Jelena Ostapenko pozostaje niepokonana dla Igi Świątek. W niedzielnym meczu czwartej rundy ostatniego turnieju wielkoszlemowego w tym roku Łotyszka pokonała liderkę światowego rankingu, deklasując ją w końcówce.

Wszyscy wiedzieliśmy, że dla Igi schody na tym turnieju rozpoczną się właśnie od tej fazy. Po trzech meczach, w których Polka mogła bawić się tenisem, przyszła pora na pierwszy poważny sprawdzian dla ubiegłorocznej triumfatorki tej imprezy, w postaci Jeleny Ostapenko. Reprezentantka Łotwy charakteryzuje się silnym, ofensywnym tenisem, który wyjątkowo nie leży Świątek. Iga przegrała bowiem wszystkie trzy dotychczasowe mecze z tą przeciwniczką. Mecz rozgrywany o 4:00 nad ranem czasu polskiego był więc najlepszą okazją do przerwania tej serii.

Mecz rozpoczął się lepiej dla tenisistki rozstawionej z „dwudziestką”. która już w pierwszym gemie przełamała. Iga nie pozostała jej jednak dłużna i już po chwili odrobiła stratę. Kolejne break pointy pojawiły się przy stanie 3:2 z perspektywy Świątek i jej serwisie. Dzięki świetnemu minięciu Iga wykorzystała drugiego z nich i odebrała podanie rywalce. Później reprezentantka Polski pewnie trzymała się własnych gemów serwisowych, co doprowadziło ją do zwycięstwa w pierwszym secie.

Ostapenko rozpoczęła drugą odsłonę meczu w identyczny sposób – od przełamania Polki przy pierwszej możliwej okazji. Tym razem Świątek nie zdołała jednak szybko odpowiedzieć. Iga podjęła walkę w bardziej zaawansowanej fazie partii. Reprezentantka naszego kraju po fantastycznym gemie przy returnie przełamała Łotyszkę do zera. Niestety gdy już wydawało się, że Świątek wraca na właściwe tory, ponownie złapała słabszy moment, a Ostapenko doszła do głosu. Jelena zdołała wyjść na prowadzenie 40-15 w gemie przy podaniu Igi, które po chwili zamieniła w kolejne odebranie serwisu Polce. Następnie mistrzyni Roland Garros 2017 dołożyła wygranego gema serwisowego i wyrównała wynik meczu.

Nikt nie spodziewał się takiego przebiegu trzeciej partii. Polka była w niej cieniem samej siebie, podczas gdy agresywna i ofensywna gra Łotyszki przynosiła jej korzyści. Ostapenko w obliczu zapaści Świątek wyszła na sensacyjne prowadzenie 5:0 i wiedzieliśmy, że o powrót będzie bardzo trudno. Ostatecznie skończyło się wynikiem 6:1 w decydującym secie. 

Trudno napisać słowa podsumowania po takim meczu, zwłaszcza jego końcówce. Po świetnym pierwszym secie mówiąc potocznie „coś się popsuło”. Z pewnością już niedługo poznamy przyczyny tak słabej gry Igi, na razie nie wiemy nic choćby o dyspozycji Polki w tym spotkaniu. Pewne jest natomiast to, że straci ona pozycję liderki światowego rankingu na rzecz Aryny Sabalenki.

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.