PlusLiga jest już na swojej ostatniej prostej. W sobotę po raz pierwszy zmierzą się ze sobą tegoroczne pary półfinałowe oraz drużyny walczące o 7. miejsce. Najpierw w Hali Azoty zawalczą Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Aluron CMC Warta Zawiercie, później Jastrzębski Węgiel podejmie PGE Skrę Bełchatów, a wieczór siatkarski zakończy spotkanie GKS Katowice z Treflem Gdańsk.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Warta Zawiercie
Półfinały otwieramy meczem starego wyjadacza i niezwykle utytułowanego zespołu z ekipą, która przygodę w lidze najwyższej rangi rozpoczęła w sezonie 2017/2018. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to właśnie zwycięscy ostatniej edycji Ligi Mistrzów powinni bez większych problemów przejść do wielkiego finału. ZAKSA jest 9-krotnym mistrzem kraju, a od 2015 roku są na niebywałej krzywej wznoszącej. 4 mistrzostwa Polski i dwa wicemistrzostwa w przeciągu 7 lat, a wisienką na torcie jest wyżej wspomniana wygrana w Lidze Mistrzów w 2021 roku, czyli bezsprzecznie jedno z ważniejszych wydarzeń dla polskiej klubowej siatkówki. Przez ćwierćfinały 1. drużyna fazy zasadniczej przeszła dość gładko, wygrywając z GKS Katowice najpierw 3:0, a później 3:1. Kiedy inne zespoły nękają raz po raz problemy zdrowotne, ZAKSA wydaje się pewnie i stabilnie iść przez kolejne fazy i rundy ligi.
Zawiercie ma już w tym momencie swój powód do dumy. I fazę zakończyli na 4. miejscu z bilansem zwycięstw i przegranych 17:9. Cały sezon utrzymywali się w czołówce, a w play-offach udowodnili, że nie był to żaden przypadek czy zwykły fart. W ćwierćfinałach bezlitośnie odprawili Asseco Resovię Rzeszów, pokonując ich dwa razy 3:1. Wyrównali tym samym swoją najlepszą końcową pozycję w PlusLidze – 4. miejsce. Jeśli chodzi o ich poprzednie dwa starcia z Kędzierzynianami, nadal umacniają one tych drugich w roli faworytów – oba spotkania zakończyły się wynikiem 3:0 na korzyść ZAKSY. Rozpoczęcie I półfinału o 14:45. Niech wygra lepszy.
Jastrzębski Węgiel — Skra Bełchatów
Tutaj warto przygotować się na wyrównaną walkę dwóch drużyn od lat plasujących się w czołówce. Skra Bełchatów to chyba najbardziej utytułowany klub w XXI wieku. Od 2004 do 2011 roku absolutnie zdominowali ligę, wygrywając 7 mistrzostw Polski z rzędu. Ostatnie 3 sezony kończyli jednak poza finałem. Teraz fazę play-off rozpoczynali jako 3. zespół, ustępując ZAKSIE oraz Jastrzębiowi na 5 punktów. W bilansie zwycięstw i porażek wyglądało to jeszcze lepiej, bo wynik 21:5 to tylko o 1 zwycięstwo mniej od tamtych dwóch ekip. Te 3 kluby dość wyraźnie oddzieliły się od trzeciego Zawiercia i stworzyły pewnego rodzaju grupę liderów. Jeśli spojrzeć na dwa mecze rozegrane pomiędzy Skrą Bełchatów a Jastrzębskim Węglem, to chociaż każde wygrali Jastrzębianie, tak w pierwszym Skra urwała im 1 set, a w drugim doszło już do tie-breaka. Trener Kovac ma tylko jeden problem. W trzecim meczu ćwierćfinałowym, który rozgrywali z Indykpol AZS Olsztyn, po zderzeniu z kolegą z boiska, kontuzjowany został Mateusz Bieniek. Diagnoza wykazała dwa złamane żebra. Bieniek zmuszony jest pauzować przez kilka tygodni i jest to duża strata dla Skry. Rozgrywający ostatnio na boisku był silnym wsparciem dla drużyny. Świetnie radził sobie w polu serwisowym i skutecznie punktował.
Problemy zdrowotne nie opuszczały też Jastrzębskiego Węgla. Na przełomie stycznia i lutego całą drużynę zatrzymał COVID, a jeszcze w marcu pojedynczy zawodnicy wypadali ze składu po dostarczeniu pozytywnych wyników. Najgorsze czasy już chyba za nimi, ale odcisnęły one piętno na ich rezultatach w ostatnich meczach fazy zasadniczej oraz pierwszym meczu ćwierćfinałowym z Treflem Gdańsk, który przegrali 2:3. Kolejne dwa były już pewnymi wygranymi 3:0 i wiceliderzy tabeli uzyskali awans do półfinałów. Jastrzębski Węgiel broni w tym roku tytułu mistrzów Polski. Na pewno mają to gdzieś z tyłu głowy, że w zasięgu ręki jest powtórzenie tego sukcesu. W parze Jastrzębianie kontra Bełchatowianie trudno wskazać murowanego faworyta. Być może wyniki po 26. kolejkach tego sezonu przechylają tę szalę delikatnie na stronę obrońców tytułu, ale wątpię, żeby Skra tak łatwo dała się ograć. Zaczynamy o 17:30.
GKS Katowice – Trefl Gdańsk
Na koniec o 20:30 czeka nas mecz o trochę mniejszą stawkę, ale nadal może okazać się dość ciekawy. Dwie drużyny, którym nie udało się wejść do półfinałów, zmierzą się o 7. miejsce w lidze. GKS Katowice i Trefl Gdańsk to drużyny o bardzo zbliżonym poziomie gry w tym sezonie. Zajęły kolejno 8. oraz 7. miejsce na koniec fazy zasadniczej, z taką samą liczbą punktów oraz takim samym bilansem wygranych i porażek. Trefl trafił oczko wyżej ze względu na lepszy stosunek setów. Kiedy spotykały się one podczas 1. i 14. kolejki, dwa razy wygrywał GKS – raz 3:2, a drugi raz 3:1. Trefl zaczął play-offy wyśmienicie od wygranej z wiceliderem. Potem zaczął ich trapić wirus, a Jastrzębie otrzepało się ze swoich problemów. Ostatecznie wszystko zdało się wrócić do wcześniejszego porządku po chwili euforii. GKS w ćwierćfinale trafił na ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Tutaj już tak porywająco nie było i mecze skutkowały pewnym awansem rywali. Dzisiaj Katowiczanie i ich rywale z Trójmiasta spotykają się ponownie, by w ostatnich dwóch meczach sezonu klubowego zobaczyć, kto tym razem wyjdzie z tego pojedynku z tarczą.
Sobotnie popołudnie przyniesie nam pierwsze rozeznanie na temat tego, kto ostatecznie sięgnie po tytuł mistrzów Polski. Przed nami dwa spotkania na szczycie i jedno spotkanie, które uporządkuje nam ścisły środek tabeli. Szczególnie obiecująco zapowiada się mecz Skry z Jastrzębiem, ale kto wie, czy inni nie przyniosą nam większych niespodzianek.
Marta Szajkowska