Czas wytoczyć najcięższe działa – zapowiedź Tour de France 2022

Lipiec prawie wszystkim kojarzy się z najbardziej leniwym wakacyjnym miesiącem, idealnym na zaplanowanie urlopu i wypoczynek. A dlaczego prawie wszystkim? Dlatego, że podczas gdy jedni ubierają wygodne buty do wędrówek po górach, a inni przywdziewają stroje kąpielowe i kierują się w stronę plaży, kibice kolarstwa zakładają swoje odświętne stroje i zasiadają do oglądania największego i najpopularniejszego wyścigu świata, czyli  Tour de France.

Nie od dziś wiadomo, że transmisje Wielkiej Pętli gromadzą przed odbiornikami rekordowe liczby osób. Podczas około 5-6 godzin transmisji każdy znajdzie coś dla siebie – większość skupia się na przebiegu rywalizacji, a niektórzy po prostu podziwiają piękne widoki skąpanej w lipcowym słońcu Francji. Pochylmy się jednak wyłącznie na pierwszym z przytoczonych aspektów i wejdźmy w świat kolarskiego odpowiednika tenisowego Wimbledonu, czy piłkarskiego mundialu. Jednym słowem – czas na zapowiedź Tour de France 2022.

Trasa

Tegoroczny wyścig dookoła Francji nie rozpocznie się jednak nad Loarą. Podobnie jak miało to miejsce na majowym Giro d’Italia, kolarze rywalizację rozpoczną z dala od kraju Napoleona i Claudea Monet. Tym razem areną zmagań na początkowych trzech etapach będzie Dania. Tegoroczny TdF będzie mocno międzynarodowy – peleton odwiedzi w sumie terytorium aż czterech krajów: wspomnianej Danii, Szwajcarii, Belgii oraz (rzecz jasna) Francji. Takie umiejscowienie startu sprawiło, że dojdzie do zmian w przebiegu drugiego z tegorocznych wielkich tourów względem tradycyjnego terminarza.

Start 109. edycji Wielkiej pętli nastąpi już w piątek. Będzie to dość wymagająca inauguracja w postaci 13-kilometrowej jazdy indywidualnej na czas po ulicach Kopenhagi, która może stworzyć pierwsze drobne różnice w klasyfikacji generalnej. Pozostałe dni rywalizacji w ojczyźnie Hansa Christiana Andersena przebiegną o wiele spokojniej – dwa płaskie etapy będą areną do pokazania się dla sprinterów. Po trzech odcinkach przejechanych w Danii nastąpi transport peletonu do Francji. Konsekwencją odległości dzielącej te dwa państwa będzie dzień wolny od rywalizacji w pierwszy poniedziałek wyścigu. Po powrocie do ścigania na północy kraju położonego nad Loarą najpierw ponownie dojdzie do etapów, na których pierwsze role powinni odegrać sprinterzy. Następnie głos zabiorą specjaliści od wyścigów jednodniowych – to dla nich będzie przeznaczony szósty etap. Dzień później dojdzie do pierwszego górskiego sprawdzianu na tegorocznej Wielkiej Pętli -meta siódmego odcinka na La Planche des Belles Filles zwiastuje ostrą rywalizację wśród liderów. Później kolarze skierują się w stronę Szwajcarii – na pograniczu państw zostaną rozegrane ostatnie etapy pierwszego tygodnia kończące się na lekkich podjazdach.

Po dniu przerwy pierwszoplanowe role znowu odegrają specjaliści od wspinaczek. Wtorkowy etap z metą ośrodku narciarskim Megève będzie jedynie przedsmakiem przed zapowiadającą się pasjonująco walką w Alpach – w środę kolarze przejadą przez słynne Col du Galibier, po czym  podjadą pod Col du Granon. Następnego dnia w Bastylii odbędzie się jeden z najbardziej wymagających etapów tegorocznego TdF mający status królewskiego, na trasie którego zostały ulokowane łącznie trzy podjazdy zaliczane do tych powyżej kategorii: Col du Galibier (podjeżdżane od drugiej strony), Col de la Croix de Fer oraz legendarne Alpe d’Huez, gdzie została umiejscowiona meta – słynny 21-agrafkowy podjazd na trasie Wielkiej Pętli pojawi się po raz pierwszy od 2018 roku. Końcówka drugiego tygodnia rywalizacji będzie spokojniejsza – w piątek, sobotę i niedzielę o etapowe zwycięstwa powinni powalczyć sprinterzy oraz kolarze jadący w ucieczkach.

Ostatni akt największej z kolarskich sztuk rozpocznie się od etapu do Foix, na którym nie zanosi się na walkę wśród największych (najprawdopodobniej triumfatorem zostanie uciekinier). W środę i czwartek na uczestników wyścigu dookoła Francji będą czekać ostatnie etapy kończące się na podjazdach, po których przedostatnią szansę na etapowy łup powinni dostać sprinterzy. Wszystko wskazuje na to, że ostatnie i bardzo istotne zmiany w klasyfikacji generalnej zapadną w sobotę. Odbędzie się wtedy licząca aż 41 kilometrów jada indywidualna na czas (najdłuższa od 2014 roku). Po tylu kilometrach w nogach taka próba sił może okazać się kluczowa dla losów wyścigu. Ostatnia niedziela będzie natomiast tradycyjnym etapem przyjaźni z metą na Polach Elizejskich.

Uczestnicy

Tego lata na najpotężniejszej kolarskiej scenie dojdzie do pojedynku dwóch największych gladiatorów: Primoza Roglica oraz Tadeja Pogacara, a w zasadzie ich drużyn, czyli Jumbo-Visma i UAE Team Emirates. Przez cały sezon te dwie ekipy ze swoimi liderami w składzie rywalizowały ze sobą tylko korespondencyjnie – podczas gdy Roglic z kolegami dominowali na trasach wyścigu Paryż-Nicea, Pogacar z zespołem siali zamęt na Tirreno-Adriatico, a gdy Holenderska drużyna w cuglach wygrywała Criterium du Dauphine, na Tour de Slovenia trwał festiwal zwycięstw młodszego ze Słoweńców i jego spółki (w tym Rafała Majki). Teraz najwięksi rywale nareszcie się spotkają, a dwóch królów przy pomocy siódemki swoich najlepszych rycerzy zwalczy o triumf w największej z bitew.

Cały kolarski świat koncentruje się na słoweńsko-słoweńskim pojedynku – wszystko wskazuje na to, że z Pogacarem i Roglicem nikt nie ma szans konkurować i kwestia wjechania na Pola Elizejskie w żółtej koszulce rozstrzygnie się pomiędzy tą dwójką, tak jak to miało miejsce przed dwoma laty. Nie zapominajmy jednak, że w tegorocznym Tour de France wystartuje również wielu innych wielkich i utalentowanych kolarzy. Trzecią z ekip, które powinny włączyć się do boju o najwyższe lokaty, jest Ineos Grenadiers. Brytyjska drużyna ma w swoim składzie takich zawodników, jak zwycięzca Wielkiej Pętli sprzed czterech lat Geraint Thomas, Daniel Martinez, czy Adam Yates – trójka liderów wsparta dobrymi pomocnikami wydaje się stać na czele grupy pościgowej za słoweńskim duetem. Mocne nazwiska znalazły się również w ekipach Bahrain-Victorious, której liderem jest Damiano Caruso oraz BORA-hansgrohe, na czele której stoi Aleksandr Vlasov. Do walki o najlepszą dziesiątkę powinni włączyć się również tacy zawodnicy jak Ben O’Connor, Enric Mas, Michael Woods, oraz Romain Bardet.

Oprócz kolarzy mierzących w „generalkę” na starcie w Kopenhadze pojawią się również inne wielkie kolarskie nazwiska. Takimi baz dwóch zdań są Vout van Aert oraz Mathieu van der Poel, którzy zawalczą o zieloną koszulkę (jeżeli Belg nie będzie pochłonięty pracą na rzecz swojego lidera). Nie od dziś wiadomo, że TdF jest wyścigiem, na który zjeżdżają się najlepsi sprinterzy globu – nieinaczej będzie tym razem. Na finiszach do walki o etapowe triumfy z pewnością włączą się min. Caleb Ewan, Dylan Groenewegen, Peter Sagan oraz Aleksander Kristoff. Fakt, iż pierwszym posiadaczem koszulki lidera zostanie zwycięzca jazdy indywidualnej na czas, ściągnął na francuski wyścig również specjalistów w tej dziedzinie, takich jak Filippo Ganna, czy Stefan Kung. Obsada 109. edycji Tour de France jest pełna wielu gwiazd, które podczas trzech tygodni ścigania utworzą wspaniałą kolarską konstelację.

Na liczącej ponad 3500 kilometrów trasie sprawdzi się łącznie 176 zawodników. W składach 22 ekip znalazło się łącznie czterech reprezentantów Polski: Maciej Bodnar, Rafał Majka, Kamil Gradek oraz Łukasz Owsian. Niestety nie zanosi się na to, żeby któryś z biało-czerwonych odegrał ważną rolę w wyścigu. Nie traćmy jednak nadziei i wierzmy w to, że podczas trzytygodniowego ścigania zobaczymy naszych rodaków w akcji.

Na Tour de France 2022 nie trzeba więc zbytnio zapraszać – dla każdego sympatyka nie tylko kolarstwa, ale i sportu w ogóle jest to pozycja obowiązkowa.

Jarosław Truchan

czytaj dalej...

udostępnij na:

REKLAMA

najnowsze