Nie ma nic piękniejszego w sporcie, niż sukces drużyny lub sportowca, na którego nie postawiłby nikt złamanego gorsza. Piłkarski sezon dopiero się rozkręca. W wielu europejskich ligach pojawiły się nowe marki, bądź wróciły po latach uznane drużyny z wielką historią. Warto im się przyglądać, bo jako „czarne konie” mogą skraść kilka kibicowskich serc.
„Od Sertoriusza za czasów rzymskich to miasto nie osiągnęło takiego sukcesu” – cieszył się szef La Liga Javier Tebas, który w latach 1993-1998 był prezesem SD Huesca. Historyczny awans do najwyższej klasy rozgrywkowej drugiego pod względem ludności miasta w Aragonii. Drużyna z czwartym od końca budżetem poprzedniego sezonu Segunda Division zajęła 2. miejsce, która dawało bezpośredni awans, choć przed sezonem nie byli upatrywani jako faworyci. Klubem zarządza dwóch byłych piłkarzy Augustin Lasaosa i Jose Antonio Martin, którzy zaciskają pasa i liczą każde euro. Zespół oparty jest na piłkarzach wypożyczonych z dużych klubów, mających doświadczenie na hiszpańskich boiskach. Trener Leo Franco to były argentyński bramkarz min. Atletico Madryt. Zastąpił Rubiego, który wprowadził Huesca do elity, a teraz prowadzi drużynę Espanyolu, która zgłosiła się z propozycją jeszcze przed zakończeniem poprzedniego sezonu Segunda Division. Argentyńczyk nie ma żadnego doświadczenia jako pierwszy trener. Po zakończeniu kariery zawodowej został dyrektorem do spraw instytucjonalnych w Huesce. Priorytetem dla 41-latka jest kontynuowanie świetnie wykonanej pracy przez poprzednika, który z przeciętnych piłkarzy jak Cucho czy Moi Gomez, wyciągnął maksimum. Dla drużyny z Aragonii kluczowe jest utrzymanie się w lidze. W poprzednich sezonach takie marki jak Alaves, Eibar, Getafe czy Girona pokazały, że ekipy, które powinny skupić się na tym, by uniknąć spadku potrafią rywalizować z największymi w Hiszpanii i zajmować miejsca w okolicach środka tabeli.
Beniaminek zawsze wprowadza do ligi nowy koloryt. W każdy sezonie pojawia się jakaś drużyna, która swoją grą potrafi skraść serca kibicom. Może tak być w przypadku ekipy Leo Franco. Trudno wróżyć z fusów, co wydarzy się w przeciągu kilku kolejek, jednak Huesca już w pierwszym spotkaniu ligowym pokazała charakter, za który można jej kibicować i uważnie śledzić dalsze poczynania. W poprzednim sezonie podobna sytuacja miała miejsce z katalońską Gironą, należącą do spółki holdingowej City Football Group administrującej stowarzyszenie piłkarskich klubów. Właścicielem jest szejk Mansour, który wykupił w 2008 roku Manchesteru City. Młodzi piłkarze The Citizens trafiają do zespołu z Katalonii na okres wypożyczenia, by ograć się w dorosłym futbolu. Klub, który po raz pierwszy w historii awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej grał bez skrupułów systemem taktycznym, stosowanym w Hiszpanii bardzo rzadko. Pablo Machin postawił na trójkę obrońców, tworząc maszynę stworzoną do gry z kontry. Zwycięstwo na Montilivi z Realem Madryt zapadnie w pamięci kibiców na lata. Będą opowiadać o tej glorii swoim dzieciom i wnukom. Do samego końca poprzedniej kampanii Girona biła się o europejskie puchary. Zabrakło niewiele, jednak taki wynik byłby czymś historycznym patrząc na warunki finansowe i sportowe klubu z Katalonii.
W sezonie 1988/89 Ruch Chorzów jako beniaminek rozgrywek zdobył Mistrzostwo Polski. Pamiętny skład FC Kaiserslautern zgarnął paterę mistrzowską w 1998 roku w pierwszym sezonie po awansie z 2. Bundesligi. Kocham takie historie. Uwielbiam, gdy cała Europa, a może i nawet świat kibicuje biednemu Benevento, które oszalało po zdobyciu pierwszego punktu w lidze. Gol w doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelony przez bramkarza dający remis 2:2 z AC Milan w ramach 15. kolejki Seria A. Nawet Hitchcock takiego scenariusza by nie wymyślił. Mamy w sobie wrodzoną empatie, pozwalającą nam cieszyć się ze zwycięstw słabszych. Chcemy wspierać drużyny bądź sportowców, który skazywani są na pożarcie, a każdy ich triumf pozwala uwierzyć, że niemożliwe nie istnieje. Sport jest najpiękniejszy wtedy, kiedy jest nieobliczalny.
Mateusz Pietrzak