Za nami kolejna, 33. kolejka sezonu hiszpańskiej La Liga. Jeśli chodzi o ostateczne rozstrzygnięcia w tabeli, to praktycznie wszystko jest już rozstrzygnięte, na czele z walką o mistrzostwo, które jest już w kieszeni Barcelony. Zarysowane mamy także miejsca premiujące awans do Ligi Mistrzów, w której zagrają: Barcelona, Real, Atletico oraz bez wątpienia jeden z największych wygranych obecnego sezonu, czyli Real Sociedad.
Barça vs Osasuna – kolejny krok w stronę mistrzostwa
Sezon powoli chyli się ku końcowi więc powoli można mówić, że Barça mistrzostwo ma już zagwarantowane. Dobre transfery przed sezonem, ale także dyspozycja weteranów złożyła się na to, że na 99% tytuł podniesie zespół z Katalonii. Drużyna Xaviego w minionej kolejce mierzyła się u siebie z Osasuną. I chociaż decydująca bramka strzelona przez Jordiego Albę padła dopiero w 85. minucie, to według wielu mecz został zabity już w 26. minucie meczu, kiedy to w zespole Osasuny czerwoną kartkę zarobił Jorge Herrando. Od tego czasu grę cały czas prowadziła drużyna z Katalonii, co potwierdzają także statystyki goli oczekiwanych (xG), które na koniec meczu u Barcelony wyniosło aż 3,29 gola, a zespołowi Osasuny ledwie 0,41.
Sociedad vs Real – Królewscy bez korony?
Było to kolejne potknięcie zespołu Carlo Ancelottiego w tym sezonie, i kibice Realu zgodnie mogą stwierdzić, że takowych było już po prostu za dużo. Właśnie przez takie mecze Real ma na ten moment aż 14 punktów straty do Barcelony i marzenia o mistrzostwie musi odłożyć na przyszły sezon. W pierwszej połowie nie działo się praktycznie nic, poza nielicznymi strzałami celnymi zespołu z Madrytu. Można się było wtedy spodziewać, że w drugiej części meczu „Królewscy” rozkręcą się i prędzej czy później przechylą szalę tego spotkania na swoją stronę. Jednak nic bardziej mylnego, bo jednak to drużyna gospodarzy o wiele lepiej zaczęła drugą część meczu i już po dwóch minutach od wznowienia meczu z gola cieszyć się mógł – o ironio – były zawodnik Realu, Takefusa Kubo. Następnie, w 61. minucie drugą żółtą kartką ukarany został Dani Carvajal i już tylko cud mógł uratować zespołowi Realu trzy punkty. Zespół Ancelottiego wciąż mógł mieć jednak nadzieję na chociażby remis, ale zniszczone one zostały przez Andera Barrenetxea, który w 85. minucie meczu postawił kropkę nad „i” i zdobył bramkę na 2:0 dla drużyny z Kraju Basków.
Valencia vs Villarreal – wciąż jest nadzieja na utrzymanie „Nietoperzy”
Spotkaniem, które na pewno będzie miało swój wydźwięk w tabeli na koniec sezonu, było spotkanie Valencii i Villarrealu, czyli wydawałoby się dwóch drużyn z zupełnie innych biegunów tabeli. Zespół z Estadio Mestalla, zniszczony przez nieodpowiedzialnych zardządców w tym sezonie rozpaczliwie walczy o utrzymanie i wciąż nie może być niczego pewny, bowiem na ten moment klub z Walencji zajmuje siedemnastą pozycję i ma tyle samo punktów to Getafe, które znajduje się w „czerwonej strefie”. Natomiast zespół Quique Setiena walczy o miejsce w Lidze Europy, i na obecny stan ma 2 oczka przewagi nad goniącym go Betisem. Od początku widać było wagę tego meczu dla obu drużyn, ponieważ w samej pierwszej połowie sędzia Manzano wyciągnął aż pięć żółtych kartek, w tym cztery dla zespołu Valencii. Jednak w drugiej połowie spotkanie otworzyło się, bowiem w 62. minucie gola dla zespołu Żółtej Łodzi Podwodnej zdobył Nicolas Jackson. Drużyna Valencii nie pozostała dłużna, bo już 10 minut później wyrównała stan meczu, a gola strzelił Samuel Limo. Taki stan na tablicy utrzymał się już do końca spotkania, i na pewno może on satysfakcjonować drużynę z Walencji, ponieważ tym remisem zrobiła ogromy krok w stronę utrzymania.
Autor: Mateusz Dukat