przewrotki, piętki, kontrowersyjne karne, spalone, brutalne faule. To wszystko już było. Widzieliśmy te szlagiery. W samym Katarze wszyscy obserwatorzy czekali z niecierpliwością na starcie Hiszpanii z Niemcami – wielkich marek światowego futbolu. Mecz jak mecz, szału nie było, a największą różnicę na murawie zrobił Niclas Füllkrug. Gdyby nie charakterystyczne nazwisko, część kibiców mogłaby mieć problem z przypisaniem go do konkretnej narodowości.
Mija kilkanaście godzin i dostajemy to, co tygryski lubią najbardziej – najpierw Serbia z Kamerunem, następnie Ghana z Koreą Południową. Mnóstwo bramek, zwroty akcji i co z tego, że zamiast Ronaldo jest Mitrović, a na miejscu Rudigerów, Thiago Silvów mamy czterech Kimów? Fantastyczne widowiska, na które nikt się nie szykował, na które nikt nie stawiał, obejrzane gdzieś na smartfonie w drodze do Arkadii czy innej Bonarki.
Dziś raz jeszcze zmienimy optykę. Nowy rodzaj widowiska. Jeśli któregoś fana futbolu nie interesuje pojedynek Iranu ze Stanami Zjednoczonymi, to wyraźnie zgubił priorytety. Niech idzie zachwycać się Füllkrugiem.
Wszystko jest proste
Sytuacja w grupie B jest klarowna. Anglia 4, Iran 3, USA 2, Walia 1. Kwestia awansu rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Amerykanie potrzebują koniecznie zwycięstwa, remis ich eliminuje. Iran przy remisie musi liczyć na powstrzymanie Walii przez Anglików. Nietrudno zauważyć, że w lepszym położeniu znajduje się drużyna z Bliskiego Wschodu i może to zaważyć na ich nastawieniu taktycznym. Podopieczni Carlosa Queiroza spektakularnie podnieśli się z kolan po pogromie, który sprawili im Kane i spółka, pokonując w swoim drugim spotkaniu Walię po bramkach w doliczonym czasie gry. Natomiast USA w obu meczach zagrało na remis, zaskakując swoją biernością szczególnie w starciu z Anglikami. Bezpośrednie starcie zadecyduje zatem o wszystkim.
Amerykanie dysponują naprawdę ciekawym, wybieganym, pełnym młodości składem. Minęły już czasy Donovana, Altidore’a, Cherundolo. Przyszła młodość; młodość nieokiełznana, prezentująca się całkiem nieźle. Liderem zespołu jest zdecydowanie gracz Chelsea, Christian Pulisic, potrafiący z niczego stworzyć groźną sytuację. Do pomocy Haji Wright czy Tim Weah (tak, ten Weah!). Kolektyw.
Po drugiej stronie barykady mamy Irańczyków. Bez szczególnych nazwisk, bez szczególnych gwiazd. Kilku solidnych zawodników. Kolektyw. Brzmi znajomo, prawda? Najjaśniej świeci zdecydowanie Taremi – gracz Porto, który z Anglią na otarcie łez zdobył dwa trafienia, a z Walią pracował za czterech, zostawiając pole do popisu kolegom. Najbardziej aktywny z nich był Azmoun i gdyby nie uraz, z którym zmagał się przez większość spotkania, z pewnością wykręciłby lepsze liczby.
Śpiew futbolu
Jak już kiedyś powiedziano, piłka nożna to tylko gra przygłupich chłopców w krótkich majtkach. Jednak czasem to coś więcej. To symbol, manifest, natchnienie. Iran nie gra z Amerykanami o wyjście z grupy. Grają o honor. O zasady. Czy obiektywnie słusznie? A jakie ma to znaczenie? Znaczenie ma, jak bardzo przełoży się to na murawę i jak bardzo Irańczycy będą ją gryźć. Zdaje się, że przedstawiciele soccera nie podchodzą do tego spotkania aż tak poważnie. Pytanie brzmi: czy Gregg Berhalter będzie w stanie zmotywować swój młody skład, pokazać im, że ten mecz ma znaczenie wręcz metafizyczne? Warto przypomnieć 1 września 2001 roku, kiedy Polska mierzyła się z Norwegami w walce o awans na MŚ 2002. Selekcjoner Engel, wykorzystując datę spotkania, w odprawie przedmeczowej odtworzył piłkarzom przygotowany film, odwoływał się do II Wojny Światowej i historii Polaków. Co mieli z tym wspólnego Norwegowie? Niewiele. Ale zmotywowało. I zadziałało. Trzy zero.
Irańczyków motywować nie trzeba. Wiedzą, o co grają. Wiedzą, jaka sytuacja panuje w ich kraju. Za nieodśpiewanie hymnu przed meczem z Anglią już spotkali się z poważnymi groźbami. Dzisiaj zaśpiewać muszą językiem futbolu. Oby nie fałszowali.
Spotkanie na antenie RADIA GOL 2 o godzinie 20:00 skomentują Kamil Zając i Wojciech Anyszek. Serdecznie zapraszamy!
Piotr Mendel