Królewskie DNA. Real Madryt z czternastą Ligą Mistrzów

Wielki Real Madryt! „Królewscy” pokonali Liverpool 1:0 i sięgnęli po czternastą w ich historii Ligę Mistrzów.

W dzień finału na ulicach Paryża zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy fanów Liverpoolu. Tak się złożyło, że te kilkadziesiąt tysięcy czerwonych koszulek powędrowało pod stadion. Jak wiadomo, duża ich część nie miała biletów. Pod Stade de France dochodziło do dantejskich scen. Na teren obiektu miało przedostać się kilka tysięcy osób bez biletu. Na kilka minut przed planowanym rozpoczęciem meczu znaczna część sektora fanów „The Reds” była pusta. Spowodowało to przesunięcie startu spotkania o ponad pół godziny.

Faworytem na pewno był Liverpool. Przewaga angielskiej drużyny była widoczna. „The Reds” stwarzali sobie sytuacje, jednak nie potrafili udokumentować tej przewagi.

Pierwsze zagrożenie pod bramką przeciwnika Real stworzył kilka minut przed końcem pierwszej połowy. Po zamieszaniu w polu karnym do piłki dopadł Karim Benzema i skierował ją do siatki. Na decyzję VAR musieliśmy wszyscy czekać dobre kilka minut. Decyzja – gol nieuznany. Nie obyło się bez kontrowersji. W momencie zagrania piłki Benzema znajdował się za plecami przedostatniego zawodnika Liverpoolu. Ostatnim nie był bramkarz, trzeba jednak pamiętać, że linię spalonego wyznacza przedostatni zawodnik drużyny broniącej. Ostatnim NIE MUSI być bramkarz. Inna kwestia, kto zagrywał piłkę do Benzemy. Czy zrobił to Valverde, czy któryś z dwójki zagubionych piłkarzy Liverpoolu? Zdania są podzielone.   

Co się odwlecze, to nie uciecze. Nadchodzi 59. minuta. Casemiro zagrywa na prawe skrzydło do Valverde. Urugwajczyk wbiega w pole karne, kapitalnie zagrywa po ziemi wzdłuż szesnastki, a tam czeka on. Vinicius Jr. Brazylijczyk strzela gola, jak się później okazuje, jedynego. Sektor fanów „Los Blancos” w ekstazie.

Wielki Thibaut

Belgowi należy się osobny akapit. To, co wyczyniał między słupkami, przechodzi ludzkie pojęcie. To, ile sytuacji bramkowych wybronił, nie mieści się w głowie. Obrońcy wręcz wieszali się na nim z wdzięczności po udanych interwencjach. Liverpool oddał 9 strzałów na bramkę Courtois’a. Słownie: dziewięć. Dziewięć strzałów celnych. Przy klasie atakujących „The Reds” należałoby przypuszczać, że z tego musi paść kilka goli. Ale nie tym razem. To był ten mecz, w którym Belg był po prostu nie do pokonania. Courtois to zdecydowany MVP finału. Przypominają się teraz te kluczowe obrony z poprzednich faz, jak np. wyciągnięcie nogą strzału Grealisha w meczu z City. Belg to z pewnością jeden z głównych architektów tego sukcesu.

Gratulacje dla Juergena Kloppa i Liverpoolu za dobry sezon, po którym na pewno pozostanie niedosyt. Nie udało się przecież wygrać ani Premier League ani Ligi Mistrzów. A Real? Real to Real. Wielokrotnie znajdowali się w sytuacjach tak beznadziejnych, że niewyobrażalne wydawało się podniesienie. Oni za każdym razem tego dokonywali. Żeby dostrzec, jak wielkie jest to osiągnięcie, wystarczy spojrzeć na rywali, jakich pokonywali w drodze do finału i okoliczności tych zwycięstw. Odwrócenie losów meczu z PSG i hat-trick Benzemy. Fenomenalne widowisko na Estadio Santiago Bernabeu w meczu z Chelsea, kiedy również wydawało się, że już po zawodach. W tym dwumeczu Benzema również popisał się hat-trickiem. No i pojedynek z Manchesterem City Pepa Guardioli, gdzie do 90. minuty „Królewscy” byli za burtą, a do ostatniego gwizdka zdołali strzelić 2 gole.

Karim Benzema to wielki zawodnik. Prawdopodobnie w tej chwili największy. Francuz kończy Ligę Mistrzów z 15 trafieniami, dwoma więcej od Lewandowskiego. Karim jest murowanym kandydatem do zdobycia Złotej Piłki. W tym sezonie był po prostu najlepszy. Czapki z głów.

Brawa dla Carlo Ancelottiego. Włoch sięgnął po swoją czwartą Ligę Mistrzów. Odmienił oblicze całego Realu. Świetnie przy nim rozwinął się strzelec decydującego gola, Vinicius Jr. Dzięki niemu Real jest teraz najlepszy w Europie.

Liverpool – Real Madryt 0:1

Bramka: Vinicius Jr. 59’

Liverpool: Alisson – Alexander-Arnold, Konate, Van Dijk, Robertson – Henderson(Keita 77′), Fabinho, Thiago(Firmino 77′) – Salah, Mane, Diaz(Jota 65′)

Real: Courtois – Carvajal, Militao, Alaba, Mendy – Modrić(Ceballos 90′), Casemiro, Kroos – Valverde(Camavinga 86′), Benzema, Vinicius Jr.(Rodrygo 90+3′)

 

Braian Wilma

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze