Polski marshal o kulisach swojej pracy podczas wyścigów motorsportu

Od 7 lat jest sędzią zawodów motosportu w Polsce. W ostatni weekend pojawił się jako porządkowy podczas Grand Prix Belgii. Na co dzień jest mechanikiem samochodowym, a swoją pracę traktuje jako pasję. Specjalnie dla RadioGol o kulisach pracy jako marshal opowiada Maksymilian Michalski – jeden z polskich sędziów podczas wyścigów Formuły 1.

Miłosz Sojka: Jak można zostać porządkowym podczas wyścigu Formuły 1? Czy trzeba spełnić jakieś konkretne wymagania?

Maksymilian Michalski: Żeby dostać się na wyścig zagraniczny najlepiej poznać kogoś, kto na danym torze pracuje w charakterze sędziego, bo bardzo ułatwia to zadanie, ale przede wszystkim należy uzyskać licencje Sędziego samochodowego stopnia 1. W Polsce można to zdobyć na szkoleniach Polskiego Związku Motorowego organizowane przez automobilkluby po około 2 latach pracy jako sędzia wirażowych na zawodach rangi Mistrzostw Polski lub okręgu. Dalej trzeba uzyskać zgody na wyjazd z kraju i danego toru gdzie chce się pracować.

M.S: Twój pierwszy wyścig jako marshal?

M.M: Sędziuje zawody w Polsce od 7 lat, pierwszy raz na wirażu debiutowałem podczas Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski na torze Poznań.

Brak opisu.

Podczas wyścigu o Grand Prix Belgii Foto: Maksymilian Michalski

M.S: Jakie konkretnie zadania macie do wykonania podczas trwania wyścigu ale także przed i po wyścigu?

M.M : Dbamy przede wszystkim o bezpieczeństwo zawodników na torze. Sygnalizujemy niebezpieczeństwo na torze poprzez flagi, reagujemy w momencie zdarzenia, zdarza nam się gasić samochody, sprzątać żwir z nitki, ale zawsze staramy się dobrze bawić.

M.S: Jak wygląda plan dnia podczas całego weekendu wyścigowego Formuły 1?

M.M: Weekend zaczynamy od wczesnych pobudek często o 5-6 rano. Następnie udajemy się na tor, odbieramy sprzęt i udajemy się na stanowiska. Mimo, że pierwsze oficjalne sesje treningowe dla formuł rozpoczynają się o 8-9 musimy być wcześniej gotowi na odbiorze trasy, gdzie sprawdzamy cały nasz zakręt.

M.S: Ile taki marshal zarabia podczas takiego weekendu?

M.M: Marshale na zawodach rangi mistrzostw są wolontariuszami.

M.S: Na ilu wyścigach w tej roli pojawisz się w tym sezonie Formuły 1?

M.M: W Tym sezonie obsługujemy GP Belgii i GP Holandii.

M.S: Skąd pojawił się pomysł zostania porządkowym podczas wyścigu motosportu?

M.M: Motorsport był obecny w domu od zawsze, przez szkołę samochodową dostałem informację o szkoleniu na sędziego na torze Poznań i tak już zostałem do dnia dzisiejszego.

M.S: Jaka jest cena dojazdu na konkretne wydarzenie wraz z zakwaterowaniem, pożywieniem oraz różnymi rzeczami?

M.M: Koszty zależą od rodzaju transportu i noclegu. My korzystamy z własnego busa przygotowanego pod wyjazdy, dostajemy miejsce na kempingach dla marshali, koszty paliwa trudno określić bo co roku są różne.

M.S: Czy uważasz swoją pracę podczas wyścigu za ciężką?

M.M: I tak i nie, praca wymaga skupienia i jest bardzo odpowiedzialna, często wymaga dużo poświęceń. Dzień wyścigowy często trwa ponad 10-12h.

Brak opisu.

Rallycross na torze Poznań – jedyny obiekt w Polsce z z homologacja FIA Foto: Maksymilian Michalski

M.S: Przed każdym wyścigiem macie jakieś szkolenie co możecie robić, a czego konkretnie nie?

M.M: Dostajemy dodatkowe informacje i briefing. Zazwyczaj wiedza, którą posiadamy z Polskich szkoleń wystarcza, ale w przypadku F1 zawsze warto przypomnieć sobie zasady działania systemu ERS.

M.S: Twoje zajęcie które wykonujesz uważasz za pracę czy jako hobby?

M.M: Tak jak mówiłem wcześniej jest to moje hobby, robię to z pasji, poza wspomnieniami i czasami jakimiś upominkami nic z tego nie mam.

M.S: Najlepsze wspomnienie z wyścigu które pamiętasz jako porządkowy?

M.M: Myślę, że jeśli chodzi o F1 to ewidentnie widok Holenderskich fanów świętujących zwycięstwo Maxa Verstappena na Zandvoort. A jeśli chodzi o najlepsze wspomnienie ogólnie to trudno mi powiedzieć, bo każdy weekend wyścigowy przynosi kolejne wspaniałe wspomnienia.

M.S: Czy miałeś przyjemność porozmawiać z jakimś kierowcą F1? Jeżeli tak to z kim?

M.M: Miałem okazje spędzić dzień na torze z Robertem Kubicą, ale moja siostra Maja, z którą jeździmy na zawody spotkała Lando Norrisa w zeszłym roku podczas GP Holandii.

M.S: Oprócz tej pracy, którą wykonujesz jak mówisz charytatywnie  pracujesz gdzieś jeszcze?

M.M: Na co dzień pracuje jako mechanik samochodowy, sędziowanie to moje hobby.

M.S: Czy osoby które interesują się bardzo mocno motosportem, zachęciłbyś ich z własnego doświadczenia aby spróbowali sił jako marshal podczas jakiegoś konkretnego weekendu wyścigowego motosportu?

M.M: Zapraszam przyjść na wyścigi zobaczyć jak to wygląda, porozmawiać z sędziami, w Polsce mamy Słomczyn i tor Poznań, myślę, że taka rozmowa z osobami funkcyjnymi może dużo rzeczy wytłumaczyć i pokazać ten świat z trochę innej strony.

Autor: Miłosz Sojka

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze