Dzieci są przyszłością tego świata i trzeba wierzyć w ich dobro i rozwój. Jednakże wiemy, że pociechy potrafią nabroić, zdenerwować, bezsensownie się obrazić. Nie rozumieją wystarczająco otaczającego nas świata, wielu postaw i zachowań. Inni są po to, żeby je właściwych uczyć. Życie jest po to, by je uczyć. Ale czy Adrien Rabiot się nauczył? A może selekcjoner „Trójkolorowych” wiedział, że wyjdzie z niego wieczne dziecko? Powołania to też psychologia z obu stron, do pewnych decyzji (słusznych czy nie to już nieistotne) trzeba dojrzeć, a Deschamps doskonale zanalizował sytuację.
Przypomnijmy zatem w skrócie – Didier Deschamps ogłosił już 23-osobową kadrę, która pojedzie na mistrzostwa świata i nie ma w niej Adriena Rabiota. Pomocnik PSG znalazł się na liście rezerwowej, ale odrzucił powołanie jako opcja awaryjna. Napisał list, w którym wyrażał swoje duże oburzenie szczególnie tym, jak go potraktowano, krytykował dość dosadnie trenera i jego decyzję oraz poprosił o niekomentowanie sprawy. Jako że wracamy w Radiu Gol do pisania, to tematu nie możemy odpuścić.
Francuski Dawid Podsiadło zaśpiewałby „jak mam być powołanym kiedy ich jest więcej”. Zaśpiewałby, gdyby był lepszym muzykiem niż zawodnikiem. Zaśpiewałby, gdyby do wyboru trenera dorósł. On ma umiejętności i to trzeba przyznać. Nie bez powodu jest częścią jednego z czołowych klubów Europy. Umie dobrze rozgrywać, walczyć o piłkę i ją odebrać, uzupełnia pozostałych kolegów ze środka pola kiedy trzeba. Jak na pomocnika, więcej pracującego w defensywie, nie ma złych statystyk w sezonie – pięć goli i siedem asyst, celność podań na poziomie 92%. Z tym że piłka nożna to nie tylko nogi, bieganie i kopanie i nabijanie statystyk dla samego ich istnienia. Duża część występu zawodnika rozgrywa się w jego głowie – wybory, refleks, nastawienie, odporność na presję i stres… Psychika sportowca z jednej strony potrafi być silna i znieść trudny okoliczności w ważnych momentach wydarzeń. Z drugiej może być krucha i słaba, bo osłabiają ją zdarzenia pozaboiskowe. Dlatego drużyna to nie tylko ludzie umiejący grać w piłkę, ale umiejący też ze sobą żyć i współpracować. Z Rabiotem jest ten problem, że za bardzo nie potrafi. Tym bardziej z kimś, z kim nie ma styczności na co dzień.
Paris Saint-Germain Unaia Emery’ego było podzielone na trzy „obozy” – brazylijski/południowoamerykański (doliczając Javiera Pastore i Edinsona Cavaniego), francuski i tzw. „niemiecki” (Julian Draxler był liderem grupy pozostałych zagranicznych). Rabiot, jako Francuz, był oczywiście w ojczystej grupie, ale był bardziej na jej uboczu, nie wybijał się, nie integrował się mocno ze swoimi. To już o czymś świadczy. Problemy z komunikacją? Brak pewności siebie w kontaktach międzyludzkich? Deschamps nie potrzebuje nieśmiałych i introwertycznych, tylko facetów z jajami, pewnych swego.
Wśród francuskich dziennikarzy Rabiot ma też opinię maminsynka. Jest mocno zżyty z matką, ale chyba nawet za mocno, skoro ta musi usprawiedliwiać i uprzedzać każdą jego nieobecność na treningu – choroba, ogólne złe samopoczucie czy jeszcze coś innego. To daje jeszcze większy pretekst selekcjonerowi do tego, by go nie powoływać. Mama też by go usprawiedliwiła z gry przeciwko np. Peru, bo dostał gorączki? Przecież jej na miejscu nie będzie, ale znając życie, taka sytuacja byłaby całkiem możliwa.
Deschams, po dłuuugim okresie obserwacji, analiz każdego potencjalnego reprezentanta, prawdopodobnie wyczuł pismo nosem i po konsultacjach ze swoim sztabem zdecydował się nie powoływać do wąskiej kadry Rabiota. Oficjalnie – słabe występy w poprzednich meczach kadry narodowej sprawiły, że nie jedzie do Rosji. Ale zgrupowanie nie trwa tylko na boisku, więc nieoficjalnie mógł w którymś momencie zepsuć sobie relacje z trenerem. Jeśli jest w szerokiej, to jest to znak wiary w jego umiejętności, talent, rozwój i przyszłość. Jednak Rabiot musi dojrzeć jako człowiek. Odrzuceniem listy rezerwowej oddalił sobie trójkolorowe światełko w tunelu. Na podtrzymanie mojej tezy przytoczę wypowiedź Noela Le Graeta, prezesa Francuskiej Federacji Futbolowej, dla francuskiej gazety „Le Parisien”:
– Rozczarowanie nie powinno prowadzić do poddawania się i w konsekwencji, do rezygnacji z gry w drużynie. Możliwość bycia w reprezentacji Francji to przywilej dla każdego piłkarza. Rabiot podjął złą decyzję. Ukarał sam siebie. Prezes też stwierdził, że zachowanie Rabiota jest szokujące, bo nie sprawiał nigdy problemów.
Owszem, to jest odosobniony przypadek. W żadnej innej reprezentacji nie ma nikogo, kto strzelały focha z takiego powodu. Deschamps miał ból głowy przy wyborach, Francja cierpi na problem bogactwa na każdej pozycji. Jednak Kingsley Coman czy Alexandre Lacazette (obaj na liście rezerwowej) nie odwracają się plecami, tylko też trenują zgodnie z przygotowanym planem przez sztab szkoleniowy „Les Bles”, żeby być gotowym na wszelki wypadek. Może ta cała sytuacja czegoś Rabiota nauczy. Ma czas na przemyślenie swojego zachowania. Jestem optymistą i wierzę w ludzi, nawet przy tak absurdalnej sytuacji. Oby nie sprawiał żadnych problemów po mistrzostwach świata – ani Thomasowi Tuchelowi w PSG, ani ewentualnie Unsiowi Emery’emu w Arsenalu.
Marcin Borciuch