W niedzielę rozegrano mecze finałowe turnieju tenisowego w Cincinnati. Po zwycięstwo w imprezie odbywającej się w stanie Ohio sięgnęli Caroline Garcia oraz Borna Coric.

Jako pierwszy został rozegrany finał pań, w którym rywalką Francuzki była Petra Kvitova. Już na początku pierwszego seta mogliśmy się przekonać o świetnej dyspozycji pogromczyni Igi Świątek z turnieju w Warszawie – Garcia przełamała swoją przeciwniczkę dwukrotnie i wyszła na pewne prowadzenie 4:0. Tej przewagi reprezentantka Francji nie oddała i po czterech gemach z rzędu wygranych przez serwujące pierwsza partia zakończyła się wynikiem 6:2. Po wznowieniu gry powtórzył się scenariusz sprzed czterdziestu minut – Petra straciła swój serwis na początku seta, co postawiło Czeszkę w bardzo trudnej sytuacji. Wartość przełamania w damskim tenisie jest co prawda mniejsza niż u panów, lecz w obliczu tak świetnie dysponowanej zawodniczki, jaką w niedzielę była Caroline, strata serwisu ma bardzo duża wagę. Kvitova miała później co prawda break pointy powrotne, lecz nie wykorzystała żadnego z nich. Kluczowy okazał się gem przy stanie 4:2 dla Francuzki, gdy reprezentantka naszych południowo-zachodnich sąsiadów aż trzykrotnie miała piłkę na odebranie oponentce gema serwisowego. Były to ostatnie piłki na przełamanie w tym meczu – Garcia zdołała utrzymać swoją przewagę i triumfowała w całym meczu 6:2,6:4. Nie można powiedzieć, że to zwycięstwo wzięło się z przypadku. Caroline Garcia gra w ostatnim czasie świetny tenis, czego najlepszym potwierdzeniem jest to, że od czerwca wygrała 26 spotkań i zdobyła trzy tytuły – żadna z zawodniczek nie może pochwalić się taką statystyką. Jeśli Francuzka w takiej formie wyjdzie na korty Flushing Medows, z pewnością będzie jedną z faworytek zbliżającego się wielkimi krokami US Open.

Po spotkaniu kobiet przyszedł czas na ostatni akcent tygodnia spędzonego w Cincinnati, czyli mecz finałowy turnieju mężczyzn. Można lekko współczuć paniom, ponieważ ich spotkanie zostało nieco przyćmione przez to, co wydarzyło się chwile później na korcie centralnym – i wcale nie chodzi o poziom sportowy, lecz o historię jaka została napisana. Naprzeciw siebie w meczu o tytuł oraz 1000 punktów rankingowych zmierzyli się Stefanos Tsitsipas oraz rozgrywający świetny turniej Borna Coric. Mecz bardzo pewnie rozpoczął Grek – piąty tenisista świata przełamał Chorwata już przy pierwszej możliwej okazji i wyszedł na prowadzenie 3:0, a później 4:1. Był to moment zwrotny w całym spotkaniu, bowiem od tej pory coś się zmieniło. Stefanos zaczął popełniać coraz częstsze błędy, a jego słabsza gra była jeszcze bardziej widoczna w obliczu świetnie grającego Borny. Skutkowało to przełamaniem powrotnym i doprowadzeniem do stanu 6:6. Tie-break sprawił, że wszyscy oglądający ten mecz złapali się za głowę – w trzynastym gemie Tsitsipas nie zdołał ugrać ani jednego punktu, przez co przegrał 0-7. Coric grał rewelacyjnie – świetna skuteczność pierwszego serwisu połączona z mnóstwem uderzeń kończących i jednocześnie niewielką liczbą niewymuszonych błędów oraz bardzo dobrą postawą przy returnie sprawiły, że przeciwnik Chorwata w drugiej partii zdołał się bronić do stanu 2:3 z perspektywy Stefanosa. Od tego momentu Grek nie wygrał już żadnego gema – Cioric przełamał dwukrotnie i zakończył spotkanie wynikiem 7:6,6:2. Borna podczas ubiegłotygodniowego turnieju w Cincinnati napisał historię, która z pewnością zadowoliła by niejednego scenarzystę filmowego. Rok temu Chorwat musiał przejść operację prawej ręki i jeszcze w styczniu nie był gotowy do gry. Teraz zaliczył skok z 152. na 29. miejsce w rankingu ATP i zapewnił sobie rozstawienie na US Open. To wielki powrót, za którym przyszła wspaniała gra – Coric w trakcie turnieju w Cincinnati pokonał pięciu rywali z najlepszej dwudziestki rankingu, w tym Rafaela Nadala. Można się prześcigać co do statystyk i liczb, które rozbudzają wyobraźnię każdego sympatyka tenisa, lecz one wszystkie zamykają się w jednym zdaniu: Borna powrócił i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa!

Turniej w Cincinnati zapamiętamy na długo, szczególnie ze względu zwycięzcy męskich rozgrywek. Teraz przyjdzie czas na ochłonięcie po emocjach na kortach w Ohio, po czym nastąpią ostatnie tak intensywne dwa tenisowe tygodnie w tym roku.   

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.