Wolverhampton w tym sezonie Premier League to już nie ta sama drużyna, co sezon czy dwa temu. Ostatni mecz w Premier League wygrali 15 grudnia. Dziś stają przed znakomitą szansą na trzy punkty. Na Molineux przyjeżdża West Brom – 19. drużyna ligi.
Wygłodniałe Wilki
Zespół Nuno Espirito Santo nie awansował w zeszłym sezonie do pucharów z powodu wygrania FA Cup przez Arsenal, przez co siódma drużyna w tabeli nie wystąpiła w żadnych europejskich rozgrywkach. Wygląda trochę na to, jakby brak pucharów sprawiał, że drużynie Wilków gorzej gra się w lidze. Bo jak można inaczej wytłumaczyć, że nagle zajmowanie wysokich miejsc zamienia się na walkę o utrzymanie.
Przegrywali już w tym sezonie chociażby z Burnley, Aston Villą, remisowali z Brighton. Klubowi, który rok temu odpadał z Ligi Europy po starciu z Sevillą, taka gra nie przystoi. Nuno Espirito Santo musi wyciągnąć wnioski z ostatnich występów zespołu i jak najszybciej odbudować swoich piłkarzy, by móc w tym sezonie jeszcze o coś powalczyć.
Trener Wolves na konferencji przedmeczowej mówił: „Pierwszego dnia kiedy tu przyjechałem, pamiętam że mój znajomy odebrał mnie z lotniska i pomógł mi nieść torby. Gdy tylko usiadłem w samochodzie, powiedział: „Nie obchodzi mnie nic innego, chcę tylko, żebyś pokonał West Brom.”
Do derbów Black Country dochodzi po raz pierwszy od 2012 roku. Na razie Wolves pod wodzą Espirito Santo mijało się z WBA. Albo jedni grali w Premier League, albo drudzy. Teraz mają szansę się spotkać w najwyższej klasie rozgrywkowej po raz pierwszy od ośmiu lat.
Przewidywany skład Wolves: Patricio – Semedo, Coady, Saiss, Ait Nouri – Dendoncker, Neves, Moutinho – Traore, Neto, Silva.
Brak perspektyw
Zespół Sama Allardyce’a w tym sezonie jest i nie do oglądania, i nie do grania. The Baggies nie potrafią wygrywać spotkań. Jedyne ich zwycięstwo to starcie z jeszcze słabszym Sheffield, które zakończyło się 1-0. Są rozjeżdżani przez kolejnych rywali, ale potrafią jedną rzecz. Postraszyć największych. Tottenham pokonał ich po męczarniach i golu Kane’a w 88. minucie. Manchester United po karnym Bruno Fernandesa, Chelsea zremisowała 3-3, przegrywając po pierwszej połowie 0-3, Manchester City nie potrafił wygrać i wyciągnął 1-1, podobnie Liverpool na Anfield.
Tylko co z tego, że dobrze grają z największymi, jeśli zresztą wygląda to mizernie? Ano sprawia to niemałe problemy. Tylko osiem punktów i dziewiętnaste miejsce w tabeli to nie jest to, czego oczekują kibice z The Hawthorns. Chcieliby walki o utrzymanie, a na razie, jak mówi Franciszek Smuda w WBA króluje „walka o spadek”.
Przewidywany skład WBA: Johnstone – Furlong, Ajayi, Ivanović, O’Shea – Grosicki, Livermore, Sawyers, Diangana – Pereira, Robinson.
Mecz ten na kanale nr 1. Radia GOL skomentuje Franciszek Zalewski. Zapraszamy już o 13:30!
Autor: Dawid Lampa