Reprezentacja Polski do lat 20 rozpoczyna ostatni etap przygotowań do trzeciej, najważniejszej piłkarskiej imprezy w Polsce. W maju 2019 roku na naszych boiskach, zostaną rozegrane Mistrzostwa Świata. W ramach Turnieju Ośmiu Narodów mierzyliśmy się w Łodzi z reprezentacją Włoch.
TRUDY DEBIUTU
Dla Jacka Magiera, było to pierwsze spotkanie w roli selekcjonera reprezentacji do lat 20. W maju zabrał drużynę na krótkie zgrupowanie w Bydgoszczy, a w spotkaniu z Włochami zainaugurował na ławce trenerskiej. Na spotkanie z wicemistrzami Europy powołał 22 zawodników. Wśród nich znalazło się kilku graczy z lig zagranicznych, którzy nie odgrywają w swoich drużynach znaczących ról. Pozostali to ograni już w Ekstraklasie min. Chrzanowski, Gryszkiewicz, a także wielu młodych, utalentowanych graczy z Fortuny 1 Ligi jak Szota, Łyszczarz. Reprezentacja do potyczki z Azzurri przygotowywała się w Uniejowie w Kompleksie Boisk Piłkarskich im. Włodzimierza Smolarka. „Nie ma drogi na skróty do miejsca, do którego warto dojść” – takie motto towarzyszy Jackowi Magierze, który trenerem drużyny narodowej do lat 20 został w marcu zastępując na stanowisku Dariusza Gąsiora.
Na stadionie Widzewa w Łodzie to gospodarze lepiej weszli w spotkanie. Agresywnie doskakiwali do przeciwnika, jednak wyrachowana reprezentacja Paolo Nicolato już swoją pierwszą akcję potrafiła zamienić na gola. Wyróżniającą się postacią w polskim zespole był zawodnik Odry Opole Jakub Moder. W 11 minucie spotkania mógł doprowadzić do wyrównania, jednak jego mocny strzał zza pola karnego trafił w słupek. Wychowanek Warty Poznań starał się kreować grę i rozrzucać piłki na skrzydła do partnerów, jednak Włosi potrafili umiejętnie się ustawiać w defensywie. Fatalny występ zaliczył Marcin Bułka. Dla utalentowanego, 18-letniego bramkarza, nie był to najlepszy dzień. Wychowanek Escoli Varsovia, miał w 2016 roku podpisać kontrakt z młodzieżową drużyną FC Barcelony, jednak ku zdziwieniu wszystkim wybrał londyńską Chelsea. Podczas przedsezonowego tournée zagrał w kilku spotkaniach towarzyskich i stał się objawieniem okresu przygotowawczego drużyny Mauricio Sarriego, dzięki czemu znalazł się min. na ławce w spotkaniu z Manchesterem City o Tarczę Wspólnoty. W 37. minucie popełnił kuriozalny błąd. Złapał futbolówkę od własnego partnera, dzięki czemu rywale mieli rzut wolny pośredni z narożnika piątego metra. Na 2:0 podwyższył Gianluca Scamacca. Pierwszą interwencję nasz bramkarz zaliczył dopiero w 43. minucie. Pod koniec spotkania popisał się trzema, kapitalnymi obronami pokazując wszystkim kibicom w Łodzi, że błąd z pierwszej połowy był tylko wypadkiem przy pracy. W jednej akcji Włosi trzykrotnie strzelali w kierunku Bułki – ten za każdym razem fenomenalnie interweniował.
TURYŃSKI DYNAMIT
Na pierwszy plan w zespole Paolo Nicolato wysuwał się 18-letni Moise Kean, zawodnik Juentusu Turyn. Szybki, zwrotny, doskonały technicznie. W pierwszej połowie mający korzenie iworyjskie skrzydłowy kilkukrotnie ogrywał na lewej stronie boiska Kacpra Michalskiego. W 5. minucie wykorzystał mocne, płaskie dośrodkowanie od Enrico Brignoli i wyprowadził Włochy na prowadzenie. W wielu fragmentach pierwszej połowy był niewidoczny, ale kiedy już otrzymywał piłkę potrafił zawiązać groźny drybling. W 24 minucie spotkania założył „siatkę” dwóm reprezentantom Polski, wpadł w pole karne, jednak w ostatniej chwili jego strzał został przyblokowany. Wyceniany na 12 milionów euro skrzydłowy był w lipcu z drużyną U-19 na Mistrzostwach Europy w Finlandii. W spotkaniu finałowym z Portugalią zdobył dwa gole. Wrócił do Juventusu latem, po wypożyczeniu do Hellas Verony, gdzie w poprzednim sezonie rozegrał 20 spotkań zdobywając cztery gole. W drugiej połowie po wprowadzeniu na boisko Christiana Capone zmienił pozycję i atakował z prawej strony boiska. Adrian Gryszkiewicz również nie miał z nim łatwego zadania. Kean ograł obrońcę, wpadł w pole karne, zagrał na jeden kontakt z Capone i pewnym strzałem z bliskiej odległości ustalił wynik spotkania na 3:0 w 67 minucie. Jego występ podsumowały gromkie oklaski od kibiców zgromadzonych przy Piłsudskiego, gdy opuszczał boisko pod koniec meczu.
„Dla tych zawodników to początek profesjonalnej kariery. Kadra U-20 jest pewną granicą pomiędzy futbolem juniorskim a seniorskim. Naszym celem jest, by przez pracę wszystkich kadr młodzieżowych gotowi zawodnicy trafiali do pierwszej reprezentacji” – powiedział trener Magiera. Pierwsza, bolesna lekcja dla naszych młodych zawodników. Polacy byli w Łodzi o klasę gorsi od swoich rywali z Półwyspu Apenińskiego. Włosi zaimponowali kulturą gry, wypunktowując nasze słabe strony, którymi były w tym spotkaniu boki obrony. Jacek Magiera ma bardzo trudne zadanie. Nie oczekujmy od tego zespołu wielkiego wyniki w przyszłym roku. Gdyby nie fakt, że jesteśmy gospodarzami prawdopodobniej jeszcze długie lata czekalibyśmy na awans do takiego turnieju. W ramach Ośmiu Narodów zmierzymy się jeszcze między innymi ze Szwajcarami 10 września w Montreux oraz z reprezentacjami Portugalii, Niemiec, Czech, Holandii oraz Anglii. W Łodzi był to gorzki aperitif przed piątkowym daniem głównym. Oby ono już smakowało wybornie.
POLSKA – WŁOCHY 0:3 (0:2)
Bramki: 5’, 67’ Moise Kean, 38’ Gianluca Scamacca
POLSKA U20 (1-4-2-3-1) Bułka – Michalski (Olszewski), Szota, Chrzanowski, Gryszkiewicz – Walukiewicz (Pawłowski), Łyszczarz – Bednarczyk (Drawz), Moder (Strózik), Kopacz (Slisz) – Benedyczak (Puchacz)
WŁOCHY U20 (1-4-3-3) Cerofolini (Plizzari) – Del Prato, Gabbia, Buongiorno, Tripaldelli (Pellegrini) – Colpani, Marcucci (Danzi), Melegoni – Brignola (Capone), Scamacca (Piamonti), Kean (Zappa)
Z Łodzi: Mateusz Pietrzak