Kolejny finał przed nami, a w nim po raz trzeci z rzędu Raków Częstochowa, który zagra dziś, prawdę mówiąc, na wyjeździe w Warszawie na PGE Narodowym. Większą liczbę osób wspierających z trybun będzie miał zespół Legii Warszawa, który będzie chciał sięgnąć po dwudziesty trumf w Pucharze Polski.
Legia chcę coś w tym sezonie zdobyć, wiemy, że mistrzostwa Polski im się już nie uda, bo dzisiejszy rywal ma ten tytuł na wyciągnięcie ręki i najprawdopodobniej w następnej kolejce Ekstraklasy to potwierdzi. Zawodnicy Kosty Runjaicia są głodni zwycięstwa. Przed tym starciem napawają się optymizmem zwycięstwa nie tak dawno nad Medalikami 3:1, Legioniści pewnie pokonali Raków i zwiększyli wtedy szanse na dogonienie lidera Ekstraklasy. Legia w półfinale pokonała KKS Kalisz 1:0, wtedy drugoligowy zespół zaprezentował się bardzo dobrze i mało brakowało, aby sprawili Legii małego psikusa.
Kosta Runjaic przed tym starciem:
– Ciężko walczyliśmy w Pucharze Polski. Momentami potrzebowaliśmy nieco szczęścia, ale finalnie o trofeum powalczą ze sobą dwie najlepsze ekipy w PKO Ekstraklasie. Nastawienie drużyny jest dobre. Wiemy, o co gramy, a drużyna zna historię występów klubu w tych rozgrywkach. Wiem, że będziemy mogli liczyć na wielkie wsparcie z trybun.
– Mecz z Rakowem będzie dla mnie bardzo ważny. Wystarczy jednak dokonać analizy mojej kariery, by dostrzec istotne spotkania w życiorysie. Może stawką nie był puchar, ale na przykład wiele trzeba było dać z siebie walcząc o awanse czy utrzymanie. Mam pewną wizję wygranej, celebracji na środku murawy, ale do tego daleka droga, która jest pełna pracy.
Raków idzie po hat-tricka jeśli chodzi o Puchar Polski, dwa lata temu Medaliki pokonali w finale Arkę Gdynia na stadionie w Motoru Lublin, z przyczyn panującej wtedy pandemii. Rok później pewne zwycięstwo na PGE Narodowym z Lechem Poznań. Teraz zwycięstwo w finale może mieć podwójne znaczenie, bo zespół Marka Papszuna stanie przed zdobyciem podwójnej korony. Raków chce zagrać tak jak na jesień w starciu z Legią, gdy pokonali ją u siebie aż 4:0. Podopieczni Marka Papszuna pewnie przeszli wszystkie rundy Pucharu Polski, nie tracąc ani jednej bramki.
Marek Papszun przed meczem:
– Jedyna decyzja, która mnie dziwi, to obsada sędziowska. Grają zdecydowanie dwie najlepsze drużyny w Polsce, a nie sędziuje najlepszy sędzia. Jest to dla mnie sytuacja trochę niezrozumiała, ale decyzja już zapadła. Wierzę, że sędzia Lasyk poradzi sobie wraz ze swoją ekipą i nie podda się presji, bo ostatnio wyglądało to średnio. To dobry sędzia i wierzę, że w tym decydującym meczu stanie na wysokości zadania i będzie cichym bohaterem, a po spotkaniu nie będzie się mówić o sędziowaniu.
– Graliśmy już wiele meczów o stawkę. To jest nasz trzeci finał Pucharu Polski. W kadrze jest wielu zawodników, którzy grali rok temu z Lechem Poznań, a myślę, że połowa naszego składu pamięta jeszcze finał z Arką Gdynia sprzed dwóch lat. To duże doświadczenie. Drużyna wie, jak takie mecz grać i przede wszystkim, jak je wygrywać.
Marcel Kowalczuk