From England with love: #FreeSané

Niemców od zawsze uważa się za żelaznych faworytów, zresztą słusznie. Pewnie na oceny przyjdzie dopiero pora, ale biorąc pod uwagę stan na 6 czerwca 2018 roku, to brak powołania na mundial w Rosji dla Leroya Sane jest totalnym absurdem.

„From England with love”, bo przede wszystkim kręci mnie liga angielska. Chyba nie udało się tego przemycić w pierwszym felietonie, więc robię to teraz. No a skoro już ta Premier League skradła moje serce, to muszę zdawać sobie sprawę, że ten Manchester City to chyba ostatnio jest na topie. Może Joachim „Jogi” Löw wyznaje zasadę, iż ekipa Guardioli wygrała to kolektywem, ale pewne liczby Leroya Sane, o którym będzie tu dziś często nie mogły selekcjonerowi naszych zachodnich sąsiadów umknąć. Jakby co – pomożemy.

Najmłodszy najlepszy zawodnik Premier League. To wiele mówi o postępie, jaki zrobił były zawodnik Schalke. Może Pan Joachim zmagał się przy decyzji z jakimś nieprzyjemnym zapachem i w ten sposób dokonał tak dziwnego wyboru? Nie kupuję tutaj w żadnym stopniu argumentów z Twittera, z jakimi się spotkałem. Nawet jeśli Sané  rzeczywiście nie wyglądał dobrze w reprezentacji, to jego liczby z tego sezonu powinny to przykrywać. Potencjał wskazujący na to, że to właśnie on odpali na turnieju w Rosji był ogromny. Nawet jeśli 67 minut, rozegranych przez naszego bohatera w przegranym meczu w Austrii było bardzo słabe, to nadal nie jest do wystarczający argument, który mógłby wywindować wyżej w mojej hierarchii Marco Reusa, czy Juliana Draxlera, którego statystyki (4 gole i 5 asyst) w Ligue 1 mówiąc delikatnie – pewnej części ciała nie urywają. Ostatecznie głównym rywalem miał być Julian Brandt. – Do końca ważyły się losy. Sané i Brandt mają mnóstwo atutów, są szybcy i ze świetnym dryblingiem. Julian miał dobre mecze na Pucharze Konfederacji, a ostatnio dobrze wyglądał na treningach – powiedział selekcjoner na konferencji prasowej, cytowany przez sport.de.

Na Boga…. Puchar Konfederacji to był rok temu.

Obok Sané w ostatniej chwili zostali skreśleni Bernd Leno, Jonathan Tah oraz Nils Petersen. Zestawienie w jakim się znalazł kompletnie do niego nie pasuje. Mimo wszystko, sam zainteresowany zachowuje klasę. Taką samą, jaką prezentował ostatnio na boiskach Premier League.

Cała ta analiza i pretensje do Joachima Löwa mogą wziąć w łeb, jeśli Niemcy skutecznie powalczą o medale w Rosji. Sam selekcjoner z pewnością zdaje sobie sprawę, że odsuwając piłkarza Obywateli od składu podjął ogromne ryzyko. Jeśli którekolwiek z niemieckich mediów uzna, że wynik nie spełnia ich oczekiwań, to wówczas będzie miało koronny argument, którego można użyć przeciwko selekcjonerowi. Wystarczy sparafrazować wtedy słynne „Ale że Dudka na mundial nie wzięli?”, jedynie podmieniając nazwisko. Z kolei 58-latek w przypadku triumfu będzie mógł obwieścić całemu światu, że jego szatański plan powiódł się w 100%.

Być może rację ma Raphael Honigstein, który na blogu ESPN napisał o argumencie taktycznym. Niemcy znani są ze swojego perfekcjonizmu i ich jedenastka musi funkcjonować jak dobrze naoliwiona maszyna. Nawet jeśli tak jednak jest, to w przypadku kurczowo broniących się rywali – a takich nie będzie brakowało – będzie potrzebny element zaskoczenia. Wtedy aż się będzie prosiło o wpuszczenie kogoś pokroju sympatycznego Leroya Sané. Niestety, jego tam nie będzie. Niestety zarówno dla Niemców, jak i postronnych kibiców, którzy mają ochotę dobrze się bawić, oglądając MŚ w telewizji.

– Leroy ma ogromny talent i z pewnością wróci do nas we wrześniu. Czeka nas wspólna praca – zadeklarował Löw. Cóż, trzymamy za słowo.

Konrad Marzec

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze