Hit na zakończenie piłkarskiej soboty [ZAPOWIEDŹ Arsenal – Newcastle]

Choć największym wydarzeniem w angielskiej piłce podczas tego weekendu jest jutrzejszy finał Carabao Cup, Premier League nie próżnuje i rozgrywa kolejną kolejkę. W ramach dwudziestej szóstej serii gier dojdzie do bardzo ciekawie zapowiadającego się spotkania. Na Emirates Stadium do rozpędzonego Arsenalu przyjedzie Newcastle, czyli rewelacja poprzedniego sezonu, która w tej kampanii trochę przygasła. Pierwszy gwizdek arbitra wybrzmi o 21.00!

Ligowy koncert przyćmiony europejską wpadką

Arsenal to w ostatnich tygodniach zdecydowanie drużyna w najlepszej formie pośród całej ligowej stawki. Fantastyczne przebudzenie podopieczni Mikela Artety zanotowali pod koniec stycznia, gdy po trzech porażkach z rzędu pokonali wysoko Crystal Palace aż 5-0. Tak przekonująca victoria niezwykle natchnęła Kanonierów, którzy od tamtego momentu wygrali pięć ligowych meczów z rzędu. Jakby tego było mało, stracili przez ten czas raptem dwa gole, z których jeden to kuriozalny samobój, a drugi honorowe trafienie rywali w końcówce. Trzy ostatnie starcia to raptem dwa strzały celne oddane przez rywali na bramkę Rayi, które Hiszpan pewnie wyłapał. Warto też wspomnieć, że w trakcie tej serii wyższość Arsenalu musiał uznać Liverpool, który poniósł tym samym dopiero drugą porażkę w sezonie, a który wówczas został kompletnie zdominowany. Tak genialna forma sprawiła, że Londyńczycy na nowo powrócili do wyścigu o Mistrzostwo Anglii. Aktualnie plasują się na najniższym stopniu podium, ale różnice między pierwszą trójką są minimalne. Jeden punkt do drugiego Manchesteru City i pięć do lidera z Merseyside, który ma jednak mecz więcej rozegrany, czyli przed środowym starciem The Reds z Luton były to tylko dwa oczka przy równej ilości spotkań. Oprócz genialnej postawy najlepszej defensywy w lidze w tym sezonie obudził się także atak wicemistrzów Anglii. 21 goli w pięciu meczach, ostatnie dwie wygrane to 6-0 z West Hamem i 5-0 z Burnley. Rysą i to sporą na tym kilkutygodniowym pomniku jest jednak porażka z FC Porto w pierwszym pojedynku 1/8 finału Ligi Mistrzów. Bardzo kiepski i apatyczny występ zawodników Artety zwieńczyła fenomenalna bramka Galeno w końcówce, która zapewniła Smokom skromną zaliczkę przed rewanżem. Dalej faworytem jest Arsenal, który na własnym stadionie jest bardzo mocny, ale Portugalczycy pokazali, że mają pomysł na zniwelowanie atutów rywali.

 

Ostatni moment na pobudkę

Newcastle w tym sezonie zdecydowanie odstaje od tego, co prezentowali w zeszłej kampanii. Powodów na taki obrót spraw jest kilka. Wielu kluczowych piłkarzy mocno obniżyło loty, zostali oni 'zajechani’ przez sztab z trenerem na czele, który nieumiejętnie zarządzał kadrą przy największym natężeniu spotkań. Odbiło się to na wszystkich frontach. Zaledwie ósme miejsce w Premier League, ostatnie w grupie Ligi Mistrzów, odpadnięcie z Carabao Cup, jedynie w FA Cup Sroki wciąż są w grze o najwyższe trofeum. Złe obchodzenie się ze zmęczeniem zawodników poskutkowało plagą kontuzji, która mocno przetrzebiała kadry meczowe Newcastle. Również kiepskie okienka transferowe nie pomogły wzmocnić zespołu, który po awansie do Ligi Mistrzów miał rzucić poważne wyzwanie w walce o Mistrzostwo Anglii. Kupiony Sandro Tonali został zawieszony za uprawianie bukmacherki. Oprócz Włocha próżno szukać poważnych wzmocnień, które były niezbędne, jeśli nie w lato to obowiązkowo w zimę, gdy często brakowało jakości na ławce. Mocarstwowe ambicje arabskich właścicieli Srok zostały w tym sezonie brutalnie sprowadzone na ziemię i ostateczna pozycja na koniec kampanii 23/24 może mocno wpłynąć na letnie okienko transferowe. Do czwartego miejsca w tabeli strata wynosi już dziesięć oczek, więc jeśli w Newcastle marzą dalej o Lidze Mistrzów, muszą zacząć seryjnie wygrywać, także z czołówką. Optymizmem na pewno nie napawa forma Arsenalu, ich występy przed własną publicznością, a przede wszystkim dyspozycja podopiecznych Eddiego Howe’a w delegacjach. W dwunastu meczach na wyjeździe Sroki uzbierały JEDENAŚCIE oczek, co daje średnią poniżej punktu na mecz i plasuje ich na czternastym miejscu w tej statystyce. Newcastle na St. James’ Park i na obcych boiskach to dwie kompletnie różne drużyny i taki stan rzeczy musi się zmienić, jeśli marzenia o europejskiej piłce w przyszłym sezonie mają się ziścić.

 

Faworyt dzisiejszego meczu jest wyraźny i nie da się tego ukryć. Wszelkie znaki na niebie wskazują, że to Arsenal wygra, lecz wszyscy kibice wiedzą, jak hitowe pojedynki potrafią motywować zawodników i nie należy zapominać, że w kadrze Newcastle wciąż jest sporo jakości, nawet jeśli jest ona rzadko pokazywana w tym sezonie. Czy Sroki powalczą i zaskoczą wszystkich wywożąc jakieś punkty z Emirates Stadium? Przekonamy się od 21.00.

 

 

Mikołaj Sarnowski

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze