To już dziś wystartuje druga kolejka PKO BP Ekstraklasy. Zazwyczaj w piątkowy wieczór mamy przyjemność oglądać dwa spotkania, ale jednak za sprawą przekładania meczów Legii i Rakowa dziś będzie tylko jedno spotkanie.
Ruch Chorzów dziś po raz pierwszy zagra przy własnej publiczności, lecz nie na stadionie w Chorzowie, tylko w Gliwicach na obiekcie Piasta. Komplet kibiców na trybunach to już zwyczaj, jeśli chodzi o Niebieskich. Gorąca, głośna dziś czeka nas atmosfera w Gliwicach. Ruch pierwsze starcie po powrocie do elity zagrał z Zagłębiem Lubin. Niespodziewanie to Niebiescy wyszli w Lubinie na prowadzenie po bramce samobójczej Aleksa Ławniczaka. Ruch nie grał źle, ale Miedziowi zdołali odrobić jednobramkową stratę za sprawą gola Tomasza Makowskiego. Mijały minuty, do końca meczu było coraz bliżej, a tu „bomba” Bartłomieja Kłudki, która wylądowała w bramce Jakuba Bieleckiego. Tym samym Ruch po 6 latach rozegrał mecz w Ekstraklasie, ale poniósł w nim klęskę. Nie mają nad czym się załamywać piłkarze Jarosława Skrobacza, ponieważ zagrali dopiero pierwsze spotkanie, podczas którego towarzyszyły im nerwy. Teraz teoretycznie czeka Niebieskich łatwiejszy bój o ligowe punkty.
– Jesteśmy przekonani, że stać nas na lepsza grę niż w pierwszym meczu. Występ w Lubinie składam na karb nerwowości towarzyszącej debiutowi wielu graczy w Ekstraklasie. W naszej grze tyle niedokładności i strat w prostych sytuacjach, bo nogi naszych piłkarzy były spętane i ich głowa nie pracowała tak jak należy. Liczę jednak, że z każdym spotkaniem będziemy grać coraz lepiej – powiedział Jarosław Skrobacz, trener Ruchu Chorzów.
– ŁKS też jest beniaminkiem, ale ma duży potencjał personalny. Już w I lidze pokazywali sporą piłkarską jakość imponując szczególnie przejściem po przejęciu piłki do fazy ataku szybkiego. Teraz szeregi łodzian zasilili bardzo dobry napastnik Kay Tejan, czy grający w środku pola Dani Ramirez. To dziś dużo solidniejszy zespół niż przed czterema laty, gdy wrócił do Ekstraklasy i szybko z niej spadł – chwalił rywala szkoleniowiec Niebieskich.
„Nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz” – tak mecz z Legią Warszawa mogą podsumować piłkarze ŁKS-u Łódź, którzy starcie z wicemistrzami Polski skończyli z rezultatem 0:3. Popis Legionistów w starciu z beniaminkiem Ekstraklasy, hat-trick Tomasa Pekharta i po dobrej inauguracji Rycerzy Wiosny. Podejście numer dwa, tak można nazwać awans do Ekstraklasy Łodzian na czele z Kazimierzem Moskalem. Pierwsza próba zakończyła się dużym blamażem, teraz ma być niby inaczej. ŁKS to zespół, który pomimo trudnych warunków chcę grać w piłkę dla oka. Jak wiemy zazwyczaj beniaminkowie w elicie utrzymują się szczęściem i dużą dyscypliną w defensywie. Trener Moskal, jednak preferuje grę w piłkę, budowanie akcji od tyłu, mądre wychodzenie spod pressingu. W meczu z Ruchem będzie inaczej, ŁKS będzie prawdopodobnie nastawiony na to, aby przejąć inicjatywę w tym spotkaniu i dominować rywali. Ruch tanio skóry nie sprzeda.
– Doskonale zdajemy sobie sprawę, że to właśnie na najbliższy weekend przypada 600-lecie Łodzi. Ujmę to więc tak, iż zawsze fajnie przy jakimś święcie wygrać mecz, zagrać jakieś dobre zawody. Chciałbym jednak wyraźnie podkreślić, że nie tylko przy okazji świąt chcielibyśmy się dobrze prezentować. Co nie zmienia faktu, że to może rzeczywiście jest całkiem fajny prognostyk. – stwierdził trener Kazimierz Moskal
– Zobaczymy, jak wypadnie Ruch. Nie ma przecież żadnej gwarancji przywieziemy stamtąd trzy punkty. Spoglądając w przeszłość, to nasze ostatnie, jeszcze pierwszoligowe, mecze były ciekawe. Zwłaszcza ten w Chorzowie mógł się zakończyć różnie. Okoliczności były dramatyczne. Z kolei w Łodzi wprawdzie zwyciężyliśmy 2:0, ale przypominam sobie, że Ruch miał tutaj swoje sytuacje, szczególnie na początku meczu – dodał opiekun ŁKS-u Łódź
Spotkanie rozpocznie się równo z gwizdkiem sędziego Damiana Sylwestrzaka, który poprowadzi te zawody. Komentarz tego meczu w RadiuGOL w kanale 1. Mecz zrelacjonuje Antoni Malinowski.