Arsene Wenger od paru dni był łączony z Bayernem Monachium. Sytuacja stała się kuriozalna, a wersja klubu nie zgadza się z tą Francuza, który ucina plotki. Według L’Equipe nowym trenerem monachijczyków może zostać Mark van Bommel.
Bayern Monachium musi znaleźć nowego trenera, ale opcje klubu są bardzo ograniczone. Jednym z kandydatów miał być Arsene Wenger, który pozostaje bez pracy od 2018 roku, gdy po 22 latach odszedł z Arsenalu. Wokół tego ruchu zrobiło się dużo szumu oraz niezrozumiałego zamieszania. W komunikacie dla Bilda Bayern poinformował, że Wenger sam zgłosił się klubu, twierdząc, że jest zainteresowany posadą menedżera. Die Roten dodali, że nie ma szans na zatrudnienie Francuza w klubie. Wprowadziło to zamęt, bo w prasie pojawiały się informację, że panowie Wenger i Rummenigge umówili się, że były trener Arsenalu zastanowi się nad tym i porozmawiają w przyszłym tygodniu.
Sytuację Wenger wyjaśnił w wywiadzie z beIN Sports. Tyle, że jego słowa wydają się niejednoznaczne. Wenger twierdzi, że to Rummenigge do niego zadzwonił w środę, ale nie mógł odebrać, więc oddzwonił później. Porozmawiali parę minut i umówili się na rozmowę w przyszłym tygodniu. Wydawać by się mogło, że sprawa jest otwarta, mimo oświadczenia Bayernu. Gdzieś jednak musiało zajść nieporozumienie, błąd w komunikacji, bo Francuz podsumowuje swoją wypowiedź słowami, że dla niego wszystko jest już wyjaśnione (ang. settle up) i życzy Bayernowi powodzenia. Cała historia ma więc pewne dziury i niejasności, które miejmy nadzieje, zostaną niedługo wyjaśnione.
Arsene Wenger turns down #FCBayern talks. #beINWenger pic.twitter.com/iE6lHhCIeI
— beIN SPORTS (@beINSPORTS_EN) 9 listopada 2019
Tymczasem pojawił się nowy faworyt do objęcia funkcji trenera w Bayernie
L’Equipe uważa, że poważnym kandydatem do zostania menedżerem Bayernu jest Mark van Bommel, który od 2018 roku trenuje PSV Eindhoven. Ponoć jednak, nie w smak jest to części zarządu, ponieważ van Bommel ma nikłe doświadczenie trenerskie. PSV to dopiero pierwsza dorosła drużyna, którą prowadzi samodzielnie.
Za jego kandydaturą przemawia jednak to, że zna klub. Holender występował w Bayernie przez 5 lat, od 2006 do 2011 roku. To ważne dla klubu, który kieruje się zasadą Mia san mia, czyli jesteśmy kim jesteśmy. Władzom zespołu zależy na tym, żeby trenerem została osoba, która rozumie Bayern, jego zasady i historię. Fakt utrudnia to, że na rynku brakuje menedżerów, którzy gwarantują sukces i pasują do stylu drużyny. Max Allegri i Jose Mourinho to naturalni kandydaci dla tak wielkiego klubu, ale niezbyt pasujący do jego struktur.
Problemy z doborem szkoleniowca potęguje fakt, że Uli Hoeness niedługo przechodzi na emeryturę, a Karl-Heinz Rummenigge zrobi to samo w 2021 roku. To poważne zmiany i duży test dla Bayernu. Czy po pożegnaniu dwóch kluczowych dla klubu postaci, uda się utrzymać na najwyższym poziomie i znowu wygrać Ligę Mistrzów? W swojej wypowiedzi, także ten temat poruszył Wenger, twierdząc, że przyszłość Bayernu jest niepewna. Najbliższe lata będą dla monachijczyków kluczowe, a jak pokazuje przypadek Manchesteru United, nie ma takiego giganta, który przez złe decyzje nie może popaść w ligową przeciętność.
Kacper Kolibabski