Już o godzinie 18-tej rozpocznie się spotkanie na Estadio Diego Armando Maradona, w którym Napoli zmierzy się z Torino. Zdecydowany faworyt tego spotkania jest oczywisty, co nie zmienia faktu, że ten mecz może być ciekawy i nie zawieść kibiców pod względem emocji.
Napoli nie przegrało z Torino na własnym stadionie od 2009 roku, a ostatnią porażkę z Granatą ponieśli w 2015. Poza historią za gospodarzami stoi oczywiście obecna forma. Neapolitańczycy jako jedyni po siedmiu kolejkach mają na swoim koncie komplet punktów. Dobry start to jednak nie wszystko i żeby zdobyć scudetto, drużyna Luciano Spallettiego musi utrzymać dobrą formę – wygrana z Torino w tym na pewno pomoże.
Jednym z najważniejszych zawodników Napoli jest Victor Oshimen, który zdobył już cztery bramki i co najważniejsze jest zdrowy. Nigeryjczyk opuścił tylko jedno spotkanie po czerwonej kartce. W ostatnich meczach spisuje się świetnie – wystarczy tylko spojrzeć na mecz Cagliari i zobaczyć, jak grał przeciwko Diego Godinowi. Ważnym elementem drużyny jest także wypożyczony Zambo Anguissa, dzięki któremu lepiej w środku pola czują się Fabián oraz Zieliński.
Za Torino nie przemawia wiele atutów. Drużyna Karola Linettego w poprzednim sezonie ledwo się utrzymała (kosztem Benevento), a latem odszedł z niej między innymi Salvadore Sirigu. W tym momencie Torino ma na swoim koncie dwie wygrane, dwa remisy oraz trzy porażki i zajmuje 13. pozycję w tabeli. Drużyna Ivana Juricia ma już za sobą derby Turynu, a do końca listopada zagrają jeszcze z Milanem oraz Romą.
Najważniejsze dla Torino w tym meczu będzie to, czy zagra Andrea Belotti. Z powodu kontuzji zawodnik wystąpił tylko w dwóch meczach i strzelił jedną bramkę. Jeśli zagra na Estadio Diego Armando Maradona, stanie przed szansą zdobycia setnej bramki w Serie A. Co ciekawe, pierwszy gol Belottiego we włoskiej ekstraklasie padł właśnie przeciwko Napoli w 2014 roku. Teraz dużo mówi się o jego odejściu, które może nastąpić już zimą. Włoch ma się przenieść do jednego z klubów z Mediolanu.
autor: Julian Cieślak-Sokołowski
fot. instagram/officialsscnapoli