Brentford zaskoczył „The Reds” [RELACJA]

Za nami starcie na Gtech Community Stadium między Brentford a Liverpoolem. Spotkanie to sensacyjnie zakończyło się 3-1 dla… drużyny z Londynu. Emocje na stadionie drużyny z zachodniego Londynu były nie do zapomnienia. Stadion Gtech zdominowali kibice miejscowych, można było usłyszeć m.in „Our Red and White Army” czy „You Reds”.

Mecz zdecydowanie przebiegał pod dyktando podopiecznych Jurgena Kloppa i to od samego początku. Już w 4. minucie zrobiło się bardzo gorąco pod bramką hiszpańskiego bramkarza Davida Rayi kiedy ze spalonego uderzył Virgil Van Dijk, a mimo spalonego przepiękną interwencją popisał się golkiper Brentford. Za to w minucie 9. wszyscy widzieli już piłkę w siatce, gdy Darwin Nunez, porównywany przez kibiców Brentford do gorszej wersji Andiego Carolla, otrzymał podanie głęboko w pole karne i uderzył prawie że na pustą bramkę, jednak powstrzymał go fantastycznie spisujący się w tym meczu Ben Mee, wybijając piłkę z linii bramkowej. W 19. minucie Brentford po raz pierwszy doszło do głosu, i to w jakim stylu. Wrzutka Bryana Mbeumo z rzutu rożnego zakończyła się golem samobójczym wicemistrza świata Ibrahimy Konate. Alisson zrobił wszystko żeby tą piłkę kolokwialnie mówiąc wyciągnąć, niestety dla niego nieskutecznie. Już 8 minut później Brentford, a dokładniej Yoane Wissa, także po rzucie rożnym wpisał się na listę strzelców, ale na drodze do szczęścia zawodnika z Demokratycznej Republiki Konga stanął spalony. Liverpool atakował i atakował jednak to znowu Brentford doszło do głosu. W 40 minucie ponownie zawodnik z Konga, ponownie po rzucie rożnym znalazł się w centrum uwagi, fantastycznie uderzając z woleja, ale to jego własny kolega z zespołu, Ben Mee przeszkodził mu w tym żeby sympatyczny zawodnik z Konga zdobył bramkę, gdyż piłka odbiła się od Anglika który był na spalonym. Nie ma co ukrywać że sędziowie VAR mieli dużo roboty podczas tego meczu. Do trzech razy sztuka. W 42. minucie Mathias Jensen wrzucił piłkę na głowę Yoane Wissy, który fantastycznie uderzył głową. Alisson Becker zrobił wszystko żeby obronić ten strzał, a tak naprawdę to zrobił to, jednak piłka w momencie interwencji już przekroczyła linie bramkową. Do przerwy mieliśmy sensacyjny wynik 2-0 dla „Pszczół”. Statystyka posiadania piłki, 25% – 75% na korzyść Liverpoolu do przerwy świadczyła o tym, jaką przewagę mieli „The Reds”. Jurgen Klopp zadziałał natychmiastowo wprowadzając trzech nowych zawodników w przerwie. Ciekawym ruchem było zejście Virgila Van Dijka. Niemiecki szkoleniowiec po meczu wytłumaczył, że Holender poczuł ból w ścięgnie i nie chciał ryzykować poważniejszą kontuzją. Liverpool natychmiast wzięło się za odrabianie strat, w 48. minucie ten krytykowany przez ekspertów i kibiców, Darwin Nunez technicznie pokonał Davida Raye, ale był… spalony. Trzecia w tym meczu nieuznana bramka ze względu na offside! Dwie minuty później już bez jakichkolwiek kontrowersji bramkę zdobył Alex Oxlade-Chamberlain, który grał 100. mecz w barwach Liverpoolu. Liverpool atakował, jednak fantastycznie spisywał się blok defensywny Brentford m.in Ben Mee, Zanka czy Ethan Pinnock. Brentford było absolutnie bezzębne w drugiej połowie do pewnego momentu… do momentu, kiedy ruszyło z zabójczą kontrą. Bryan Mbeumo odebrał piłkę słabo spisującemu się w tym meczu Ibrahimie Konate i bez problemu sam na sam pokonał Alissona Beckera. 3-1, takim wynikiem zakończył się pierwszy mecz 19. kolejki Premier League.

 

Karol Budzik

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze