Liverpool – Real Madryt : Finał Champions League [ZAPOWIEDŹ]

Już dzisiaj czeka nas wielki finał Ligi Mistrzów w sezonie 2021/2022! Liverpool – Real Madryt, czyli starcie o najważniejsze trofeum na Starym Kontynencie na Stade de France w Paryżu. W sobotni wieczór obejrzymy powtórkę z meczu finałowego Champions League w Kijowie w 2018 roku, kiedy to triumfowali „Królewscy”. Podopieczni Jurgena Kloppa są żądni rewanżu i zrobią wszystko, aby po trzech latach ponownie wygrać Ligę Mistrzów. Sprawdź naszą zapowiedź na to spotkanie. Początek o godzinie 21:00. 

Droga do finału

Liverpool fazę grupową rozegrał najlepiej, jak tylko mógł. „The Reds” wygrali wszystkie sześć meczów i z kompletem punktów awansowali do 1/8 finału z pierwszego miejsca w grupie B. Oprócz podopiecznych Jurgena Kloppa, tylko dwa zespoły wywalczyły pełną pulę w każdym ze spotkań, a był to Bayern Monachium i Ajax Amsterdam. Fazę pucharową zespół z Anfield rozpoczął od dwumeczu z Interem Mediolan. Liverpool po bramkach Firmino i Salaha zwyciężył na Stadio Giuseppe Meazza 0:2 i do rewanżu mógł podejść z zapasem dobrego rezultatu na wyjeździe. Pomimo naprawdę przyzwoitej gry w drugim meczu na własnym terenie, „The Reds” przegrali 0:1 i była to jedyna porażka drużyny trenera Kloppa w bieżącej edycji Ligi Mistrzów. Przegrana w rewanżu na Anfield nie przeszkodziła jednak wicemistrzom Anglii w awansie do dalszej fazy rozgrywek. W drugim spotkaniu z Interem po stronie Liverpoolu zawiodła przede wszystkim skuteczność, bo sytuacji w ofensywie mieli naprawdę sporo, co potwierdzają trzy strzały w obramowanie bramki Samira Handanovicia. Następnie w ćwierćfinale „The Reds” po gradzie bramek w dwumeczu pokonali Benfikę, a kluczem do awansu była wygrana na Estadio da Luz 1:3, gdzie znakomicie zagrał Luis Diaz. W rewanżu mieliśmy remis 3:3, lecz dwumecz ani na moment nie wymknął się spod kontroli podopiecznych Jurgena Kloppa. W półfinale Liverpoolowi przyszło zmierzyć się z rewelacją rozgrywek Ligi Mistrzów w sezonie 2021/2022, czyli Villarrealem. W pierwszym starciu na Anfield świetna gra i wręcz miażdżąca przewaga dały zwycięstwo 2:0 wicemistrzom Anglii po samobójczym trafieniu Pervisa Estupinana i bramce autorstwa Sadio Mane. Po pierwszej połowie rewanżu na Estadio de la Ceramica wszyscy kibice „The Reds” byli w absolutnym szoku, gdy ich ulubiony zespół przegrywał 2:0. Trzeba oddać jednak „Żółtej Łodzi Podowodnej”, że rozegrała chyba najlepszą połowę w tym sezonie w Champions League. Przy remisowym stanie w dwumeczu w drugiej połowie Liverpool rzucił się do odrabiania strat i to skutecznie. Bramka kontaktowa Fabinho, wyrównująca Luisa Diaza i pieczętująca wygraną Sadio Mane pozwoliły drużynie Kloppa na fantastyczny comeback i upragniony awans do finału Ligi Mistrzów. Ścieżka do decydującego meczu na Stade de France na pewno mogła być dla „The Reds” jeszcze trudniejsza.. Piłkarze Liverpoolu pokazali świetną dyspozycję, zaprezentowali futbol bardzo przyjemny dla oka i w nagrodę, co najważniejsze dla wszystkich sympatyków tego klubu zagrają o końcowe trofeum w Champions League.

Real Madryt pomimo drobnych zawirowań i porażki z Sheriffem Tyraspol na Estadio Santiago Bernabeu, wygrał grupę D i z pierwszego miejsca awansował do fazy pucharowej. Kolejny etap rozgrywek, czyli 1/8 finału „Królewscy” rozpoczęli od dwumeczu z naszpikowanym gwiazdami Paris Saint-Germain. Wielu ekspertów patrząc na składy i sytuację kadrową obu drużyn, przyznawało większe szanse na awans drużynie z Paryża, lecz Real miał olbrzymią motywację, aby zamknąć wszystkim usta swoim występem. Pierwsze spotkanie na Parc des Princes było jednak tragiczne w wykonaniu „Los Blanocs” i porażka po golu Kyliana Mbappe dopiero w doliczonym czasie gry do drugiej połowy, to był najmniejszy wymiar kary dla mistrzów Hiszpanii. W rewanżu na Bernabeu gospodarze przegrywali już 0:1 ponownie po bramce Mbappe, lecz w drugiej połowie „Królewscy” dokonali rzeczy historycznej. W siedemnaście minut trzykrotnie do siatki trafił Karim Benzema i po genialnym comebacku to Real Madryt grał dalej. W ćwierćfinale przyszło im zmierzyć się z Chelsea, z którą na Stamford Bridge w pierwszym starciu zwyciężyli 1:3 po kolejnym popisie francuskiego napastnika i skompletowanym hat-tricku. W rewanżu „Los Blancos” przegrywali już 0:3, „The Blues” odrobili straty, lecz wprowadzony z ławki Rodrygo dał dogrywkę swojej drużynie golem w 80 minucie po fantastycznym podaniu od Luki Modricia. W dodatkowym czasie gry po dograniu od Viniciusa Juniora bramkę na wagę awansu do 1/2 finału zdobył nie kto inny, jak Karim Benzema. W półfinale Realu Madryt z Manchesterem City mogliśmy spodziewać się widowiska na najwyższym światowym poziomie w całym dwumeczu i takie właśnie dostaliśmy. Szalone pierwsze spotkanie, sporo błędów w defensywie z obu stron, okraszone festiwalem bramek skończyło się rezultatem 4:3 dla „The Citizens”, którzy patrząc na ilość dogodnych okazji do zdobycia bramki powinni zwyciężyć jeszcze wyżej. Jak mawiał klasyk niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. W rewanżu na Bernabeu od początku meczu Real Madryt grał niemrawo, bez polotu i skutecznego pomysłu na sforsowanie defensywy rywala. Po bramce Riyada Mahreza w 73 minucie kibice zgromadzeni na trybunach w stolicy Hiszpanii tracili z sekundy na sekundę wiarę w odwrócenie losów spotkania. Jak wiemy, w końcówce tego starcia wydarzyło się coś absolutnie niemożliwego. Drużyna Carlo Ancelottiego oddała dopiero pierwszy celny strzał w 90 minucie meczu, który był bramką Rodrygo, a minutę później to Brazylijczyk ponownie wpisał się na listę strzelców i dał dogrywkę „Los Blancos”! Niesamowite sceny wydarzyły się w Madrycie, cały świat nie dowierzał, jak „Królewscy” zdołali wrócić do tego spotkania. W pierwszej połowie dodatkowego czasu gry rzut karny na gola zamienił Karim Benzema i Real dokonał niemożliwego. Podniósł się z beznadziejnej sytuacji w samej końcówce meczu i w nagrodę jutro na Stade de France w Paryżu w finale zagra z Liverpoolem. Dla podopiecznych Carlo Ancelottiego nie ma rzeczy niemożliwych i w sobotni wieczór musimy być przygotowani na każdy scenariusz. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi nie liczą się, gdy Real Madryt gra w Lidze Mistrzów. Champions League to rozgrywki zdominowane przez „Królewskich” w ostatnich latach i mają oni z pewnością wielką ochotę wrócić na szczyt europejskiej piłki nożnej.

Forma obu zespołów

Liverpool jest w świetnej formie w końcowej fazie sezonu 2021/2022. Po zdobyciu Pucharu Ligi Angielskiej, przed blisko dwoma tygodniami „The Reds” dorzucili do swojego dorobku FA Cup, pokonując w finale na Wembley Chelsea po rzutach karnych. W Lidze Mistrzów ekipa z Anfield ma szansę na zdobycie trzeciego trofeum w aktualnej kampanii i byłby to zdecydowanie najcenniejszy triumf. W Premier League drużyna Jurgena Kloppa musi zadowolić się wicemistrzostwem. W zeszłą niedzielę Liverpool pokonał Wolves 3:1, lecz poprzez wygraną Manchesteru City z Aston Villą zabrakło im zaledwie jednego punktu do upragnionego tytułu mistrzowskiego. Warta uwagi jest wyśmienita dyspozycja „The Reds” w lidze angielskiej. Na dziewiętnaście ligowych spotkań w 2022 roku, Liverpool wygrał aż szesnaście z nich, trzy zremisował i nie przegrał ani razu! Ta statystyka imponuje i ujawnia bardzo duże możliwości finalistów Champions League. Przed ostatnim meczem sezonu w Premier League, zespół Jurgena Kloppa zagrał z Southampton i zwyciężył po bramkach Minamino oraz Matipa. W ostatnim czasie jedyną drużyną, która była w stanie przerwać zwycięską passę piłkarzom z Anfield był Tottenham Hotspur, który zremisował z Liverpoolem 1:1 na początku maja i zabrał, jak się później okazało kluczowe punkty w walce o mistrzostwo. „The Reds” niewątpliwie są w stanie wygrać po raz siódmy w swojej historii Puchar Mistrzów i stać się razem z AC Milanem drugą najbardziej utytułowaną drużyną w historii najważniejszych klubowych rozgrywkek piłkarskich w Europie. Król strzelców Premier League, czyli Mohamed Salah, Sadio Mane, Luis Diaz, czy Diogo Jota mogą okazać się kluczowi w walce o końcowy triumf. A może ktoś inny okaże się bohaterem? Champions League lubi pisać własne, piękne historie, dzięki którym zawodnicy mają olbrzymią szansę na zapisanie się na kartach historii futbolu.

Real Madryt w końcówce sezonu grając bez presji nie musiał starać się o efektowne zwycięstwa. To była doskonała okazja dla Carlo Ancelottiego na przetestowanie różnych wariantów przed najważniejszym meczem sezonu i danie szansy do gry rezerwowym zawodnikom. „Królewscy” już 30 kwietnia po efektownej i wysokiej wygranej z Espanyolem zapewnili sobie w pełni zasłużony tytuł mistrzów Hiszpanii na cztery kolejki przed końcem sezonu. W lidze hiszpańskiej Real Madryt po passie pięciu wygranych spotkań z rzędu, w ostatnich czterech seriach gier wygrał zaledwie jeden mecz, rozbijając spadkowicza z La Liga, czyli Levante aż 6:0. Podopieczni Ancelottiego przegrali w prestiżowych derbach Madrytu z Atletico, a także zremisowali kolejno z Cadiz i na koniec sezonu bezbramkowo z Realem Betis. Karim Benzema z dorobkiem 27 bramek z wyraźną przewagą został królem strzelców La Liga Santander. Francuz notuje znakomity sezon i na niego przede wszystkim wszyscy fani „Królewskich” będą liczyli w sobotni wieczór na Stade de France. Na dodatek na koniec sezonu swój duży potencjał pokazuje Rodrygo, który w ostatnich sześciu występach pięciokrotnie trafił do siatki i to dzięki 21-letniemu skrzydłowemu „Los Blancos” są w finale Champions League. Na pewno ważna w kontekście zwycięstwa z Liverpoolem będzie solidna defensywa, którą stworzy niezawodny w większości spotkań w obecnym sezonie duet Edera Militao z Davidem Alabą. Real Madryt pokazał w kampanii 2021/2022 w Lidze Mistrzów, że nie ma rzeczy niemożliwych. Podopieczni trenera Ancelottiego przegrali w pierwszym meczu zarówno w 1/8 finału, jak i półfinale, lecz za każdym razem odrabiali straty w rewanżu, co jest wręcz niesamowite. Na dodatek „Los Blancos” zostali szóstą drużyną w historii po Ajaxie, Juventusie, Milanie, Tottenhamie i Liverpoolu, która awansowała do finału Champions League, pomimo porażki w pierwszym meczu. Te dane i statystyki pokazują, że z Realem trzeba grać za każdym razem do samego końca, o czym boleśnie przekonali się zawodnicy Manchesteru City. Wygrana w finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem byłaby przypieczętowaniem bardzo dobrego pierwszego sezonu po powrocie Carlo Ancelottiego do klubu.

Ostatnie bezpośrednie konfrontacje Liverpoolu z Realem Madryt

Ostatnie pięć bezpośrednich starć obu drużyn, to cztery wygrane Realu Madryt i jeden remis. Liverpool po raz ostatni wygrywał z „Królewskimi” 10 marca 2009 roku w rewanżowym meczu 1/8 finału Champions League na Anfield w rozmiarach aż 4:0. Ostatnia konfrontacja tych zespołów to zeszły rok i spotkanie rewanżowe w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, kiedy to mieliśmy bezbramkowy remis. „The Reds” z pewnością chcą przełamać niekorzystną serię w starciach z Realem Madryt i zrewanżować się za finał Champions League w Kijowie przed czterema laty.

Sytuacja kadrowa

Po stronie Liverpoolu niestety z powodu kontuzji mięśniowej nie wystąpi Divock Origi. Natomiast beIN Sports poinformowało dzisiaj, że Thiago Alcantara jest gotowy na finał Ligi Mistrzów i to znakomita informacja dla kibiców „The Reds”.

Z kolei w zespole mistrzów Hiszpanii wszyscy zawodnicy są do dyspozycji Carlo Ancelottiego.

Liverpool – Real Madryt : przewidywane składy

Liverpool : Alisson – Alexander-Arnold, Matip, van Dijk, Robertson – Henderson, Fabinho, Keita – Salah, Mané, Diaz

Real Madryt : Courtois – Carvajal, Militao, Alaba, Mendy – Modrić, Casemiro, Kroos – Rodrygo, Benzema, Vinicius Junior

Pożegnalny mecz dla Sadio Mane w barwach Liverpoolu?

Wszystko wskazuje na to, że sobotni finał Champions League będzie ostatnim spotkaniem dla Sadio Mane w barwach Liverpoolu. Jak poinformowało dzisiaj francuskie L’Équipe , Bayern Monachium praktycznie uzgodnił już warunki 3-letniego kontraktu z Sadio Mané i Senegalczyk zostanie zawodnikiem drużyny Bawarczyków od sezonu 2022/2023. Ogłoszenie transferu ma nastąpić po sobotnim finale Ligi Mistrzów. Liverpool otrzyma około trzydziestu milionów euro za 30-letniego skrzydłowego, czyli podobną sumę, jaką „Die Roten” uzyskali od „The Reds” prawie dwa lata temu za Thiago Alcantarę. Sam zdobywca Pucharu Narodów Afryki krótko skomentował spekulacje dotyczące swojej przyszłości :

„Teraz mogę powiedzieć, że jestem w pełni skoncentrowany na sobotnim meczu, to jest odpowiedź, którą muszę udzielić przed finałem. W sobotę udzielę najlepszej odpowiedzi, jaką byście chcieli usłyszeć.”

W ostatnich dniach Sky Sports informowało, że Mane bardzo dobrze wyobraża sobie transfer do Monachium i po sześciu latach gry w barwach Liverpoolu chciałby spróbować nowego wyzwania. Na dodatek rozmowy włodarzy „The Reds” z Senegalczykiem w sprawie nowego kontraktu zostały wstrzymane, ponieważ zarząd wicemistrzów Anglii skupia się obecnie na przedłużeniu umowy z Mohamedem Salahem, co irytuje reprezentanta Senegalu. Julian Nagelsmann i Hasan Salihamidžić chcą skrzydłowego w zespole mistrzów Niemiec. Po finale zapewne sam piłkarz przedstawi nam swoją decyzję, lecz najbliższe 3-4 tygodnie powinny być decydujące w kwestii jego dołączenia do Bayernu. Sadio Mane będzie miał dzisiaj wielką szansę zakończyć swoją przygodę na Anfield w najlepszy możliwy sposób, wygrywając po raz drugi w karierze rozgrywki Ligi Mistrzów.

Divock Origi nie zagra, lecz będzie wspierał drużynę w ostatnim meczu

Divock Origi niestety nie wystąpi w ostatnim swoim spotkaniu, będąc piłkarzem Liverpoolu. Belg nabawił się kontuzji mięśniowej 1,5 tygodnia temu w meczu ligowym z Southampton i niestety nie znalazł się w kadrze meczowej na wielki finał Ligi Mistrzów. Legenda „The Reds” jest jednak ze swoim zespołem w Paryżu i z pewnością osoba 27-letniego napastnika wesprze mentalnie podopiecznych Jurgena Kloppa. Jak wiemy Origi odejdzie z Anfield po zakończeniu obecnego sezonu. Wszystkie media są zgodne, że Belg po finale Champions League przejdzie testy medyczne przed transferem do AC Milanu. Comeback z Barceloną, dzięki dwóm trafieniom Divocka w rewanżu, bramka w finale Ligi Mistrzów z Tottenhamem, zwycięski gol w doliczonym czasie gry derbów Merseyside i tak dalej… Wiele sukcesów, bardzo ważnych momentów i przede wszystkim znakomita gra w roli dżokera. Fani Liverpoolu nigdy nie zapomną Origiego, który napisał kawał pięknej historii na Anfield, a teraz w wieku 27 lat latem rozpocznie nowy rozdział w swojej piłkarskiej karierze.

Mateusz Olszyna

 

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze