Zorganizowanie dużej imprezy lekkoatletycznej w okresie pandemii koronawirusa jest sporym wyzwaniem logistycznym. Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu mają pokazać, że da się w jednym miejscu zgromadzić tysiące osób. Niezbędne do tego są testy, „bańka”, maseczki i brak fanów.

Organizatorzy HME w Toruniu długo liczyli na to, że w trakcie zawodów w dniach 4-7 marca będzie mogła na trybunach zasiąść chociaż niewielka grupa kibiców. Wzrost zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w Polsce w ostatnich tygodniach ostatecznie przekreślił te plany. Nie oznacza to jednak, że Arena Toruń będzie w tym tygodniu pusta. Przecież w zawodach wystartuje kilkuset zawodników, którzy do miasta przyjadą z trenerami i działaczami. Do tego dochodzą sędziowie, wolontariusze, organizatorzy, dziennikarze i VIP-y. Jak szacuje dyrektor zawodów Krzysztof Wolsztyński, łącznie będzie to ok. 2 tysięcy osób.

Aby wejść na obiekt zmagań nie wystarczy jednak wypełnione minimum, odpowiednia forma sportowa i brak kontuzji. Konieczne są testy. Dotyczyć one będą wszystkich – nie tylko sportowców. Każdy zanim przyjedzie do Torunia musi wylegitymować się negatywnym wynikiem badania PCR. Na miejscu – przed odebraniem akredytacji – przeprowadzony zostanie drugi test. To jego wynik pozwoli wejść na obiekt i trafić do tzw. bańki. System ten testowany był w lutym podczas Copernicus Cup.

Wiele osób narzekało, że to dodatkowe utrudnienia. Po badaniach jednak większość przyznawała w rozmowie z PAP, że dzięki tym środkom bezpieczeństwa czują się bezpieczniej. Zawodnicy przyzwyczaili się już do czasów epidemii. Nie było w ich zachowaniu w Arenie Toruń nic nienaturalnego. Podczas Copernicus Cup, jak i halowych mistrzostw Polski, na porządku dziennym były uściski po biegu, przybijanie piątek, głośne okrzyki i wspólna radość. Nie postawiono na system znany z piłkarskich meczów. W nich przez 90 minut zawodnicy rywalizują łokieć w łokieć, noga w nogę, a potem muszą w maseczce udawać się do szatni, gdzie znów ją zdejmują. Lekkoatleci bardzo rzadko, nawet udzielając wywiadów, zakładali maseczki na twarz. Te były jednak koniecznością w przypadku przedstawicieli mediów, którzy musieli też stanąć od zawodników nieco dalej niż zwykle.

Podczas HME kontakt bezpośredni z zawodnikami będzie jeszcze bezpieczniejszy. Zamontowane zostaną specjalne plastikowe przegrody.

„To namiastka tego, jakie obostrzenia będą dotyczyły wszystkich podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. To nowy świat imprez sportowych. Póki co nie wygląda na to, abyśmy mieli się od niego odzwyczajać” – powiedział PAP jeden z polskich dziennikarzy akredytowanych na igrzyska w Japonii.

Podczas HME sędziowie, media, zawodnicy, trenerzy i wolontariusze będą korzystali z innych hoteli.

„Te są zarezerwowane wyłącznie dla uczestników mistrzostw. Do tego testy, które robimy w Toruniu, mają ważność czterech dni. Jeśli ktoś będzie w Toruniu dłużej, będzie testowany dwukrotnie” – powiedział dyrektor mistrzostw Wolsztyński. W jego ocenie na Toruń zwrócone są teraz oczy całego lekkoatletycznego świata. Od czempionatu w Katarze w 2019 roku, imprezy tej rangi ten sport nie widział.

Wiele osób przecierało podczas Copernicus Cup i mistrzostw Polski oczy ze zdumienia, gdy na trybunach zobaczyło papierowe postacie z wizerunkiem najważniejszych sportowców. To szczególnie w takim obiekcie jak Arena Toruń, słynącym z ogłuszającego dopingu, robiło duże wrażenie. Smutne wrażenie.

„To wielka strata, że podczas mistrzostw na trybunach nie zasiądą kibice. Przecież my to wszystko robimy dla nich. Konkurs w tyczce będzie jednym z najciekawszych. Mam nadzieję, że fani tłumnie zgromadzą się przed telewizorami. Nie mogę doczekać się tego momentu, gdy znów spotkamy się na żywo” – podkreślił multimedalista HME w skoku o tyczce Piotr Lisek.

Sam obiekt musiał również zostać odpowiednio przygotowany do covidowej rzeczywistości. Drogi wszystkich grup uczestników zaplanowano tak, aby się nie krzyżowały. Nie będzie także znanej przez wszystkich dziennikarzy możliwości rozmów w hotelu reprezentacji. Dostęp do zawodników będzie ograniczony do strefy mieszanej.

Źródło: PAP

UDOSTĘPNIJ
Kamil Michalec
Interesuje się lekkoatletyką od ósmego roku życia. Biegam od 10 roku życia. Na koncie wiele sukcesów na arenie krajowej. Kocham rywalizację wśród zawodników i fair play na zawodach. Pasjonat Lekkoatletyki do końca życia. Dziennikarz sportowy w tematyce lekkoatletycznej. Pracujący też w radio informacyjnym.