Kopalnia diamentów nad brzegiem oceanu. O młodzieży Stade Rennes robi się coraz głośniej!

Podopieczni Juliena Stephana nie pierwszy raz utarli nosa mistrzom Francji. Stade Rennes znalazło magiczną miksturę do walki z PSG. W Bretanii, podobnie jak w komiksach o Asteriksie i Obeliksie, jest jedna mała wioska, która wciąż opiera się gigantowi z Paryża. Kluczem do sukcesu jest świetnie pracująca akademia, która bez przerwy produkuje młode talenty.

Filozofia pracy

„To pierwsze trofeum od 1971 roku! To zwycięstwo drużyny, sztabu, naszej filozofii pracy i całego regionu, które zmieni historię tego klubu” – tak z wygranej w kwietniowym finale Pucharu Francji cieszył się trener Rennes, Julien Stephan. Czerwono-czarni pokonali naszpikowaną gwiazdami ekipę Paris Saint-Germain. Ten triumf potwierdził ogromny postęp drużyny zauważalny na przestrzeni ostatnich sezonów, a także nagrodził filozofię tworzenia zespołu opartego w dużej mierze na wychowankach akademii. Tej samej, z której w przeszłości wyszli tacy piłkarze jak Sylvain Wiltord czy Ousmane Dembele. W ten weekend świat ujrzał kolejny „diament” z tej kopalni – Eduardo Camavingę.

Pierwszy z rocznika 2002

„Jest utalentowany, ale musimy go chronić. Ma zaledwie 16 lat i musi cały czas się rozwijać” – powiedział Stephan po niedzielnym zwycięstwie z mistrzami Francji (2:1). Oglądający mecz byli wręcz zachwyceni młodym piłkarzem Rennes, który swoim występem przyćmił wszystkie gwiazdy paryżan. Zaliczył 41 podań – 40 celnych, w tym jedno, które otworzyło drogę do bramki Romainowi Del Castillo, ustalając wynik meczu.

Eduardo Camavinga kilka dni temu przedłużył kontrakt z Rennes do 2022 roku

Camavinga debiutował w Ligue 1 w zeszłym sezonie przeciwko Angers. Został wtedy pierwszym zawodnikiem z rocznika 2002, który zagrał w rozgrywkach jednej z pięciu czołowych lig Europy. Trener Stephan, który wcześniej pracował z grupami młodzieżowymi nie boi się stawiać na utalentowanych chłopców z akademii. Odkąd 38-letni szkoleniowiec przejął stery drużyny w grudniu ubiegłego roku, debiutowali u niego m.in. Sacha Boey (rocznik 2000), Armand Lauriente (1998) czy Yann Gboho (2001). To piłkarze, którzy już za kilka sezonów mogą zostać sprzedani przez klub za duże pieniądze. I taka jest filozofia Rennes – nie kupowanie gwiazd, ale ich kreowanie!

Wychowankowie z dobrym CV

Romain Salin, James Lea Siliki, Adrien Hunou, Geremy Gelin to wszystko zawodnicy pierwszego składu, którzy ukształtowali się w akademii. Otwarta w 2000 roku w Piverdiere szkółka piłkarska Stade Rennes jest uznawana za jedną z najlepszych w całej Francji. To z niej wyszli tacy gracze jak:

Stephane M’Bia – silny defensywny pomocnik. Dwukrotny zdobywca Ligi Europy w barwach Sevilli.

Yann M’Vila – były reprezentant Francji. Wróżono mu wielką karierę. Po pobycie w Rosji, Anglii i Włoszech powrócił do ojczyzny i gra w zespole Saint-Etienne.

Yoann Gourcuff – porównywany na początku do Zinedine’a Zidane’a. W bardzo młodym wieku trafił do Milanu. Niestety, nigdy nie zbliżył się do legendarnego Zizou.

Tiemoue Bakayoko – były kolega klubowy Krzysztofa Piątka w ekipie Rossonerich, obecnie w Chelsea. W sezonie 2016/17 dotarł z AS Monaco do półfinału Ligi Mistrzów.

Yacine Brahimi – znany głównie z gry w FC Porto, przez wiele lat podpora Reprezentacji Algierii.

Ousmane Dembele – ostatni wielki talent szkółki Rennes. Po świetnych występach w pierwszej drużynie, u boku m.in. Kamila Grosickiego, został sprzedany do Borussi Dortmund, gdzie wypłynął na szersze wody. Obecnie piłkarz Barcelony.

 

ZOBACZ TAKŻE: Romelu Lukaku: “Pogba, Sanchez i ja byliśmy kozłami ofiarnymi”

 

„Wartość dodana”

„Szkolenie jest kluczem. Jeśli mamy młodzież, która jest wartością dodaną drużyny, to będziemy z niej korzystać” – powiedział Olivier Letang, prezydent klubu. To właśnie z jego inicjatywy zmodernizowany ma zostać ośrodek szkoleniowy w Odorico, który jest miejscem, gdzie młodzi zawodnicy mieszkają, uczą się i trenują. Wszystko w jednym celu: ułatwić dzieciakom start w zawodowym futbolu.

„To żadna tajemnica. Nasza polityka jest jasna: dostarczać piłkarzy dla pierwszego zespołu. Dlatego w Rennes zawsze będzie miejsce dla młodych” – to słowa Patricka Rampillona, dyrektora akademii. Podkreśla on rolę konsekwencji w działaniu sztabu trenerskiego: „Nie obchodzi mnie czy drużyna wygrywa, czy przegrywa. Najważniejsze, żeby iść dalej tą samą ścieżką i szanować zasady.”

Historyczne osiągnięcia

Ta filozofia zaczyna odnosić sukcesy, a za ideą zaczęły też podążać wyniki. W sezonie 2017/18 Rennes ukończyło rozgrywki na piątym miejscu i po raz pierwszy w historii zapewniło sobie start w europejskich pucharach. Tam skazywani na pożarcie podopieczni Juliena Stephana spisali się fantastycznie, dochodząc do 1/8 finału Europa League ulegając Arsenalowi, a wcześniej eliminując chociażby Real Betis. Poprzedni sezon zwieńczyli zdobyciem Pucharu Francji pokonując w finale, po serii rzutów karnych, wspomniane Paris Saint-Germain. Ostatnie lata to jeden z najlepszych okresów w dziejach klubu z Bretanii.

Piłkarze Stade Rennes świętujący zdobycie Pucharu Francji

Sprzedają, a karawana jedzie dalej

Przed tym sezonem z drużyny odeszły trzy ważne ogniwa: Hatem Ben Arfa, nie przedłużył kontraktu, Ramy Bensebaini przeszedł do Borussi Mönchengladbach, a Ismaila Sarr, bijąc klubowy rekord transferowy, zasilił szeregi Watfordu za 30 milionów euro. W tym momencie skrzydłowy leczy kontuzję, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że zespół z Premier League zrobił dobry interes. To kolejna perełka z akademii Rennes, która za moment może zaświecić pełnym blaskiem. W Bretanii nie będą po nim płakać. Tak z resztą, jak nie płakali po wszystkich innych młodych, zdolnych. Klub wie, że robi dobrze, a co najważniejsze w portfelu wszystko się zgadza.

Na razie otwarcie rozgrywek w wykonaniu Stade Rennes wygląda lepiej niż dobrze. Obok Lyonu i Nicei są jedyną drużyną z kompletem punktów po dwóch kolejkach. Wydawało się, że taki sezon jak poprzedni jest nie do powtórzenia. Może i tak, bo ten może być jeszcze lepszy! Bretania to nie tylko region obfitujący w piękne widoki. Okazuje się, że jest to też ciekawe miejsce na piłkarskiej mapie świata, któremu warto się bliżej przyjrzeć, bo niedługo może być o nim całkiem głośno.

Darek Piechota

ZOBACZ TAKŻE: Krecz rywala! Hubert Hurkacz zagra w ćwierćfinale

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze