12.3.2022 Wrocław, Etap I - 25 kolejka Energa Basket Liga: WKS Śląsk Wrocław vs Legia Warszawa; Na zdjęciu: Dariusz Wyka #91; Ivan Ramljak #27 | fot. Paweł Wala/sport.zuzka.pl

Po ciekawym starcie tegorocznego sezonu w Energa Basket Lidze, czas na prawdziwe emocje, które z pewnością dostarczy czwartkowy hit w Warszawie.

Legia Warszawa – WKS Śląsk Wrocław:

Pierwszym spotkaniem 2. kolejki będzie rewanż za finał z poprzedniego sezonu. Drużyna Legii Warszawa wygrała, choć nie bez mniejszych problemów, z beniaminkiem z Łańcuta (83:72). Najlepiej w tym meczu pokazał się Travis Leslie, który zdobył 19 punktów oraz 9 zbiórek. Drugim ważnym filarem zespołu trenera Wojciecha Kamińskiego był Janis Berzins, który jako pierwszy zawodnik w tegorocznym sezonie zaliczył double-double notując 12 punktów oraz 10 zbiórek. Na pochwałę zasługuje zdecydowanie obrona Legii, która funkcjonuje bardzo dobrze, a częste podwojenie rozgrywającego może dać dużo efektów, w szczególności w meczu ze Śląskiem, który lubi popełniać straty. Słabiej pokazała się polska rotacja, jednakże dobrze oglądało się współpracę Dariusza Wyki z Rayem McCallumem, która dostarczyła wiele punktów dla drużyny z Warszawy. Martwiącym elementem dla kibiców Legii zdecydowanie powinna być ich gra w ataku, która miewała słabsze momenty w spotkaniu z drużyną Sokoła Łańcut. W połączeniu z bardzo dobrze grającym w obronie Śląskiem Wrocław, może sprawić to problemy drużynie Wojciecha Kamińskiego, ale z takim bagażem doświadczenia oraz umiejętności po stronie zawodników Legii, ten problem zostanie naprawiony w szybkim tempie.

Do Warszawy przyjedzie Mistrz Polski z Wrocławia, który po bardzo dobrym spotkaniu ze Spójnią Stargard (99:66) będzie chciał podtrzymać swoją passę i wygrać na wyjeździe ze swoim prawdopodobnie największym rywalem w tym sezonie. W drużynie Śląska świetnie pokazała się polska rotacja, która zdobyła aż 68 punktów. Najlepiej pokazał się Łukasz Kolenda, który w pierwszej połowie w 8 minut zdobył 18 punktów i schodził z boiska przy stanie 41:18. Świetnie penetrował pod kosz, ale również dorzucił rzuty za trzy, które w ogólnym rozrachunku dały 23 punkty. Z bardzo dobrej strony pokazał się również Aleksander Dziewa, który dał dużo jakości po obu stronach boiska. Pierwsze double-double w tym sezonie dla drużyny Śląska Wrocław zdobył Jakub Nizioł, który zaliczył 12 punktów oraz 10 zbiórek. Słabiej za to pokazali się obcokrajowcy drużyny z Wrocławia. Po 8 punktów zdobyli Conor Morgan oraz Jeremaiah Martin, a szczególnie trzeba zwrócić uwagę na drugiego z nich, który często popełniał straty z nie najlepiej grającą w obronie Spójnią, co może zemścić się w starciu z świetnie grająca w obronie Legią. Śląsk bardzo dobrze odnajdywał się po obu stronach boiska, jednakże było to starcie z drużyną ze środka tabeli, a teraz przyjdzie się zmierzyć z bezpośrednim rywalem o najwyższe lokaty z Warszawy.

PGE Spójnia Stargard – ENEA Abramczyk Astoria Bydgoszcz:

Drużyna ze Stargardu poniosła wysoką porażkę na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław (66:99). Zdecydowanie zawiodła gra w obronie oraz zawodnicy zagraniczni, którzy nie byli wstanie pociągnąć zespołu do przodu. Z dobrej strony pokazała się polska rotacja w postaci Karola Gruszeckiego oraz Adama Brenka, którzy byli przez długi czas liderami drużyny. Na starcie z zespołem z Bydgoszczy zdecydowanie poprawić będzie się musiał Shawn Jones, który nie zdobył żadnego punktu w meczu otwierającym tegoroczny sezon. Drużyna Sebastiana Machowskiego musi również popracować nad organizacją gry w obronie, która często zawodziła i dawała wiele łatwych punktów dla rywali. Mecz z Astorią Bydgoszcz może okazać się na tyle trudny z powody dobrej dyspozycji w ataku drużyny z gości, która w połączeniu z problemami w defensywie może  przynieść wiele punktów oraz końcowe zwycięstwo dla przyjezdnych.

Jedna z drużyn skazywana na porażkę i walkę o utrzymanie pokazała się z dobrej strony w otwierającym meczu z Startem Lublin, z którym przegrali po dogrywce (97:101). Z bardzo dobrej strony pokazali się obcokrajowcy w postaci Mike’a Smitha, Eddy’ego Polanco oraz Bena Simonsa, którzy byli zdecydowanym motorem napędowym swojej drużyny, jednakże każdemu z nich zdarzały się słabe fragmenty spotkania. Na pochwałę zasługuje również 22-letni Aleksander Lewandowski, który w najważniejszym momencie potrafił dorzucić swoje punkty i pomóc w walce zespołu. Drużyna z Bydgoszczy dalej będzie borykała się z brakiem jakości na niektórych pozycjach oraz z brakami kadrowymi. Ponadto mecz ze Startem Lublin nie stał na wysokim poziomem, co nie może napawać dużym optymizmem przed kolejnymi spotkaniami, jednakże pokazali się z lepszej strony niż zakładano przed pierwszy meczem.

Sokół Łańcut – Anwil Włocławek:

Beniaminek z Łańcuta na sam początek dostał najtrudniejsze z możliwych zestawień, gdyż najpierw rozegrał mecz z Legią, który przegrał (72:83), a następnie na Podkarpacie przyjedzie drużyna Anwilu Włocławek. W pierwszym meczu tegorocznego wyklarował się obraz gry Sokoła Łańcut. Zdecydowanym liderem drużyny jest Amerykanin Lee Moore, który zanotował 29 punktów i ciągnął swoją drużynę do góry. W drugiej połowie do pomocy koledze włączył się również Delano Spencer. Zespół Radosława Soi swoją grę opierał na rzutach za łuku, od których zależał wynik spotkania. Sokół miał bardzo słabą dyspozycję pod koszem, gdzie byli przepychani przez zawodników Legii we wszystkie strony. Ze słabej strony pokazała się cała polska rotacja, od której jednak nie można oczekiwać za dużo gdyż są to w większości zawodnicy, którzy w zeszłym sezonie grali na poziomie pierwszej ligi. Z nienajlepszej strony pokazała się reszta zawodników za oceanu – jedynie 6 punktów zdobył Raynere Thorton, a mecz bez zdobytego oczka zakończył Quinterian McConico. Wygrana z drużyną z Włocławka byłaby wielką sensacją oraz musiałaby wynikać ze słabej gry gości oraz bardzo dobrej gospodarzy.

Obchodząca ostatnio 30-lecie gry w najwyższej klasie rozgrywkowej drużyna z Włocławka po nie idealnym meczu wygrała u siebie z Zastalem Zielona Góra (82:61). Mecz w pierwszej fazie był bardzo chaotyczny i daleko odbiegał od standardów ustanowionych przez Anwil. Jednakże w drugiej połowie pokazali się już z lepszej strony, a świetnym trzema trafionymi rzutami za trzy popisał się nowy nabytek Janari Joessar. Najwięcej punktów zdobył Luke Petrasek (14) oraz wcześniej wspomniany Joessar (13). Ponadto z dobrej strony pokazała się reszta obcokrajowców, która napędzała drużynę Anwilu. Przyzwoicie zaprezentowali się również Polacy, którzy byli ważną częścią drużyny, a najlepiej zagrali Michał Nowakowski oraz powracający do Włocławka, Dawid Słupiński. Przed meczem z beniaminkiem zdecydowanie martwić kibiców trzykrotnego mistrza Polski może nierówność w grze ich ulubieńców, którzy często grali chaotycznie i niepoukładanie. Jednak drużyna mierząca w najwyższe cele powinna sobie gładko poradzić z Sokołem i pewnie zwyciężyć na Podkarpaciu.

Tauron GTK Gliwice – Polski Cukier Start Lublin:

Pierwsze spotkania tych drużyn w tegorocznym sezonie miały zdecydowanie różne przebiegi. Drużyna GTK Gliwic zaprezentowała się słabo w starciu z MKS-em Dąbrowa Górnicza (70:88), a najbardziej zawiedli obcokrajowcy drużyny z Górnego Śląska. Gwiazda oraz jeden z najgłośniejszych transferów tegorocznego okresu przedsezonowego – Terrance Ferguson, który w przeszłości grał w NBA oraz został wybrany w pierwszej rundzie draftu, pokazał się z bardzo słabej strony zdobywając jedynie 9 punktów oraz nie dając za dużo drużynie. Oprócz niego jakości do drużyny nie dołożyła również reszta zagranicznej formacji, która nie dołożyła się w żadnym stopniu do gry zespołu. Za to na pochwałę za mecz w Dąbrowie Górniczej zasługuje polska rotacja drużyny z Gliwic. Z bardzo dobrej strony pokazali się Filip Put, który zdobył 17 punktów, a po 16 oczek dołożyli Szymon Ryżek oraz Mateusz Szlachetka. Polscy zawodnicy zdecydowanie spowodowali, że rozmiar porażki nie był większy niż 18 punktów. Przed meczem ze Startem Lublin do poprawy jest praktycznie każdy element gry zespołu Marosa Kovacika, którzy będą musieli znacząco ulepszyć swoją dyspozycję by wygrać z drużyną z województwa lubelskiego.

Po drugiej strony parkietu znajduje się drużyna, której gra w pierwszym meczu opierała się prawie i wyłącznie na obcokrajowcach. Drużyna Startu Lublin zdołała po dogrywce wygrać z Astorią Bydgoszcz (101:97). Zdecydowanymi liderami zespołu byli Sherron Dorsey-Walker oraz Cleveland Melvin. Pierwszy z nich zaliczył 33 punkty i był to jego drugi najlepszy występ w karierze. W kluczowych momentach brał grę na swoje barki i doprowadził drużynę do zwycięstwa. Melvin zdobył 25 oczek i również w znacznym stopniu przyłączył się do końcowego sukcesu. Oprócz nich pod koszem bardzo dobrze spisał się Klavs Cavars, który dominował pod obręczą i bardzo pomógł swojemu zespołowi. Słabsza była polska rotacja Startu Lublin, jednakże od początku sezonu wiadome było to, że to za wynik w drużynie odpowiedzialni będą obcokrajowcy. Mimo dobrej gry na papierze mecz z Astorią obfitował w wiele błędów i strat, co z pewnością zostawia wiele pola do poprawy dla zespołu Artura Gronka. Mecz z GTK Gliwice może być wyzwaniem dla drużyny z Lublina pod warunkiem, że słabszy mecz zaliczą Dorsey-Walker, Melvin oraz Cavars, a swoją grę znacząco poprawią zawodnicy zagraniczni z zespołu Gliwic.

Trefl Sopot – MKS Dąbrowa Górnicza:

Drużyna prowadzona przez trenera Żana Tabaka pokonała w pierwszej kolejce, nie bez problemów, drużynę Twardych Pierników Toruń (81:79). W meczu nie obyło się bez głupich strat i błędów po obu stronach parkietu, a najbardziej kuriozalnym był z pewnością ten popełniony na 14 sekund przed końcem spotkania, kiedy to zawodnik Trefla wyrzucił piłkę z autu poza linię boczną boiska. Z dobrej strony pokazał się Glyyn Watson, który zdobył 18 punktów i świetnie kierował grą drużyny. Na szczęście dla kibiców i drużyny z Sopotu, do gry zdolny jest Roland Freimanis, który zmagał się z urazem kostki i dołożył swoje ważne zagrania do końcowego triumfu. Powracający z EuroBasketu Jarosław Zyskowski oraz Michał Kolenda byli liderami polskiej rotacji i byli ważną częścią zespołu trenera Tabaka. Ostatnim graczem wartym wyróżnienia jest Wesley Gordon, który zaliczył double-double. W grze drużyny Trefla Sopot często wkrada się niekontrolowany chaos, który prawie przesądził o porażce z gorszą na papierze drużyną z Torunia. Przed kolejnym spotkaniem trener Tabak będzie musiał skupić się na poprawie tego aspektu, by komfortowo pokonać MKS Dąbrowę Górniczą, która pokazała się z dobrej strony w pierwszym meczu.

Drużyna prowadzona Jacka Winnickiego bez większych problemów pokonała zespół GTK Gliwice (88:70). Z najlepszej strony pokazali się nowi obcokrajowcy, którzy przyszli do drużyny przed tym sezonem. Najwięcej punktów zaliczył Trevon Bluiett, który zdobył ich 23 i to on kierował grą zespołu. Oprócz bardzo dobrze zagrali Alonzo Verge (19 punktów) oraz Joe Chealey (16 punktów, 9 zbiórek), którzy będą mogli zdziałać wiele dobrego dla drużyny z Dąbrowy Górniczej. Kluczowymi postaciami zespołu zdecydowanie nie byli Polacy, jednakże każdy z nich walczył o dobro zespołu na parkiecie. Przed meczem z wyżej notowanym Treflem Sopot ważne będzie utrzymanie dyspozycji przez obcokrajowców, by znów mogli pociągnąć drużynę do góry, a wtedy wygrana z zespołem Żana Tabaka jest jak najbardziej możliwa.

Twarde Pierniki Toruń – Suzuki Arka Gdynia:

Drużyna prowadzona przez Milosa Mitrovica na inaugurację przegrała z Treflem Sopot (79:81), lecz nie byli łatwymi przeciwnikami. Najlepszym zawodnikiem drużyny z Kujaw był Joey Brunk, który dominował po obu stronach parkietu zdobywając 19 punktów oraz 12 zbiórek i był zdecydowanie liderem zespołu. Bardzo dobrze zagrał Kacper Gordon, który przeszedł to Twardych Pierników w tym sezonie, zdobywając 13 punktów i dając drużynie nowe oblicze, które prawie pomogło w zwycięstwie z wyżej notowanym Treflem. Z dobrej strony pokazali się również Stefan Kenić (13 punktów) oraz Jordan Burns (12 punktów), którzy pokazali, że mogą być ważnymi elementami układanki trenera Mitrovica. Zmęczony EuroBasketem, Aaron Cel nie pomógł swojemu zespołowi, lecz z dalszym biegiem sezonu będzie z pewnością coraz lepiej. Trener Mitrovic musi przed kolejnym meczem ułożyć grę swojej drużyny, gdyż często wkrada się w nią sporo chaosu, który uniemożliwił zwycięstwo z drużyną z Sopotu.

Arka Gdynia przegrała w pierwszym meczu z Czarnymi Słupsk (64:66). Gra drużyny trenera Szubargi była daleko od optymalnej i często nie była ułożona. Najwięcej punktów dla drużyny zdobył Jordan Harris, a zaraz nim na tablicy wyników uplasował się Novak Musić. Mimo dobrej zdobyczy punktowej z nie najlepszej strony pokazał się bardzo doświadczony James Florence, który często gubił się w ustawieniu trenera Szubargi. Polska rotacja nie dała od siebie za dużo, a najlepiej z nich pokazał się Adam Hrycaniuk, lecz na drugiej stronie bieguna w tym meczu znajdował się Adrian Bogucki, który miał spore problemy w obronie. Przed meczem z Twardymi Piernikami, zespół z Gdyni musi popracować nad swoją grą na piłce, gdyż popełnili aż 18 strat w pojedynku z Czarnymi. Oprócz tego trzeba zapanować nad chaosem, który wkrada się w poczynania podopiecznych trenera Krzysztofa Szubargi, lecz na ich korzyść działa to, że również zespół z Torunia miewa podobne problemy.

Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – BM Stal Ostrów Wielkopolski:

Czarni Słupsk zdołali, po nie najlepszym spotkaniu, pokonać zespół Arki Gdynia (66:64). Drużyna z województwa pomorskiego w tym tygodniu rozegrała również dwa mecze w kwalifikacjach do FIBA Europe Cup, z których odpadli w drugiej rundzie: wygrali pierwszy mecz z drużyną Jamtlandu ze Szwecji (83:73), a drugi przegrali z holenderskim Leiden (74:78). Oba mecze pokazały słabe strony drużyny Mantasa Cesnauskisa. Problemy dotyczą głównie nieregularnej gry zawodników zagranicznych, którzy raz grają bardzo dobrze, a raz są głównym powodem porażki zespołu. Najrówniej ze wszystkich pokazuje się Diante Watkins, który pokazał się dobrze we wszystkich trzech dotychczasowych starciach. Nierówno grają Zack Bryant, David DiLeo oraz Dequon Lake, którzy potrafią spaść w jednym momencie z nieba do piekła i z piekła do nieba. Najbardziej zawodzi Shavon Coleman, który jedyny przyzwoity mecz zaliczył z Leiden. Najlepszym dotychczas zawodnikiem Czarnych Słupsk był Mikołaj Witliński, który doprowadził do zwycięstwa w pierwszym pojedynku z Arką Gdynia, oraz był filarem drużyny w FIBA Europe Cup. Oczekiwań na początku nie spełnia Jakub Musiał, który nie osiąga rezultatów oczekiwanych przez kibiców. Przed meczem z Ostrowem, Mantas Cesnauskis musi popracować nad formą zawodników zagranicznych oraz zapobiec chaosowi, który wznieca się na parkiecie. Drużyna Stali będzie sporym wyzwaniem dla Czarnych, więc będą musieli zagrać z całych sił by móc ich pokonać.

Stal Ostrów Wielkopolski świetnie weszła w sezon, najpierw wygrywając Superpuchar Polski, a następnie mecz otwarcia z Kingiem Szczecin (97:88). Bardzo dobrze w pierwszych meczach zagrał weteran Damian Kulig, który wygląda jakby wszedł w drugą młodość. Zawodnicy zagraniczni dobrze wpasowali się w standardy zespołu Andrzeja Urbana i stanowią ważną część zespołu z Wielkopolski. Powracający z EuroBasketu, Jakub Garbacz również daje swoje ważne rzuty za łuku i dokłada istotne punkty dla zespołu. Na duże uznanie zasługuje debiutujący w roli głównego trenera, Andrzej Urban, który świetnie poukładał zespół i zrobił z nich na początku bardzo dobrą drużynę. Przed meczem z Czarnymi najważniejsze będzie utrzymanie formy swoich zawodników oraz nie danie rozkręcić się zawodnikom ze Słupska, lecz z pewnością na papierze to drużyna z Ostrowa Wielkopolskiego jest faworytem tego spotkania.

King Szczecin – ENEA Zastal BC Zielona Góra: 

Drużyna ze Szczecina poległa z faworyzowaną drużyną z Ostrowa Wielkopolskiego (88:97). Po meczu, sztab Kinga szybko doszli do wniosku, że potrzebne są wzmocnienia. Polską rotację zasili Mateusz Kostrzewski, który przed sezonem przygotowywał się we włoskim Mediolanie, a do ligi powrócił rzucający obrońca Terry Henderson. Kibice Energa Basket Ligi mogą znać Hendersona z polskich parkietów gdyż dwa lata temu grał w GTK Gliwice. W pierwszym meczu drużyna trenera Miłoszewskiego nie pokazała się z najlepszej strony i tak jak przed sezonem było zakładane, trudno będzie powalczyć o wyższe miejsca. Liderami zespołu byli Polacy – Filip Matczak oraz Andy Mazurczak. Do punktowania dołożyli się również zawodnicy zagraniczni w postaci Jamesa Eadsa oraz Tony’ego Meiera. Przed kolejnym meczem King Szczecin będzie musiał popracować nad organizacją po obu stronach parkietu, która była częstym problemem w pojedynku z Ostrowem. Zastal Zielona Góra może okazać się bardzo wygodnym przeciwnikiem dla zespołu ze stolicy województwa zachodniopomorskiego, gdyż drużyna z Zielonej Góry miała podobne problemy w swoim pierwszym spotkaniu, a ponadto boryka się z problemami kadrowymi.

Zastal również przegrał w swoim pierwszy meczu z Anwilem Włocławek (61:82) i ma dużo wniosków do wyciągnięcia. Brakowało lidera i organizacji gry, a skuteczność rzutowa też pozostawiała wiele do życzenia. Najwięcej punktów zdobył powracający do Polski Glenn Cosey, który zdobył 12 punktów. Również dwucyfrowe wyniki zdołali osiągnąć Aleksander Hadzibegović oraz Jan Wójcik, dla którego może być to przełomowy sezon w karierze. Przed kolejnym meczem dużym znakiem zapytania jest dyspozycja zawodników, którzy nie pokazali się dobrze we Włocławku i żeby wygrać z Kingiem będą musieli zagrać o wiele lepiej. Kontuzjowany jest Kareem Brewton, który na papierze dałby dużo jakości w obronie, a ponadto pod znakiem zapytania stoi występ Szymona Wójcika, który nie został zarejestrowany do rozgrywek przed pierwszym meczem. Starcie z Kingiem Szczecin będzie ważnym z punktu widzenia tabeli, gdyż obie drużyny na papierze będą rywalizować ze sobą bezpośrednio. Oba zespoły mają swoje problemy, co może dodać wiele ciekawych aspektów oraz ważne będzie również pokazanie swojego progresu.

 

Paweł Joachimczak

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.