Mundial w Katarze nieubłaganie zbliża się do końca. Zostały cztery drużyny. Dwie z Europy. Jedna z Ameryki. Jedna z Afryki (sic!). Kto zagra w finale: Messi czy Modrić? Argentyna czy Chorwacja?
Rzuty (bez)karne
Chorwaci męczą się w Katarze niemiłosiernie. Na otwarcie remis z Maroko, następnie planowe przejechanie się po Kanadzie i na zakończenie fazy grupowej zwycięski remis z Belgią, wyrzucający zarazem Czerwone Diabły z turnieju. Kto jednak wie, jak potoczyłoby się to starcie, gdyby Lukaku na jeden mecz nie zdecydował się zmienić barw narodowych. Im dłużej trwa mundial, tym trudniej uwierzyć, że Modrić i spółka zaszli tak daleko. Z brawurowo grającymi Samurajami dali sobie radę dopiero po karnych. Tu jednak byli faworytem, Japończycy underdogiem i nawet honorowe sprzątanie trybun oraz szatni nie pomogło. Brak doświadczenia. Sukces Chorwatów. Karne – bezkarne.
Z Brazylią sytuacja klarowała się już zupełnie inaczej. Wielcy Canarinhos, nareszcie zgrani, w dobrej atmosferze, świetnie wyglądający szczególnie w spotkaniu z Koreą. Błyszczący Richarlison, gotowy do gry Neymar, bezrobotny Allison, samba, cud, miód i orzeszki. A jednak, Chorwaci pokazali, że nie można ich lekceważyć i skazywać na pożarcie. Niesamowity kolektyw, niezmordowany Modrić i rosnący na oczach całego świata Gvardiol postawił się światowemu potentatowi i po bramce wyrównującej Petkovicia w 117. minucie ponownie oglądaliśmy rzuty karne. I gdzie ta kara? Gdzie ta loteria? Chorwacja w półfinale.
Wielka presja
Wielcy odpadli. Cristiano Ronaldo, Neymar – ich już nie ma. Ten pierwszy zapewne nigdy więcej na mundialu nie zagra, pozostając bez Pucharu Świata w swojej bogatej szafie z trofeami. Pozostał Lionel Messi. Głodny, ambitny, pod chorobliwą presją. Musi dogonić Maradonę. Raz było blisko, ale bliżej był Mario Gotze.
Argentyna również w Katarze nie powala, przy czym warto zadać w tym miejscu pytanie – czy ktokolwiek powala? Jest wyraźnym faworytem? Najbardziej zachwycamy się chyba Marokiem, a wielkie marki ledwie prześlizgują się lub całkowicie zawodzą. Albicelestes rozpoczęli od blamażu z Arabią Saudyjską, a następnie pewnie pokonali Meksyk i Polskę, bijąc rywali o dwie, albo i ze trzy głowy. W 1/8 dosyć spokojna przeprawa z Australią (która walczyła!) i w ćwierćfinale prawdziwy horror z Holendrami, prezentującymi, jak już niegdyś pragnąłem zauważyć, futbol totalny w wersji totalnie nudnej. Gdy zwykła piłka nożna nie zadziałała, Oranje postanowili posłużyć się taktyką selekcjonera Michniewicza, adaptując ją na własne potrzeby – laga na Weghorsta. W połączeniu ze sprytnym rzutem wolnym w ostatniej minucie dało to dogrywkę i w konsekwencji rzuty karne. Brzydki mecz, sędzia niepanujący nad widowiskiem, wzajemne prowokacje i wyzwiska. Van Dijk nie trafił. Argentyna w półfinale.
Nie mam pojęcia kto wygra – przysięgam. Chorwaci grają tak dobrze i tak przeciętnie, że aż trudno ich zaszufladkować. Argentyńczycy zdają się nie mieć zbyt wiele jakości poza Leo, który wciąż potrafi zadziwić świat. Modrić nie robi nic, a robi jednak tak wiele – serio, skupcie się na pomocniku Realu Madryt przez dłuższą chwilę. Podpora drużyny. Stawiam na 2:1 dla Argentyny. Nie podpieram tego niczym i szanse moje są niewiele większe od wytypowania totka. A nuż trafię – będę się miał czym chwalić.
Na starcie półfinałowe zapraszamy już dzisiaj o godzinie 20:00 do RADIA GOL. Spotkanie skomentują Dominik Stachowiak i Mateusz Pietrzak.
Piotr Mendel