Sobota z Premier League zakończy się mocnym uderzeniem. W decydującej fazie sezonu dojdzie do jednego z wielu pojedynków ekip, które walczą o europejskie granie w nadchodzącym roku. Na Villa Park Aston Villa podejmie Chelsea. Początek spotkania o 21.00.

Podium wciąż realne?

Obecne rozgrywki są dla drużyny Unaia Emery’ego naprawdę udane. Przygoda w Lidze Konferencji wciąż trwa, co czyni The Villans jedyną angielską ekipą, która pozostaje w grze o międzynarodowe trofeum. W Premier League także spisują się nawet powyżej oczekiwań. Aktualnie są tuż za podium w całkiem komfortowej sytuacji. Sześć oczek przewagi nad piątym Tottenhamem, ale zawodnicy z Birmingham mają dwa mecze rozegrane więcej. Do podium i dołującego mocno w ostatnim czasie Liverpoolu brakuje dziewięciu punktów z meczem rozegranym mniej. Patrząc na to, że zawodnicy Jürgena Kloppa wyglądają jakby całą energię wykorzystali do marca i to, że czeka The Reds jeszcze starcie z Tottenhamem i właśnie Aston Villą na Villa Park, przy odpowiedniej formie podopiecznych Unaia Emery’ego może jeszcze być ciekawie. Dziś czeka ich starcie z prawdziwą drużyną-zagadką, u której nigdy nie wiadomo, jaka forma im się wylosuje. Największym atutem i przewagą The Villans dziś jest gra przed własną publicznością. 38 punktów zdobytych na Villa Park w 17 spotkaniach i tylko trzy porażki to bilans godny pochwał. Przede wszystkim wiele leży na barkach Olliego Watkinsa, który w rozgrywkach 23/24 kandyduje o miano POTY. 19 bramek i 12 asyst mówią same przez siebie.

Bilet do Europy last minute?

Trwająca kampania dla fanów Chelsea to prawdziwy rollercoaster emocjonalny z przewagą zjazdów nad wzlotami. Szkoleniowiec The Blues wciąż upiera się, że należy zaufać procesowi i rozwojowi drużyny. Zapomina jednakowoż o wielu istotnych czynnikach z przeolbrzymimi kwotami wydanymi przez amerykańskich właścicieli na czele. Od zespołu za ponad miliard funtów należy oczekiwać lepszej lokaty niż aktualne dziewiąte miejsce. Jakby się miało opisać Chelsea jednym zdaniem to idealnie pasowałyby ostatnie kolejki, gdy na przestrzeni ośmiu dni The Blues potrafili zagrać koncert przeciwko Evertonowi i rozbić The Toffees 6-0, by następnie przyjąć pięć bramek od Arsenalu. Ponadto wiele spotkań zostało rozstrzygniętych przez jednego, więcej niż kluczowego zawodnika- Cole’a Palmera, który po odejściu z Manchesteru City robi przeogromną furorę w lidze. Aktualny lider klasyfikacji strzelców uzbierał już dwadzieścia trafień, a do double-double brakuje mu tylko jednej asysty. Aż strach pomyśleć, gdzie byłaby Chelsea, gdyby nie młody Anglik. Nieporadność wielu czołowych drużyn z zeszłego sezonu dalej trzyma Londyńczyków w grze o jakieś europejskie granie w przyszłych rozgrywkach. Do szóstej lokaty zawodnicy Pochettino mają siedem punktów straty i dwa mecze w zapasie, więc jest to misja jak najbardziej do wykonania. Potrzeba tylko, a bardziej AŻ, ustabilizowania formy piłkarzy, co jak dotąd kompletnie nie wychodziło argentyńskiemu menedżerowi.

Wisienka na torcie sobotniego grania w angielskiej ekstraklasie zapowiada się bardzo interesująco. Dwa zespoły, które mają jasne cele, do których dążą i stawka tego meczu jest naprawdę wysoka. Należy liczyć, że goście wylosują dziś swe lepsze oblicze, a The Villans zagrają tak, jak przyzwyczaili kibiców na własnym stadionie. Wówczas emocją są gwarantowane, a ich start już o 21.00.

UDOSTĘPNIJ
Mikołaj Sarnowski
Student Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ogromny pasjonat futbolu, zwłaszcza tego w wykonaniu Liverpoolu. W wolnych chwilach nieudolnie próbuję naśladować profesjonalnych piłkarzy poprzez własną grę w klubie. Zastępca redaktora naczelnego w fanowskim projekcie Polish Reds, z którym jestem od samego początku.