Zwycięstwem Maxa Verstappena zakończyły się sobotnie kwalifikacje w USA. Holender, który świetnie poradził z problemami, wyprzedził Lewisa Hamiltona i Sergio Pereza.

Pierwsze części kwalifikacji nie były zbyt emocjonujące i przebiegły zdecydowanie spokojnie. W Q1 pożegnaliśmy się z duetem Haasa, Kimi Raikonnenem, Nicholasem Latifim i Lancem Strollem. W Q2 odpadli natomiast Esteban Ocon oraz Antonio Giovinazzi, a także trójka zawodników, którzy po karach wystartują z końca stawki – Sebastain Vettel, George Russell i Fernando Alonso. Wartym uwagi elementem tego fragmentu kwalifikacji była spora ilość czasów usuniętych ze względu na złamanie limitów toru. Ucierpiał na tym chociażby Sergio Perez, który próbował wejść do Q3 na pośrednich oponach, wyjechał jednak za białą linie i musiał ponownie próbować.

Meksykanin był głównym powodem dużych emocji w ostatnim segmencie „czasówki”. Perez na pierwszych przejazdach wyprzedził nawet Maxa Verstappena i zajmował pierwsze miejsce w tabeli. Co ciekawe, również w Mercedesie to lider znalazł się pierwotnie za kolegą z zespołu. Przy kolejnych, finalnych próbach to zawodnicy „Srebrnych Strzał” jechali jako pierwsi, a za nimi, na końcu, próbowali kierowcy Red Bulla. Bottas wykręcił wtedy bardzo słaby czas, a Hamilton zgarnął prowadzenie. Prawdziwie świetne wyniki miały jednak dopiero nadejść. Były to przejazdy zawodników Red Bulla. Max Verstappen pojechał świetnie „kółko”, wyprzedzając Lewisa o 0,2 sekundy, a Perez znalazł się tuż za Brytyjczykiem ze stratą zaledwie 0,016.

Perez był zawiedziony po tym, jak jego pierwsze pole position było już na wyciągnięcie ręki, a końcowo zostało mu odebrane. – Byłem dzisiaj sobą, wiedziałem, że jest trochę tempa do znalezienia, więc czuję, że to mógł być mój dzień – komentował w wywiadzie Meksykanin – To było całkiem intensywne, wiedziałem że to rozstrzygnie się na ostatnim okrążeniu: jak dużo mogłem tak znaleźć. Byłem na całkiem dobrym „kółku”; myślę, że w samym pierwszy zakręcie mogłem zyskać kilka dziesiątych. Nie byłem w stanie w pełni nadążyć na okrążeniu i nie wyciągnąłem dzisiaj z auto 100% – opowiadał „Checo”.

Za plecami kolejnej fantastycznej walki w czołówce również trochę się działo. Ferrari walczyły z McLarenami i finalnie Charles Leclerc uplasował się na 5. pozycji, która po karze dla Bottasa da mu start z drugiej linii razem z Perezem. Dalej uplasował się kolega z zespołu Monakijczyka – Sainz, a dalej oba McLareny, w których walce Ricciardo znalazł się przed Norrisem. Najlepszą „10” zamknęły AlphyTauri – Gasly przed Tsunodą. Japończyka i tak wypada pochwalić za sobotni występ, który był jego drugim z rzędu awansem do Q3.

 

UDOSTĘPNIJ
Adam Franciszek Wojtowicz
"Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz"