Myśleliśmy, że emocji w dzisiejszych kwalifikacjach do GP Węgier dostarczą nam opady deszczu. Zamiast pogody adrenaliny dodali nam sami kierowcy. George Russell w ostatniej chwili przebił dwójkę kierowców Ferrari i zapewnił sobie pierwszy start z pole position w karierze. Duże problemy miał za to zespół Red Bulla.
Prognozy na sobotę zapowiadały nadejście deszczu. Tak też się stało, ale jeszcze przed trzecią sesją treningową, którą stawka przejechała na oponach deszczowych i przejściowych. Tam zaskoczył Nicholas Latifi, ustalając najlepszy czas FP3. Od tego momentu tor zaczął przesychać. Bardzo łatwo było to zaobserwować już w trakcie pierwszej części czasówki, kiedy to każdy kolejny czas zyskiwał na prędkości.
Q1
Kwalifikacje rozpoczęliśmy relatywnie spokojnie. Od początku świetne czasy ustalał Lando Norris, kontynuując swoją dobrą dyspozycję z treningów. Zaskakujące było odwrócenie roli w trio Verstappen-Leclerc-Sainz. Jeszcze przed rozpoczęciem weekendu oraz podczas piątkowych sesji to Ferrari zdawało się być zdecydowanie najszybszym duetem bez wyraźnego wskazania na konkretnego kierowcę. W sobotnie popołudnie to jednak Verstappen ustalał najlepsze czasy, a pozostała dwójka pozostawała bardziej schowana. Jak już nas do tego przyzwyczajono, w najgorszej piątce znaleźli się kierowcy Williamsa, Alpha Tauri oraz Sebastian Vettel, którzy tym samym pożegnali się z rywalizacją na tym etapie. Różnice pomiędzy ostatnim zakwalifikowanym a Tsunodą, Albonem i Vettelem nie były jednak tak wielkie, bo zmieściły się w 68 tysięcznych sekundy. Po swoim udanym treningu Nicholas Latifi miał szansę sprawić kolejną niespodziankę. W ostatnim przejeździe popisał się najszybszym pierwszym sektorem, po czym poprawił się także w drugim. Niestety całość spełzła na niczym, bo reszta okrążenia w wykonaniu Kanadyjczyka była już nie najlepsza, co zostawiło go z dwudziestym miejscem.
Q2
Tematem głównym drugiej części dzisiejszych kwalifikacji był Sergio Perez. Jego pierwsze okrążenie w tej sesji zostało najpierw skasowane za przekroczenie limitów toru w zakręcie numer 5, by później móc być przywróconym jeszcze w trakcie Q2. Meksykanin wolałby gdyby to na tym etapie skończyły się jego problemy. Ten sam czas był zbyt wolny, by spokojnie przepchnąć go do ostatniej sesji. Perez wyjechał na tor i rozpoczął jeszcze jedno pomiarowe okrążenie. W zakręcie numer dwa napotkał niestety bolid Magnussena, co zniszczyło szansę na wydostanie się z tarapatów. W taki oto sposób, jeden z bolidów Red Bulla znalazł się poza walką o czołowe pola startowe. Q2 to także kolejne dobre występy Mclarenów. Cieszy tutaj liczba mnoga, bo zarówno Norris jak i Ricciardo nie mieli zbyt dużych problemów z przedostaniem się do Q3. Ta sztuka nie udała się jednak Lance’owi Strollowi, duetowi Haasa oraz Guanyu Zhou, który był zaskakująco zadowolony z tego wyniku. Szczyt tabeli okupował Verstappen o 0,065 sekundy przed drugim Leclerciem i trzecim Alonso.
Q3
Od swojego debiutanckiego pole position Carlos Sainz nie próżnuje w kwalifikacjach i wykręca wyniki ponad normę. Jeszcze tydzień temu w trakcie Q2 dał popis tego, jak płynnie i szybko może pokonywał nitkę toru. Ostatnią część czasówki na Hungaroringu także zaczął nieprzeciętnie, bo o prawie 0,5 sekundy szybciej niż zespołowy kolega – Charles Leclerc. Swoim pierwszym okrążeniem kierowców Ferrari przedzielił jeszcze Russell, który przewijał się w czołówce wraz z Lewisem Hamiltonem, w trakcie całych kwalifikacji. Kompletnie na bakier zaczął z kolei lider klasyfikacji generalnej – Max Verstappen. Po zblokowaniu kół w drugim zakręcie udało mu się przebić zaledwie na siódmą lokatę. Jedno z angielskich przysłów mówi: „When it rains, it pours”. Ten casus można zastosować do dzisiejszej dyspozycji ekipy Red Bulla. Kierowcy, na 3 minuty przed końcem czasu wyjechali z powrotem na tor, by rozpocząć swoje ostatnie pomiarowe okrążenia. Wkrótce ze strony Verstappena usłyszeliśmy komunikat o braku mocy. Otrzymał on wiele różnych instrukcji, które miały przestawić bolid na właściwe tory. Nie udało się tego zrobić, a niesamowicie wściekły Holender, z czasem spadł na sam koniec pierwszej dziesiątki. Odpuszczać nie mieli zamiaru obaj kierowcy Ferrari, którzy zaczęli poprawiać swoje poprzednie czasy. Oczy skierowane były w stronę Leclerca, który musiał odpowiedzieć na tak świetne okrążenie kolegi. Chociaż Monakijczyk poprawiał swój pierwszy przejazd, to Sainz wyskoczył z fioletowym pierwszym sektorem. Dalej nie było już tak różowo, więc różnica spadła do mniej niż 0,1 sekundy. Na metę jako pierwszy wpadł Leclerc, ale nie udało mu się pobić bardzo dobrego okrążenia Hiszpana. Ferrari zaczęło się już cieszyć z zablokowanego pierwszego rzędu. Swojego ostatniego słowa nie powiedział jednak George Russell i jakimś cudem przebił czas Sainza o 0,044 sekundy. Brytyjczyk nie posiadał się radości, widząc swoje nazwisko wędrujące na czoło tabeli, a w garażu Ferrari wyraźnie skwaśniały miny. Równie mało żywiołowo było także w garażu Mercedesa po stronie Lewisa Hamiltona. 7-krotny mistrz świata zgłosił problem z systemem DRS, który pozbawił go szansy na poprawienie swojego wyniku, a szkoda, bo mógłby spokojnie powalczyć o pierwszą piątkę. Warto pochwalić też cichego bohatera – Lando Norrisa, który wystartuje do jutrzejszego wyścigu obok Charlesa Leclerca.
Wyniki:
- George Russell – 1:17:377
- Carlos Sainz – 1:17:421
- Charles Leclerc – 1:17:567
- Lando Norris – 1:17:769
- Esteban Ocon – 1:18:018
- Fernando Alonso – 1:18:078
- Lewis Hamilton – 1:18:142
- Valterri Bottas – 1:18:157
- Daniel Ricciardo – 1:18:379
- Max Verstappen – 1:18:823
- Sergio Perez – 1:18:516
- Guanyu Zhou – 1:18:573
- Kevin Magnussen – 1:18:835
- Lance Stroll – 1:19:137
- Mick Schumacher – 1:19:202
- Yuki Tsunoda – 1:19:240
- Alexander Albon – 1:19:256
- Sebastian Vettel – 1:19:273
- Pierre Gasly – 1:19:527
- Nicholas Latifi – 1:19:570
Marta Szajkowska