Raków Częstochowa rozpoczyna drugą przygodę w el. Ligi Konferencji Europy. FC Astana miała kłopoty z przylotem do Polski.
Wicemistrzowie Polski i zdobywcy Pucharu Polski wkraczają do rywalizacji o fazę grupową w Lidze Konferencji Europy. Jeszcze w zeszłym roku podejmowali swoich rywali w Bielsku-Białej, ale po poprawie infrastruktury stadionu w Częstochowie, UEFA dopuściła obiekt.
– Przed nami historyczna chwila, pierwszy mecz pucharowy w Częstochowie w historii klubu. Cieszymy się, że możemy to spotkanie zagrać u siebie. Wiemy, że będzie komplet publiczności. Liczymy na naszych kibiców i wierzymy, że wspólnie osiągniemy dobry wynik przed rewanżem w Kazachstanie – mówi Marek Papszun.
W poprzednich eliminacjach odpadli z belgiskim KAA Gent w IV rundzie. Wcześniej poradzili sobie z litewską FC Suduvą oraz sensacyjnie Rubinem Kazań. Poprzeczka z FC Astaną jest zawieszona wysoko. Nie raz podopieczni Papszuna pokazali, że nie można ich skazywać. Kazachowie mieli przybyć do Polski w środę. Odwołali jednak przylot i zmierzą się z Rakowem praktycznie zaraz po wyjściu z samolotu i przebytych ponad 4 tysięcy kilometrów. Przygotowanie fizyczne może być po stronie gospodarzy.
FC Astana jest wiceliderem kazachskiej ekstraklasy. W 2017 roku wyeliminowali Legię w el. Ligi Mistrzów, zaś poprzednia przygoda w Europie zakończyła się w 1/16 finału Ligi Europy ulegając ze Sportingiem Lizbona. – Na pewno się cieszymy, że zagramy w naszym domu. Mam nadzieję, że granie przy naszych kibicach nam pomoże – mówi Vladislavs Gutkovskis.
Raków Częstochowa – FC Astana – godz. 21:00
Paweł Wątorski