Już dziś o 21:00 na stadionie w Katowicach odbędzie się tak zwany mecz przyjaźni pomiędzy lokalnym GKS-em a Górnikiem Zabrze w ramach 1/32 Pucharu Polski.
GKS Katowice do tego spotkania będzie podchodzić w roli UnderDoga. Zespół prowadzony przez Rafała Góraka w ostatnich 4 meczach na poziomie zaplecza Ekstraklasy zgromadził zaledwie 4 punkty. Po fantastycznym sierpniu, w którym to Trójkolorowi nie odnieśli żadnej porażki, nadszedł czas na Wrzesień, w którym już tak kolorowo nie jest. Jedną z oznak spadku formy drużynowej u piłkarzy GieKSy jest bolesna porażka 5-1 z Lechią na wyjeździe oraz przegrane na własnym stadionie derby z Zagłębiem Sosnowiec nazywane też Świętą Wojną. Sytuacja w klubie znad Brynicy nie jest zbyt ciekawa, ale takie spotkanie jak to z Górnikiem jest ogromną szansą na pokazanie swoim kibicom woli walki oraz umiejętności świadczących o tym, że nie bez powodu są mocnym średniakiem 1 ligi, który w przypadku łudu szczęścia może walczyć nawet o baraże do Ekstraklasy. Jeszcze większą motywacją dla piłkarzy ze stolicy Śląska powinna być wiadomość, że tak zwany Blaszok zapełni się prawie w całości. Co za tym idzie dzisiejszy mecz może być, tym na którym padnie rekord frekwencji GKS-u w tym sezonie.
W drużynie z Zabrza panują zgoła inne nastroje. Piłkarze trenera Urbana mają jeszcze w pamięci swój niedzielny mecz przeciwko Legii na Łazienkowskiej, w którym to mogli zdobyć ważny punkt w walce o wydostanie się z dolnej części tabeli. Tak się jednak nie stało. W 92 minucie bramkę dla Wojskowych zdobył Igor Strzałek, który swoim trafieniem dał Legi naprawdę ważne zwycięstwo ze względu na ich grę w Europie. Dla Górnika zwycięstwo z GKS-em przyniosłoby spokój, który w drużynie Jana Urbana jest na wagę złota. W przypadku porażki morale drużyny diametralnie by spadły. Odbijając się jeszcze bardziej dobitnie na wynikach Górnika.
Spotkanie to jest tzw. meczem przyjaźni, dzięki czemu to starcie można opakować w naprawdę ładną zawierającą wiele historyjek i anegdot okładkę, jednak nie oszukujmy się. Podczas meczu gesty wzajemnego koleżeństwa nie będą widoczne. Dla jednych, jak i drugich wygrana w tym meczu działa nie tylko na plus w zakresie sportowym, ale też finansowym.
Szymon Ignacek