IO TOKIO: pierwsze mecze kobiet za nami

Dzisiejsze mecze piłki nożnej kobiet zainaugurowały olimpijski turniej w tej dyscyplinie. Byliśmy świadkami sześciu spotkań, w których zobaczyliśmy aż 28 bramek. Jak prezentowały się poszczególne reprezentacje?

Wielka Brytania 2:0 Chile

Pierwszym spotkaniem, które mieliśmy przyjemność zobaczyć była rywalizacja kobiet z Wielkiej Brytanii i Chile. Jak wiemy, większość tych rywalizacji ma znaczącego faworyta. Podobnie było w tym przypadku, bowiem kurs na reprezentację Chile wynosił aż 19.75. Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami, czyli od ataków Brytyjek. Ostrzeżeniem była nieuznana bramka Ellen White, którą anulowano po konsultacji z VAR-em. Dosłownie kilka minut później ta sama zawodniczka ponownie zdobyła bramkę, tym razem strzeloną prawidłowo. Z upływem minut Brytyjki zaczęły napierać coraz mocniej. Świadczy o tym m.in. dwadzieścia sytuacji bramkowych. Zawodniczki były jednak bardzo nieskuteczne. Gola, który ustalił wynik meczu strzeliły dopiero w 72 minucie. Była to ponownie Ellen White, która poprowadziła swoją kadrę do tego triumfu.

Chiny 0:5 Brazylia

Kolejne spotkanie również było bardzo jednostronne. Srebrne medalistki z igrzysk w Pekinie, czyli reprezentantki Brazylii, podejmowały rywalki z Chin. Wynik już w dziewiątej minucie otworzyła Marta, natomiast już po dwudziestu minutach mieliśmy na tablicy wynik 0:2. Ten rezultat utrzymywał się do 75 minuty spotkania. Wtedy do osłabione Chinki już całkowicie oddały rywalkom pole gry, pozwalając na aż 18 sytuacji podbramkowych. W ostatnim kwadransie Brazylijki zdobyły trzy bramki i ustaliły wynik spotkania na 0:5.

Szwecja 3:0 USA

Jedyną niespodzianką pierwszej kolejki był pojedynek z udziałem Mistrzyń Świata. Amerykanki podejmowały aktualne wicemistrzynie olimpijskie, czyli Szwedki. Faworytem były zaowdniczki z USA, jednak od początku spotkania oddałt pole gry rywalkom. Te wykorzystały swobodę i w 25 minucie wyszły na prowadzenie za sprawą Stiny Blackstenius. Mistrzynie Świata nastawiły się na grę z kontry, co jednak nie wychodziło im tak jak planował trener Andonovski. Wręcz przeciwnie, w niektórych próbach Amerykanki nie potrafiły wyjść z własnej połowy. Gdy w drugiej połowie otworzyły się one do ataku, Szwedki podwyższyły prowadzenie, ponownie za sprawą swojej napastnik. Wynik uderzeniem z główki ustaliła Lina Hurtig, grająca w Juventusie Turyn. Jak widać, doświadczenie na które postawił trener USA zawiodło. Zwycięzcą okazała się młodość i zaangażowanie Szwedek. Nie możemy jednak już na starcie skreślać Amerykanek, które wciąż są wśród faworytek do triumfu.

Japonia 1:1 Kanada

Czwartym spotkaniem tego dnia był mecz reprezentacji Japonii z Kanadą. Gospodynie tego turnieju przez wiele osób wymieniane są wśród drużyn, które mogą zajść daleko na tym turnieju olimpijskim. Boisko jednak bardzo szybko zweryfikowało zapały Japonek i już w szóstej minucie na prowadzenie wyszły Kanadyjki. Bohaterką była oczywiście 38-letnia Christine Sinclair. Japonki nie miały w tym meczu zdecydowanie szczęścia. Oprócz niewykorzystanych sytuacji, Mina Tanaka zmarnowała rzut karny. Wyrównać gospodyniom udało się dopiero pięć minut przed ostatnim gwizdkiem. Bramkę na 1:1 zdobyła Mana Iwabuchi, która uratowała cenny punkt dla swoich koleżanek. Co ciekawe, Kanadyjki w tym spotkaniu oddały jeden celny strzał i właśnie z niego padła bramka.

Zambia 3:10 Holandia 

Kolejnym spotkaniem, w którym mogliśmy spodziewać się jednostronnego pojedynku był mecz Holandii i Zambi. Już w pierwszej połowie hat-tricka skompletowała Vivianne Miedema, a na przerwę schodziliśmy przy stanie 1:6. Druga połowa wyglądała bardzo podobnie. Holenderkom udało przebić się barierę dziewięciu goli i wbić bramkę, która oznaczała wynik dwucyfrowy. Autorką dziesiątego gola była młodziutka Victoria Pelova. Dla zawodniczek z Europy ten mecz wyglądał jak trening na jakimś zgrupowaniu, a nie mecz na igrzyskach, Niestety, takie sytuacje w piłce nożnej kobiet zdarzają się bardzo często. Jedynym plusem, który możemy znaleźć u piłkarek z Zambi jest Barbra Banda. Urodzona w 2000 roku zawodniczka zdobyła wszystkie bramki dla swojej reprezentacji.

Australia 2:1 Nowa Zelandia

Na deser pozostało nam spotkanie derbowe. Rzadko zdarza się, że jesteśmy świadkami pojedynków reprezentacji z Oceanii na jednym turnieju. Faworytki z Australii nie zawiodły i już w pierwszej połowie wpakowały dwie bramki rywalkom z Nowej Zelandii. Ich autorkami były Tameka Yallop oraz Samantha Kerr, która występuje w Chelsea FC. Przeciwniczki nie miały raczej większych okazji do zdobycia bramek. Jedyną klarowną okazję wypracowały w doliczonym czasie gry. Honorową bramkę na 2:1 zdobyła Gabi Rennie.

Autor: Mikołaj Szczygieł

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze