Po bardzo złym początku meczu siatkarze Jastrzębskiego Węgla zdołali odwrócić mecz na swoją korzyść i pokonać Grupę Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w pierwszym meczu finałowym siatkarskiej Plusligi. Pomarańczowi są bardzo blisko osiągnięcia wielkiego triumfu. O uzupełnienie ligowego podium walczą drużyny PGE Skry Bełchatów i VERVY Warszawa ORLEN Paliwa. W tym starciu na razie prowadzą Stołeczni.
Pierwszy set spotkania poszedł drużynie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle bardzo łatwo. Mistrz Polski był niesamowicie skuteczny, zarówno z pierwszej akcji jak i z kontry. Drużyna Nikoli Grbicia posyłała na drugą stronę bardzo odrzucające serwisy. Benjamin Toniutti prowadził dystrybucje głównie przez swoje lewe skrzydło na którym obecni byli Kamil Semeniuk i Aleksander Śliwka. Olek jednak na 9 zaatakowanych piłek skończył tylko dwie. Nieco oszczędzany, ale skuteczny był Łukasz Kaczmarek. Dużo błędów popełniali natomiast siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Kompletnie nieskuteczny był Mohamed Al Hachdadi, niedokładnie rozgrywał Lukas Kampa oraz przyjęcie było niepewne. Głównym celem kędzierzynian był Tomasz Fornal i to działało. Drużyna Andrei Gardiniego nie potrafiła dobrze skonstruować swojej pierwszej akcji, większość były bardzo proste i bez pomysłu. Jastrzębianie nie kończyli również kontrataków. Gra była niechlujna, a ZAKSA mocno przycisnęła, wygrywają premierową odsłonę wielkiego finału 25-16.
Początek drugiego seta był bardziej wyrównany, lecz jastrzębianie znowu mieli wiele okazji, aby objąć prowadzenie. Złą serię nadal kontynuował Al Hachdadi, więc Marokańczyk został zmieniony przez Jakuba Buckiego. Wejście 32-letniego atakującego okazało się kluczowe. Bucki posłał dwie trudne zagrywki z których ZAKSA nie mogła wyprowadzić akcji, co wykorzystywali siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Zaczęło się stabilizować przyjęcie, a Kampa poprawiać swoje rozegranie. Dobrą dyspozycję złapał Tomasz Fornal. Skuteczność w odbiorze i ataku w zespole finalisty Ligi Mistrzów zaczęły spadać. Dobrze spisujący się Adrian Staszewski często szarpał przyjęciem. Dużo życia na prawym skrzydle wniósł Jakub Bucki. Drugi set rozstrzygał się w końcówce. Dwie ostatnie piłki przy stanie 23-23 należały do gości tego spotkania. Najpierw trudną piłkę skończył Yacine Louati, a później zablokowany został słabo grający Aleksandra Śliwkę.
Podobnie jak w drugiej partii w trzeciej również mogliśmy obserwować zacięty początek. Jastrzębianie nie oszczędzali sił na zagrywce, kłopoty w przyjęciu w szeregach ZAKSY występowały dalej, ale ci doświadczeni siatkarze potrafili przekuć to w punkt. Po udanych serwisach Semeniuka ZAKSA wróciła na prowadzenie 8-7, ale szybko to nie trwało. Semen popsuł serwis, Kaczmarek zaatakował w taśmę, a Śliwka został zablokowany. Na boisku pojawił się rezerwowy przyjmujący, Dominik Depowski. Na skuteczne ataki ZAKSY, Jastrzębski Węgiel odpowiadał tym samym. Kampa korzystał z każdej strefy, natomiast Toniutti szukał najczęściej Łukasza Kaczmarka i uruchamiał środkowych, Davida Smitha i Jakuba Kochanowskiego. Kędzierzynianie zaczęli psuć zagrywki, a jak już je przebijali, to ich rywale popisywali się dobrym przyjęciem. ZAKSA w końcu dogoniła siatkarzy z Jastrzębia-Zdroja po bloku Smitha na Louatim (16-16).
I to by było na tyle z dobrej postawy gospodarzy w tym secie. Zagrywki Łukasza Wiśniewskiego sprawiły ogromne problemy przyjmującym ZAKSY do takiego stopnia, że na boisku musiał pojawić się dawno niewidziany z powodu urazu pleców Paweł Zatorski. Obecność dwukrotnego mistrza świata nie zdała się praktycznie na nic, gdyż przyjęcia i skuteczności w ataku nadal nie było. Błędy popełniał Kaczmarek, a końcówka seta należała do Yacine Louatiego i Tomasza Fornala. Widać było jak na dłoni, że drużyna Jastrzębskiego Węgla na dobre powróciła do meczu, natomiast Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wydawała się bardzo osłabiona i bezsilna wobec dobrej gry swoich rywali.
W trzecim secie na boisku w zespole ZAKSY pozostali Paweł Zatorski i wprowadzony za Smitha Krzysztof Rejno. Powrócił też Śliwka. Niemoc kędzierzynian trwała, a w coraz większą siłę zaczęli rosnąć siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Ich wcześniejsza bolączka, czyli brak skuteczności na kontrach stała się teraz groźną bronią. Prym wiódł w tym Fornal. Przyjęcie nadal było na fatalnym poziomie i Benjamin Toniutti nie silił się na kombinacyjne zagrania. Przewaga Jastrzębskiego Węgla w pewnym momencie wynosiła 6 punktów (5-11). Kędzierzynianie zaczęli ostrzej grać serwisem, co powodowało gorsze przyjęcie w zespole Pomarańczowych. Po asie serwisowym Juriego Gładyra (12-18) można było wnioskować, że jest po meczu.
ZAKSA jest jednak taką drużyną, która z wychodziła z najgorszych sytuacji. Kaczmarek przejmuje rolę lidera w ataku, punkt z zagrywki zdobywa Rejno, niewykorzystane pierwsze akcje i kontrataki mistrza Polski i nagle zrobiło się 16-18. Zaczęły udzielać się emocje. Udany atak Semeniuka i kontra Kaczmarka przybliżyła ZAKSĘ na punkt (18-19). W ofensywie zaciął się Bucki. Moment przełomowy nastał wtedy, kiedy po bardzo długiej wymianie, pełnej spektakularnej defensywy Juri Gładyr zablokował atak z 6. strefy Kamila Semeniuka (18-20). Dwie dobre zagrywki kapitana Jastrzębskiego Węgla i Louatiego plus skuteczność zaowocowała piłką meczową (20-24). Okazję do zakończenia meczu miał Jakub Bucki, ale piłka po jego serwisie ugrzęzła w siatce. Radość z pierwszego wygranego meczu swoim kolegom zapewnił Tomasz Fornal, który za swoją świetną postawę został nagrodzony statuetką najlepszego gracza meczu.
Pierwszy mecz finałowy pomiędzy Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem był bardzo dziwny. Nie stał na dobrym poziomie sportowym, obie drużyny popełniały dużo błędów. Siatkarze Andrei Gardiniego znakomicie powrócili po fatalnym pierwszym secie, który zwiastował szybkie zwycięstwo gospodarzy. Oni natomiast w pierwszym secie zagrali to, do czego zdążyli nas przyzwyczaić: wysoka skuteczność, powtarzalność, rozkład ataku, mocna zagrywka i gra w systemie blok-obrona. Jakość zaczęła spadać wraz z przebiegiem drugiego seta. Źle zagrał Aleksander Śliwka, brakowało stabilności w przyjęciu, a w decydującym momencie trzeciego seta kędzierzynianie zaczęli popełniać błędy. Ewidentnie nie był to dzień mistrza Polski, a jastrzębianie po mistrzowsku tę okazję wykorzystali, obejmując prowadzenie w całej rywalizacji.
Najlepiej punktujący zawodnicy: Łukasz Kaczmarek – 21 punktów (17/29, 59% skuteczności, 48% efektywności, ratio punktowe: +14, 4 bloki punktowe), Yacine Louati – 16 punktów (12/29, 41% skuteczności, 28% efektywności, ratio punktowe: +9, 3 asy serwisowe, 1 blok punktowy), Tomasz Fornal – 16 punktów (15/21, 71% skuteczności, 62% efektywności, ratio punktowe: +9, 1 as serwisowy)
Skuteczność w ataku: 50% do 46% dla Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Skuteczność w przyjęciu: 41% do 55% dla Jastrzębskiego Węgla
Asy serwisowe: 4 do 9 dla Jastrzębskiego Węgla
Bloki punktowe: 11 do 8 dla Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1-3 Jastrzębski Węgiel (25-16, 23-25, 19-25, 21-25)
MVP: Tomasz Fornal
Stan rywalizacji: 0-1 dla Jastrzębskiego Węgla
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Benjamin Toniutti, Łukasz Kaczmarek (21), Aleksander Śliwka (6), Kamil Semeniuk (19), Jakub Kochanowski (9), David Smith (4), Adrian Staszewski (libero), Paweł Zatorski (libero) oraz Bartłomiej Kluth (1), Dominik Depowski (2), Piotr Łukasik, Krzysztof Rejno (1)
Jastrzębski Węgiel: Lukas Kampa (2), Mohamed Al Hachdadi (3), Yacine Louati (16), Tomasz Fornal (16), Juri Gładyr (12), Łukasz Wiśniewski (8), Jakub Popiwczak (libero) oraz Jakub Bucki (11), Michał Gierżot, Rafał Szymura, Grzegorz Kosok
Drugi mecz wielkiego finału już w niedzielę (18.04) o godzinie 17:30.
‼TAAAAAAK!!! Siatkarskie perpetuum mobile zatrzymane! Ta twarda skała wreszcie została skruszona! Teraz jeszcze tylko ten drugi krok i będziemy w raju! Braaaaawooooooo, TEAM!????????@ZAKSAofficial – Jastrzębski Węgiel 1:3 (25:16, 23:25, 19:25, 21:25). MVP: Tomasz Fornal. ⭐ pic.twitter.com/iRM4FZl9O9
— Jastrzębski Węgiel (@KlubJW) April 14, 2021
Przed pierwszym meczem finałowym odbyło się pierwsze starcie o trzecie miejsce na koniec rozgrywek. VERVIE Warszawa ORLEN Paliwa udało się pokonać PGE Skrę Bełchatów po tie-breaku. Pomimo pięciu setów, drużyny Andrei Anastasiego i Michała Mieszko Gogola nie przysporzyły nam wielu sportowych emocji. Jedynie ten ostatni set był bardzo zacięty. Zwycięzcy poszczególnych setów triumfowali dosyć pewnie. Bełchatowianie w piątym secie prowadzili już 13-10 i mogli zakończyć ten mecz na swoją korzyść, ale nie utrzymali presji, co finalnie doprowadziło do triumfu Stołecznych. Należy zwrócić uwagę na dobrą dyspozycję skrzydłowych Skry, a zwłaszcza na Mikołaja Sawickiego, który nie dostawał dużej ilości szans na grę w pierwszym składzie. Młody przyjmujący zastępował amerykańską gwiazdę, Taylora Sandera (kontuzja stawu skokowego). Świetnie zagrali środkowi obu drużyn, Karol Kłos i Mateusz Bieniek po stronie Skry oraz Piotr Nowakowski na boisku VERVY. Po raz kolejny Igor Grobelny był najjaśniejszym punktem w ofensywie VERVY. Warto też zaznaczyć, że bełchatowianie aż 12 razy punktowali serwisem! Wicemistrzowie Polski zdołali posłać zaledwie 3 asy serwisowe.
Najlepiej punktujący zawodnicy: Dusan Petkovic – 28 punktów (22/34, 65% skuteczności, 50% efektywności, ratio punktowe: +16, 6 asów serwisowych), Igor Grobelny – 16 punktów (16/28, 57% skuteczności, 50% efektywności, ratio punktowe: +6)
Skuteczność w ataku: 60% do 52% dla PGE Skry Bełchatów
Skuteczność w przyjęciu: 42% do 43% dla VERVY Warszawa ORLEN Paliwa
Asy serwisowe: 12 do 3 dla PGE Skry Bełchatów
Bloki punktowe: 8 do 6 dla PGE Skry Bełchatów
PGE Skra Bełchatów 2-3 VERVA Warszawa ORLEN Paliwa (25-15, 20-25, 25-11, 19-25, 19-21)
MVP: Igor Grobelny
Stan rywalizacji: 0-1 dla VERVY Warszawa ORLEN Paliwa
PGE Skra Bełchatów: Grzegorz Łomacz (1), Dusan Petkovic (28), Milad Ebadipour (12), Mikołaj Sawicki (23), Karol Kłos (7), Mateusz Bieniek (15), Kacper Piechocki (libero) oraz Mihajlo Mitic, Bartosz Filipiak, Robert Milczarek
VERVA Warszawa ORLEN Paliwa: Angel Trinidad de Haro (5), Michał Superlak (14), Bartosz Kwolek (13), Igor Grobelny (16), Andrzej Wrona (4), Piotr Nowakowski (7), Damian Wojtaszek (libero) oraz Michał Kozłowski, Jan Król (2), Artur Szalpuk
Drugie starcie o brązowy medal siatkarskiej Plusligi w niedzielę (18.04) o 14:45.
Siatkówka to nie skoki narciarskie. Tu nie liczy się styl a wynik. Choć w dwóch setach @_SkraBelchatow_ sprawiła nam lanie, to my zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku brązowego medalu PlusLigi. ????
— VERVA Warszawa ORLEN Paliwa (@vervawarszawapl) April 14, 2021
Przyznajcie się: wierzyliście do końca? ⚡️ pic.twitter.com/dechvXBZZc
Źródło: plusliga.pl
Autor: Janusz Siennicki