Dobra forma z mistrzostw świata niestety nie została przełożona na rozpoczęty dzisiaj turniej Masters. W pierwszym meczu tych rozgrywek Krzysztof Ratajski przegrał z Simonem Whitlockiem 2-6.
Podczas zakończonego niecały miesiąc temu czempionatu, Krzysztof Ratajski również mierzył się z Simonem Whitlockiem. Wtedy pokonał go aż 4-0. Wisława Szymborska pisała jednak, że nic dwa razy się nie zdarza. Niestety dzisiaj, te słowa znalazły potwierdzenie.
Od pierwszych rzutów po Australijczyku było widać żądzę rewanżu. Mecz zaczął bardzo mocno, bo od trafienia „maxa”, czyli 180. punktów. Wysoką średnią utrzymywał praktycznie przez całe spotkanie. Poza chwilowymi niepowodzeniami nie dawał żadnych szans Polakowi. W pierwszych dwóch legach nawet nie dopuścił go do podejścia do podwójnych wartości.
The Polish Eagle zwycięstwo w legu odniósł dopiero przy czwartej próbie, ale niestety jedna jaskółka wiosny nie czyni. Kolejną partię bardzo pewnie zgarnął Whitlock. Następnie Ratajskiemu udało się wygrać leg tylko raz, ale już wtedy jego sytuacja była beznadziejna. W kolejnych dwóch, jego rywal pozbawił go wszelkich złudzeń i zwyciężył 6-2.
???????????????????????????????? ????????????????
— PDC Darts (@OfficialPDC) January 29, 2021
Simon Whitlock sets up a second round clash with defending champion Peter Wright after closing out a dominant 6-2 win over Krzysztof Ratajski!
???? Up next ???? Michael Smith v Adrian Lewis pic.twitter.com/GTgFZoLf3U
Co poszło nie tak?
Nie będziemy owijać w bawełnę. Źle poszło praktycznie wszystko. Od pierwszych rzutów po Ratajskim było widać brak skupienia. Do swoich prób podchodził szybko, zatem przekładało się to na brak precyzji. Każde niepowodzenie komentował pod nosem, co na pewno tylko wytrącało go z równowagi i uniemożliwiało odpowiednie skoncentrowanie się. Wszystkie te aspekty przyczyniły się do dość słabej skuteczności na tarczy. Łącznie w ośmiu legach tylko 18-krotnie przekroczył stupunktową wartość. Jego rywal zrobił to dwa razy więcej. Oprócz tego reprezentant Polski osiągał słabą skuteczność na double’ach. Kiedy już dostawał szansę na wygranie lega, marnował ją.
Zatem, jak można wywnioskować, Ratajskiemu spotkanie to zdecydowanie nie wyszło. Nie postawił przeciwnikowi wygórowanych warunków, przez co ten mógł spokojnie, bez szwanku przejść przez mecz.
W kolejnej rundzie Simon Whitlock zmierzy się obrońcą tytułu Masters, Peterem Wrightem.
Autor: Patryk Stysiński