Łukasz Zwoliński i Damian Kądzior zostali wybrani do jedenastki rundy jesiennej chorwackiej ligi.

Kiedy obaj panowie decydowali się na przenosiny do Chorwacji zdania były podzielone. Jedni uważali to za dobry wybór, a inni, że to przejście do słabszej ligi. Teraz można zgodnie uznać, że wybrali świetnie. Jeśli utrzymają dobrą dyspozycję, to w lato droga do lepszej ligi będzie szeroko otwarta.

Łukasz Zwoliński 

Powiedzmy sobie szczerze, w Polsce nie powalał skutecznością. Swój najlepszy sezon w Ekstraklasie zakończył z 12 bramkami na koncie. Wielokrotnie go wypożyczano, ale i to nie pomagało. W poprzedniej kampanii trafił do siatki rywali tylko raz. Taka dyspozycja napastnika spowodowała, że Pogoń Szczecin zdecydowała się nie przedłużać z nim kontraktu. Jako wolny zawodnik odszedł do beniaminka 1.HNL – HNK Gorica. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Zwoliński w 17 meczach zdobył 8 goli i zanotował asystę. Przez długi czas przewodził klasyfikacji strzelców. Obecnie jest na 4 pozycji, a do lidera brakuje mu tylko dwóch bramek. Kiedy na początku sezonu strzelał gola za golem obserwowali go skauci Borussii Dortmund i Milanu. Na razie sprawa ucichła, jednak jeśli Zwoliński podtrzyma formę to z pewnością jego nazwisko wróci do skautowskich notesów.

Damian Kądzior

Damian to jedno z odkryć Ekstraklasy w  poprzednim sezonie.  W barwach Górnika wystąpił łącznie w 44 meczach. Zdołał w nich zdobyć 11 bramek i zanotować 9 ostatnich podań. Dobra dyspozycja skrzydłowego nie umknęła uwadze Adama Nawałki, który znalazł dla niego miejsce w szerokiej kadrze na mundial, jednak ostatecznie Kądzior nie pojechał na turniej. Po świetnym sezonie przeniósł się do Dinama Zagrzeb za 400 tys. euro. Dobre występy pod wodzą Nenada Bjelicy poskutkowały debiutem w reprezentacji Polski. Jak do tej pory w chorwackiej ekstraklasie asystował aż 9 razy. Jest to najlepszy wynik w całej lidze. Do tego dołożył 4 gole w lidze i 2 w pucharze kraju. Na ten moment media milczą w sprawie jego transferu, ale wydaje się, że to tylko kwestia czasu.

FOT.Sanjin Strukic/PAP/Pixsell/PAP
UDOSTĘPNIJ