– To nie był tylko mój mecz kontra Szwecja. To cała Polska chciała to spotkanie wygrać. Napięcie rozkładało się na 38 milionów Polaków – powiedział Czesław Michniewicz.
Reprezentacja Polski jedzie na dziewiąty mundial w historii. Cel osiągnął Czesław Michniewicz, który znalazł odpowiednie ustawienie i dodatkowo natchnął piłkarzy w szatni. Druga połowa była niesamowita, a Stadion Śląski jest świadkiem kolejnego wielkiego wydarzenia.
– Po meczu ucałowałem ziemię, bo musiałem pokonać dużo trudności, by od małego chłopca, przez studia, trochę kariery zawodniczej i trenerskiej, dotrzeć do tego miejsca, w którym cała Polska nam kibicuje – przyznał szczęśliwy selekcjoner, cytowany przez „laczynaspilka.pl.pl”.
– Jeśli chodzi o mecz, to był trudny moment i zgubiliśmy rytm. To było po stracie Krystiana Bielika, kiedy uratował nas Wojtek Szczęsny. Przez pięć minut nie mogliśmy wyjść z połowy. Do tego żółtą kartkę dostał Jacek Góralski i prosiłem go, by do przerwy już nie wchodził w zwarcia. Wytrzymał i na drugą połowę na boisku pojawił się Grzesiek Krychowiak. Wszedł w połowie maratonu i miał udział przy bramce. Dał dużo doświadczenia i pewności siebie – ocenił 52-latek.
Na koniec powiedział, że napięcie było ogromne. Udzieliły się emocje i łzy wzruszenia. – To nie był tylko mój mecz kontra Szwecja. To cała Polska chciała to spotkanie wygrać. Napięcie rozkładało się na 38 milionów Polaków. Powtarzałem zawodnikom, by skupili się na grze. Dziś wspólnie świętujemy i dziękuję prezesowi Cezaremu Kuleszy, że postawił na mnie. Dał mi szansę, a odwdzięczyłem się najlepiej, jak mogłem. Cieszę się, że w tak krótkim czasie udało się całemu sztabowi nawiązać dobry kontakt z zespołem – podsumował.
Paweł Wątorski