Kto do Europy, kto na grilla ostatni taniec Bundesligi 2024/2025! [ZAPOWIEDŹ MULTILIGI]


Już jutro ostatni gwizdek sezonu 2024/25 na niemieckich boiskach. 34. kolejka Bundesligi przyniesie nam nie tylko pożegnania i podsumowania, ale też ogromne emocje — choć znamy już mistrza i spadkowiczów, wciąż nie wszystko zostało rozstrzygnięte. Walka o europejskie puchary trwa do samego końca, a każdy mecz może zmienić układ sił w tabeli. Przed nami dzień pełen napięcia, pożegnań i ostatnich szans. Zapraszam na krótką analizę wszystkich spotkań ostatniej kolejki!

 

1. FC Heidenheim – SV Werder Bremen

 

Heidenheim rozegra jutro mecz bez większej stawki — ale na pewno nie będzie to ich ostatnie spotkanie w tym sezonie. Klub z Badenii-Wirtembergii zajął 16. miejsce w tabeli, co oznacza, że czekają ich baraże o utrzymanie pod koniec maja. To był dla nich wyjątkowy sezon — jeszcze rok temu sensacyjnie wywalczyli grę w Lidze Konferencji, co jak na beniaminka było ogromnym osiągnięciem. Niestety, w obecnych rozgrywkach nie udało się pogodzić gry na dwóch frontach — europejskich pucharów i Bundesligi.

Przeciwnikiem Heidenheim w barażach będzie przedstawiciel 2. Bundesligi — a ponieważ sytuacja tam jest bardzo wyrównana, możliwe są różne scenariusze. Teoretycznie nawet szóste w tabeli Kaiserslautern może awansować do meczu o awans/spadek, co tylko dodaje dramaturgii.

Jutro Heidenheim podejmie na własnym stadionie Werder Brema. Trener Frank Schmidt nie będzie mógł skorzystać z Sirlorda Conteha, który wciąż leczy kontuzję. Goście nie mają już szans na europejskie puchary, ale na pewno nie zamierzają odpuścić ostatniego meczu. Mimo że nie wystarczyło na miejsce premiowane grą w Europie, sezon w wykonaniu Werderu i tak należy uznać za bardzo solidny. Jeśli utrzymają formę i dokonają dobrych wzmocnień, w przyszłym roku mogą być jednym z kandydatów do reprezentowania Niemiec na europejskiej scenie.

1. FSV Mainz 05 – Bayer 04 Leverkusen

 

To spotkanie również zapowiada się niezwykle emocjonująco. Mainz wciąż walczy o grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Aktualnie zajmują 6. miejsce w tabeli, ale mają tyle samo punktów co RB Lipsk, które na pewno nie odpuści swojego meczu. Zespół z południowo-zachodnich Niemiec nie trafił jednak na łatwego rywala – ich przeciwnikiem będzie Bayer Leverkusen, ubiegłoroczny mistrz Niemiec.

Choć Bayer nie ma już szans na żadne trofeum w tym sezonie (2. miejsce w tabeli jest niemal pewne), to wciąż pozostaje potężnym rywalem. Dobrą wiadomością dla Mainz może być fakt, że Xabi Alonso najprawdopodobniej wystawi rezerwowy skład. Dla hiszpańskiego szkoleniowca będzie to bowiem jego ostatni mecz w roli trenera „Aptekarzy” – po sezonie odchodzi do Realu Madryt, by tam walczyć o najwyższe cele.

Pożegnanie Alonso z Leverkusen na pewno będzie miało wymiar symboliczny. To pod jego wodzą Bayer zdobył pierwsze mistrzostwo Niemiec w historii klubu oraz krajowy puchar – wyniki mówią same za siebie. Kibice z pewnością podziękują mu za jego znakomitą pracę, a emocji nie zabraknie ani na boisku, ani poza nim.

To spotkanie warto obejrzeć nie tylko ze względu na sportowe stawki, ale również przez wzgląd na sentymenty, pożegnanie trenera i atmosferę wielkiego zakończenia sezonu.

Borussia Dortmund – Holstein Kiel

 

To może być najważniejszy mecz sezonu dla Borussii Dortmund. Zespół prowadzony przez Niko Kovača walczy o miejsce w Lidze Mistrzów i w ostatniej kolejce nie będzie bronić pozycji, lecz musi atakować. Obecnie Borussia zajmuje 5. miejsce, co daje jedynie udział w Lidze Europy – a dla tak utytułowanego klubu, który rok temu grał na Wembley w finale Champions League, to zdecydowanie za mało. Gra w Lidze Mistrzów to nie tylko prestiż, ale i ogromna nagroda finansowa, dlatego stawka spotkania jest ogromna.

Ten sezon z pewnością nie spełnił oczekiwań kibiców BVB, jednak zwycięstwo na zakończenie – i ewentualny awans do elity – może w jakimś stopniu osłodzić te rozczarowania. Niestety, trener nie będzie mógł skorzystać z Pascala Großa, który musi pauzować za kartki.

Rywalem Borussii będzie Holstein Kiel – zespół, który już pożegnał się z Bundesligą. Dla beniaminka będzie to pożegnalny mecz z najwyższą klasą rozgrywkową w Niemczech, ale z pewnością nie odpuszczą. Sprawienie niespodzianki i pozbawienie Dortmundu gry w Lidze Mistrzów byłoby dla nich spektakularnym zakończeniem sezonu i sygnałem, że zamierzają wrócić silniejsi.

Spotkanie na Signal Iduna Park zapowiada się więc emocjonująco – z jednej strony ogromna stawka, z drugiej walka o honor.

Borussia M’gladbach – VfL Wolfsburg

To może być najnudniejsze starcie ostatniej kolejki, bo nie ma tu ani walki o europejskie puchary, ani o utrzymanie. Zostaje jedynie bijatyka o jak najwyższą lokatę, co emocjonuje głównie statystyków i dział księgowości. Borussia Mönchengladbach zajmuje obecnie 10. miejsce i ma jeszcze matematyczne szanse, żeby się podciągnąć w górę. Wolfsburg plasuje się na 12. pozycji i jedyne, co może ugrać, to wyprzedzenie Augsburga. Tyle w temacie ambicji.

Mecz może mieć polski akcent – w barwach gospodarzy zobaczymy Kamila Grabarę, oraz  Jakuba Kamińskiego. No i może, ale to naprawdę cud na miarę powrotu Marco Reusa do Borussii Dortmund, wejdzie na minutę Bartosz Białek. Dla niego to ostatnia szansa, żeby pokazać się w barwach Wolfsburga, bo po sezonie żegna się z klubem.

Nie oczekujmy fajerwerków. To spotkanie jest bardziej o honor i dobre CV niż o cokolwiek realnego.

FC Augsburg – 1. FC Union Berlin

Narzekałem na poprzednie spotkanie – ale to wcale nie wygląda lepiej. Wręcz przeciwnie, tu mierzą się jeszcze gorsze zespoły, które przez cały sezon, jeśli już spoglądały na tabelę, to raczej w dół niż w górę.

Augsburg od lat marzy o europejskich pucharach – i znowu marzenia trzeba odłożyć na półkę. W przyszłym sezonie ich największą szansą na jakiekolwiek puchary będzie DFB-Pokal.. Ten sezon? Kolejna zmarnowana szansa i jazda na autopilocie.

Jest jednak jeden jasny punkt – Robert Gumny, który powoli wraca do gry. I jeśli trener Jess Thorup ma choć trochę rozsądku, to da mu jutro minuty. To idealny mecz, żeby Polak złapał rytm, bo stawka jest żadna, emocje mizerne, a tempo zapewne senne.

Jeśli ktoś planuje jutro oglądać tylko ten mecz, to polecam zawczasu zaparzyć kilka mocnych kaw. Serio – może się przydać.

FC St. Pauli – VfL Bochum 1848

Kolejne spotkanie… niby trochę lepsze, ale jak się spojrzy na kluby, to jednak niekoniecznie. Prawda jest taka, że Bochum jutro walczy już tylko o to, żeby spaść z godnością i dobić chociaż do 25 punktów, a nie zakończyć sezon z żałosnym dorobkiem 22 oczek.

Bochum od lat balansuje na krawędzi spadku i zazwyczaj cudem się ratuje. Ale w tym sezonie do Bundesligi wjechało St. Pauli… i uciekli im szybciej niż Warta Poznań z 1 Ligi.

Skoro już mowa o St. Pauli — to chyba największe zaskoczenie sezonu. Wszyscy ich skreślali, bo mały klub, bez wielkich pieniędzy, a tu proszę – utrzymanie w kieszeni. Tylko że nie byłoby o czym pisać, gdyby nie polski akcent…

A raczej jego brak. Adam Dźwigała – nasz reprezentant… linii bocznej. W tym sezonie więcej biegał przy chorągiewce niż po boisku. Na początku jeszcze grał, ale końcówka to dramat. Może i jutro go zobaczymy – ale jeśli ktoś planuje oglądać mecz tylko dla niego, to radzę się dobrze przyjrzeć w doliczonym czasie gry.

RB Leipzig – VfB Stuttgart

Wreszcie doszliśmy do meczu, w którym naprawdę chodzi o coś – o europejskie puchary. Stuttgart? Oni już dawno wywiesili białą flagę, bo cały sezon skupiali się na krajowym pucharze. Tam czeka ich finał… z trzecioligowcem. Tak, dobrze czytacie – z trzeciej ligi. Oczywiście znając Stuttgart, to jeszcze to przegrają i Europa przeleci im koło nosa. Chociaż z drugiej strony – taki finał i awans trzecioligowca do pucharów? To byłby hit! W końcu byłoby o czym pisać, a nie tylko o Adamie Dźwigale i jego wiecznym rozgrzewaniu się przy linii bocznej.

Ale wróćmy do konkretów – gospodarze mają o co grać. RB Leipzig – drużyna, która powinna mieć dawno zapewnioną Ligę Mistrzów, dziś ciuła punkty, żeby chociaż dobić do Ligi Konferencji. Wyrzucenie trenera? Nie pomogło. Jak tak dalej pójdzie, to ktoś z władz klubu po wypiciu jednej puszki Red Bulla może wylecieć szybciej niż piłka po strzale Nkunku.

Dodatkowo – walczą z Mainz, czyli z zespołem, który powinien walczyć o utrzymanie, a nie o Europę. Ale się postawili, walczą jak równy z równym, i trzeba im to oddać.

Ten mecz? Tu naprawdę mogą być emocje, tu naprawdę coś się dzieje. I tak, ten warto obejrzeć.

SC Freiburg – Eintracht Frankfurt

W kolejnym meczu walka będzie, ale nie po stronie gospodarzy, bo Eintracht Frankfurt już zrobił swoje – 3. miejsce i Liga Mistrzów w kieszeni, więc mogą spokojnie zejść z gazu. Ale spokojnie, emocje i tak będą, bo Freiburg wciąż gra o wszystko.

Zespół z czwartej lokaty czuje na plecach oddech Dortmundu, który jutro ma spacerek ze spadkowiczem. Freiburg natomiast nie ma tak lekko, bo mierzy się z niespodzianką tego sezonu, czyli właśnie z Eintrachtem – ekipą, która może już nie musi, ale na pewno nie odpuści, bo chcą zakończyć sezon z hukiem, najlepiej z 60 punktami na liczniku. A to byłby historyczny wynik.

Julian Schuster nie ma pełnego komfortu – dalej wypada Daniel-Kofi Kyereh, który zmaga się z problemem z kolanem. Ale w takim momencie nie ma wymówek – albo Freiburg dowiezie Ligę Mistrzów, albo znowu będzie Liga Europy i kolejny sezon z pytaniem „co by było, gdyby”.

To starcie może być jednym z lepszych, bo tu naprawdę chodzi o coś więcej niż trzy punkty – tu gra się o prestiż, grube miliony i status.

TSG Hoffenheim – FC Bayern München

Dla gości to mecz-symbol, bo właśnie jutro Bayern Monachium oficjalnie wróci na tron po rocznej przerwie spowodowanej kosmicznym sezonem Bayeru Leverkusen. Feta już była, tytuł klepnięty, ale najbardziej oddani kibice na pewno nie przepuszczą okazji, by podziękować drużynie za cały sezon.

To będzie też historyczny dzień z innego powodu – ostatni mecz Thomasa Müllera w Bundeslidze i na niemieckiej ziemi w barwach Bayernu. Facet, który przez 25 lat tworzył legendę bawarskiego klubu, żegna się z ligą, którą współtworzył. Pożegnanie ikony, która zna ten klub od szatni po gabinety.

Ale Hoffenheim nie zamierza stać z boku i klaskać. Dla nich to mecz o wszystko – sezon był katastrofalny, balansowali nad strefą spadkową, ale zdobycie trzech punktów może dać im przeskoczenie St. Pauli w tabeli. Motywacja? Ogromna.

Na PreZero Arenie będzie się działo – nie tylko podczas 90 minut, ale przede wszystkim po końcowym gwizdku, bo to spotkanie to koniec epoki, walka o byt i mistrzowski powrót w jednym.

W tym artykule przejechaliśmy się po wszystkich meczach, które już jutro zamkną sezon Bundesligi. Oglądać możecie je pojedynczo – na Viaplay i Eleven Sports – ale jeśli chcecie być wszędzie naraz, to Multiliga na Viaplay to jedyny słuszny wybór. A tam? Mateusz Borek i Marcin Borzęcki – najlepszy duet komentatorski w kraju, który da tym emocjom godne tło.

Będzie to również ostatni taniec Viaplay na polskim rynku – dla wielu dziennikarzy i widzów to koniec pewnej ery. Na pewno padnie sporo podziękowań, wzruszeń, może nawet kilka łez. Ale zanim to wszystko – jeden, ostatni raz ogień z Niemiec. Warto odpalić.

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze