Piłka nożna w wykonaniu mężczyzn powoli zaczyna mieć swojego konkurenta w postaci żeńskiej. W serii „Żeńska Piłka” postaramy się przybliżyć sylwetki młodych, perspektywicznych dziewczyn, które swoje życie wiążą z futbolem. 

Wiktoria Ubysz to szczęśliwa absolwentka szkoły średniej, z planami sięgającymi bardzo wysoko. Jej Freestyle’owe popisy już nie długo będą oglądać widzowie z całej Polski. Jej kunszt oraz talent podziwia każdy, który zobaczy, gdy tylko ma piłkę przy nodze, a ma ją prawie cały czas. Nawet na wakacjach się z nią nie rozstaje. 

– Czy dziewczyny umieją grać w piłkę? 

Oczywiście, że dziewczyny potrafią grać w piłkę! Coraz więcej dziewczyn zaczyna w nią grać. Jest to zauważalne na boiskach. Serce rośnie, gdy widzi się takie małe dziewczynki. Oczywiście mocno trzymam za nie kciuki. 

– Kto pomagał Ci w pokochaniu piłki nożnej?

Piłką nożna zaczęłam się interesować dzięki mojemu Tacie, który oglądał mecz w 2011 Borussii Dortmund, a ja siedziałam jako dziewczynka na kanapie i przypadkiem spodobała mi się ta dyscyplina sportowa. Lubię takie przypadki. Jednak grać zaczęłam, rok później, kiedy to podczas lekcji wychowania fizycznego rozgrywaliśmy mecz dziewczyny vs chłopcy, strzeliłam bramkę, która dała nam – dziewczynom – zwycięstwo, a moja koleżanka przypisała go niestety sobie

– Dlaczego właśnie wybrałaś Freestyle?

Freestyle zaczęłam trenować przez kontuzje kolana, która uniemożliwiła mi trenowanie piłki nożnej w klubie. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, dzięki freestylowi nauczyłam się cierpliwości i przełamałam wiele barier. Kiedy przychodzę na boisko z piłką to liczę się tylko ja i ona (piłka), nikt inny nie wpłynie na moją przyszłość. Nie mam trenera, który mnie zmotywuje. Tylko trening, trening.

– Werdykt, którym jest kontuzja kolana, załamał Cię bardzo?

Początkowo tak. Pamiętam, że płakałam wiele razy. Na szczęście otaczam się cudownymi ludźmi i dzięki nim jestem teraz na takim etapie życia, jakim jestem. Mój chłopak zachęcił mnie do uprawiania freestyle’u i pokazał kanał Krzycha Golonki. Kolano dokucza do tej pory, a czasem przez nie muszę robić tygodniowe przerwy. Ale mam nadzieję, że nie przerwie za to mojej przygody z tym sportem. Nie wyobrażam sobie bez tego życia.

– Czy do dzisiaj chłopcy, którzy grają w piłkę i spotykają Cię na swojej drodze, to czy są pod wrażeniem twoich umiejętności? 

Oj tak, gdzie nie wyjdę na boisko, to widzę minę innych osób, gdy patrzą na to, co robię. Choć na początku nie było tak kolorowo, to pamiętam sytuacje, gdzie miałam rozegrać mecz i przyszłam w butach piłkarskich. Jeden do mnie podszedł z tekstem, dlaczego ja je mam i po co mi są one potrzebne. Na szczęście teraz już się nie spotykam z takim zachowaniem – wręcz przeciwnie wiele chłopaków podchodzi i chce się nauczyć takich rzeczy. 

fot: instagram / blaszczykowskaa

– Startowałaś kiedyś w zawodach Freestyle’owych? 

11 sierpnia będę miała swój debiut i nie mogę się doczekać. We wrześniu jadę także na Mistrzostwa Polski. 

– Co uważasz za swoje największe osiągnięcie w życiu? 

W czerwcu miałam swój pierwszy pokaz myślę, że jak na razie to jest moje największe osiągnięcie. Pokonałam jedną ze swoich barier, jaką jest nieśmiałość i strach występu przed publika. Jestem z siebie dumna.

– Czy widzisz siebie jako Mistrza Świata w Freestyle’u?

Może kiedyś, jeżeli kolano na to pozwoli. Jest to na pewno jakieś moje marzenie, ale Teraz na razie skupiam się na zadebiutowaniu oraz solidnych treningach, aby spełnić to marzenie

– Jakie masz plany na przyszłość?

Studia, treningi, a także mam w planach zrobić kurs trenera piłkarskiego. 

POKAZ W WYKONANIU WIKTORII UBYSZ

Jeżeli ty lub w twojej okolicy znajduje się dziewczyna, lub jakakolwiek inna osoba związana z żeńskim futbolem, to zgłoś się do nas poprzez adres e-mail: maciej.dabrowski.radiogol@fr.pl lub zadzwoń na numer: 880 413 357

 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Pasjonat piłki nożnej i sportów zimowych. Miłośnik Bundesligi oraz Serie A. W wolnym czasie słucham muzyki oraz czytam książki. Kocham język niemiecki i wszystko co z nim związane. Wychowany na "okazji" Szpakowskiego, z chęcią zapisania się w historii polskiego dziennikarstwa.