Kolejny krok w kierunku poczwórnej korony? [ZAPOWIEDŹ]

Już dzisiejszego wieczora, o godzinie 20.45, Liverpool będzie chciał ponownie wskoczyć na fotel lidera Premier League i pozostać na nim co najmniej do jutra. The Reds mają zadanie z gatunku tych najcięższych, ponieważ naprzeciw nich stanie Tottenham.

W kontekście sytuacji zdrowotnej przewagę również ma Liverpool. Jürgen Klopp ma komfort wyboru, ponieważ aktualnie żaden zawodnik nie zmaga się z urazami, bo do treningów powrócił Roberto Firmino, którego jednak występ dziś na Anfield jest mocno wątpliwy. Antonio Conte ma nieco problemów z zestawieniem defensywy, gdyż niedostępni są Matt Doherty, Sergio Reguilon, Japhet Tanganga i defensywny pomocnik Oliver Skipp.

Powiedzieć, że ekipa z Merseyside jest w wyśmienitej formie to jakby nic nie powiedzieć. Regularność i niebotyczny poziom Liverpoolu jest naprawdę nie do ogarnięcia. Z każdą kolejną zapowiedzią mam wrażenie, że się powtarzam, ale co można więcej powiedzieć niż to, że drużyna Kloppa wygrywa mecz za meczem. Nieco gorzej wygląda to w Tottenhamie, który miał również wspaniałą formę, lecz kwiecień był trochę słabszy dla podopiecznych włoskiego szkoleniowca i dopiero kolejkę temu, w meczu z Leicester (3-1) Koguty wróciły na zwycięską ścieżkę, z której na pewno nie chciałyby zejść.

Oba zespoły grają dziś z przysłowiowym nożem na gardle. Liverpool musi wygrać każdy mecz do końca sezonu i liczyć przy okazji na potknięcie City, by zdobyć Mistrzostwo Anglii. Tottenham natomiast walczy o czwartą lokatę i prawo gry w Lidze Mistrzów, a do osiągnięcia tego celu potrzebne jest przegonienie Arsenalu, który ma nad Kogutami 2 punkty przewagi. Ta strata jest jak najbardziej do zniwelowania, lecz warunkiem jest ciągłe wygrywanie, a trudniejszego przeciwnika Spurs sobie aktualnie wymyślić nie mogli. Początek emocji już o 20.45!

Mikołaj Sarnowski