W finale Pucharu Ligi Angielskiej nadzieje pokładają obie drużyny. Podopieczni Pepa Guardioli walczą o wygranie Carabao Cup czwarty raz z rzędu oraz o potrójną koronę. Z kolei Tottenham marzy o przełamaniu złej passy i zdobyciu pierwszego trofeum od trzynastu lat.
Finał na Wembley jest szczególnie ważny dla Tottenhamu. Kibice, piłkarze i sam Daniel Levy marzą o przełamaniu złej passy, która towarzyszy klubowi od trzynastu lat. To m.in. w tym celu w 2019 roku zatrudniony został Jose Mourinho. Ostatnim trofeum Spurs był właśnie Puchar Ligi Angielskiej zdobyty w 2008 roku po finale z Chelsea. Od tamtej pory Koguty nie były w stanie wygrać żadnego trofeum, pomimo wielu okazji, takich jak finał Ligi Mistrzów. Cała sytuacja niewątpliwe ciąży zawodnikom, a jeden wygrany puchar mógłby dać początek nowemu etapowi na Tottenham Hotspur Stadium. Cześć piłkarzy Tottenhamu nigdy w życiu nie wygrała trofeum. Dlatego Harry Kane tak zaciekle walczył o powrót na boisko, by zdążyć na starcie z Manchesterem City. „The Special One” pomógł dotrzeć do finału, teraz czas na to by piłkarze Spurs wzięli na siebie odpowiedzialność i zdjęli ciążącą na nich klątwę.
Wprawdzie dla podopiecznych Pepa Guardioli najważniejszy jest triumf w Lidze Mistrzów, to Hiszpan z pewnością nie odpuści możliwości zdobycia pucharu, który jest na wyciągnięcie ręki. Czwarty tytuł z rzędu w Carabao Cup i wyrównanie rekordu Liverpoolu z lat 80. to dodatkowa motywacja dla zawodników The Citizens. W angielskich mediach pojawiały się plotki, że Obywatele nie wystawią najmocniejszego składu. Jednak w Manchesterze City nie ma praktycznie podstawowej jedenastki i ktokolwiek nie pojawiłby się na boisku, gwarantuje niesamowitą jakość.
Jedno jest pewne, nikt nie zlekceważy finału i możemy oczekiwać na Wembley prawdziwej batalii.
Autor: Artur Wahlgren
